Zielonogórskie absurdy od których głowa może rozboleć...
Trzeba mieć łeb jak sklep, żeby coś takiego wymyślić - mówią mieszkańcy, gdy widzą nowe rozwiązania typu zamknięte przejście czy toaleta. Utrudniają nam życie, wprowadzają w błąd...
Zobacz też: Zielona Góra. Wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle
Przeczytaj też:Jak dobrze znasz lubuskie miasta? Sprawdź się!
1. Zamknięte przejście przez tory na osiedlu Zacisze
Nie tylko mieszkańcy tego osiedla uważają, że zamknięcie po wielu latach korzystania z tego przejścia to absurd.
- Na odcinku od os. Zacisze do os. Leśnego były trzy przejścia przez tory. Zlikwidowano to, które najczęściej było używane przez mieszkańców - opowiada Teresa Wójcik-Blandysz. - Przez nie przechodziły matki z wózkami, biegacze czy spacerujący z kijkami. Ale także ci, którzy tuż za torami mają ogródki działkowe.
Pani Teresa kompletnie nie rozumie tłumaczenia, dotyczącego zabezpieczeń i kosztów utrzymania tego przejścia. Przecież dwa pozostałe też nie są w ogóle zabezpieczone. Poza tym nawet jeśli tak musiałoby być, to zamontowanie jakichś barierek i ponowne położenie płyt, które przecież przez lata tu były, to niewielki koszt. Zresztą, w innych rejonach miasta powstają wielkie inwestycje za pieniądze miasta, a na Zaciszu? A mieszkańcy też płacą podatki.
- Przez zamknięte przejście ludzie nadal przechodzą. Dźwigają przez tory rowery, wózki itd. Być może chodziło o wyeliminowanie stąd samochodów? To wystarczą te barierki, które autom uniemożliwią przejazd, a piesi będą mogli z przejścia korzystać - podkreśla pani Teresa. - Mam nadzieję, że sprawa zostanie pozytywnie dla mieszkańców załatwiona. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza.
2. Toaleta nie dla wszystkich mieszkańców.
Toaleta Pod Topolami powstała na miejscu starych budek handlowych, w których przez lata zielonogórzanie zaopatrywali się w produkty spożywcze. Jednak dostęp do toalety jest możliwy tylko po zapłaceniu dwóch złotych. Żaden inny nominał nie jest przyjmowany. Problem ten stał się na tyle ważki, że jeden z mieszkańców Zielonej Góry do budżetu obywatelskiego zgłosił projekt, polegający na… umożliwieniu korzystania z toalety. W krótkim opisie zadania można przeczytać m.in.: „Proponuję zakup automatów, które umożliwią płatności wszystkimi monetami, banknotem, oraz kartą bankomatową. Również płatność w euro. Można rozpatrzyć też wprowadzenie toalety za darmo i opłacenie jej z budżetu. Jest to jedyna toaleta publiczna całodobowa. Brak do niej dostępu jest bardzo stresujący i niedobrze świadczy o naszym mieście.”
3. Szyba obok ratusza.
Miała być wielką atrakcją turystyczną. Miasto wydało na tę inwestycję milion złotych (na samą szybę 600 tys. zł). I co? Plan był taki, żeby przez szklaną taflę w chodniku można było zobaczyć piec sprzed 400 lat i fragmenty kamienic. Podczas prac remontowych na deptaku odkryto fundamenty dwóch kamienic i uliczkę pomiędzy nimi. Jednak najbardziej zaskakującym odkryciem były resztki pieca. Prawdopodobnie chlebowego lub do gotowania mięsa.
Sęk w tym, że od początku zamontowania tafli miała ona pecha. Była zbita, zimą śliska. Poza tym bardzo brudna. W końcu zdecydowano się ją ogrodzić łańcuchami. Nie zmieniło to faktu, że zamiast być atrakcją turystyczną, stała się powodem wytykania palcami i pukania się w czoło.
- Wiem, że miasto ma tę sprawę na względzie i szuka rozwiązań, by zmienić tę sytuację. Na razie jednak to ciągle zielonogórski absurd - zauważa Marcin Traczewicz. I liczy np. na zmianę zniszczonej tafli na szklaną piramidę, dzięki której będzie można oglądać to, co zostało odkryte pod powierzchnią deptaka.