Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonogórzanie zaśpiewali pingwinom w animacji

Zdzisław Haczek
„Happy Feet: Tupot małych stóp 2” w gorzowskim Heliosie i zielonogórskim Cinema City
„Happy Feet: Tupot małych stóp 2” w gorzowskim Heliosie i zielonogórskim Cinema City fot. Warner Bros.
Zachwycili was i bawią bohaterowie najnowszej animacji Warnera - "Happy Feet: Tupot małych stóp 2"? To znaczy, że już słyszeliście piosenki z tego filmu, w których partie chóralne wykonują młodzi zielonogórzanie!

Skąd zielonogórskie głosy, związane z Instytutem Muzyki Uniwersytetu Zielonogórskiego, na ścieżce przebojowej amerykańskiej animacji? - Z propozycję zwrócił się do mnie Zdzisław Zieliński, zielonogórzanin, z którym się znam od wielu lat - ujawnia Zbigniew Adamczak, muzyk, skrzypek, szef i realizator dźwięku w Studiu Polysound w Regionalnym Centrum Animacji Kultury w Zielonej Górze.

Zdzisław Zieliński swego czasu wyjechał do Warszawy. Tam pracuje w studiach, opracowujących polskie wersje muzyczne filmów. W "Happy Feet: Tupot małych stóp 2" odpowiadał za dźwięk i montaż. Długo nie trzeba go było przekonywać, że w Zielonej Górze są utalentowani wokaliści, którzy mogą w filmie zaśpiewać partie chórów. Ale zadanie było trudne: wymiana wszystkich anglojęzycznych chórów w nowych, polskich wersjach piosenek, śpiewanych przez Kasię Cerekwicką i Jorgosa Skoliasa. - Nagrania trwa dwa dni, ale to była mordercza praca po ponad 10 godzin dziennie - opowiada Z. Adamczak. - Często trzeba było coś korygować, zmieniać na gorąco. Koronkowa robota. Od taktu do taktu.

Do chóru wybrano 13 osób. Poza jedną - wszyscy są studentami lub absolwentami kierunków dzisiejszego Instytutu Muzyki UZ. W grupie znaleźli się niektórzy Zielonsi, czyli wokaliści z drużyny Urszuli Dudziak w "Bitwie na głosy": Jadwiga Macewicz, Natalia Iwaniec, Artur Caturian i Maciej Sławny. - To dla większości z nas nowe doświadczenie, a filmu jeszcze nie widziałem - powiedział nam wczoraj M. Sławny.

Nad zespołem czuwali Bogumiła Tarasiewicz i Bartłomiej Stankowiak z Zakładu Dyrygowania Instytutu Muzyki. To oni powołali "głosy" do "kadry". - Chodziło o takie osoby, które czytają nuty i są sprawnymi wokalistami.

Nagrane w Polysound partie na bieżąco wysyłano do Warszawy. Potem całość Z. Zieliński zawiózł do Londynu, gdzie produkowano wersje językowe "Happy Feet: Tupot małych stóp 2" dla kilku krajów Europy. Do piątkowej premiery filmu w polskich kinach, fakt udziału zielonogórzan w przedsięwzięciu objęty był tajemnicą.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska