W 2013 roku z Mikem Mollo dwukrotnie rękawice krzyżował Artur Szpilka. Pięściarz z Wieliczki wygrał obie batalie przed czasem. Wydawało się, że większych problemów z rywalem mieć nie będzie też Krzysztof Zimnoch, tym bardziej, że Amerykanin nie boksował ponad dwa lata.
Niestety, wszystko zweryfikował ring, a Zimnoch został upokorzony przez rywala już w pierwszej rundzie! W ciągu zaledwie 128 sekund polski pięściarz aż dwukrotnie lądował na deskach. Drugi raz już podnieść się nie zdołał i sędzia tym samym zasygnalizował sensacyjny koniec walki.
Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Chwilę przed pierwszym nokdaunem Mollo trafił Zimnocha lewym sierpowym. Zdaniem trenerów - po komendzie "stop".
- Może była komenda, może nie było, ale to są ułamki sekund i wszystko toczyło się w ferworze walki. Chłopaczyna był po kontuzji, akurat trafił klienta, który jest niebezpieczny i silny. Trafił i koniec, to jest waga ciężka... Fajnie się mówi, że Zimnoch powinien przeczekać, ale się nie udało i oberwał - skomentował Stanisław Łakomiec, były trener reprezentacji Polski w boksie.
- Nie wiem co się stało. Muszę to spokojnie sobie obejrzeć. Nadal zamierzam ciężko trenować, a do ringu wrócę na pewno silniejszy - powiedział Zimnoch tuż po walce na antenie Polsatu Sport. Nie da się jednak ukryć, że walka zakończyła się w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach. Jak wykazały powtórki, Mollo jeden z mocnych ciosów na twarz Zimnocha wyprowadził po komendzie sędziego, a ostatni, decydujący cios zadał przedramieniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?