Nasi rozegrali awansem w piątek pojedynek najbliższej kolejki ekstraklasy z Morlinami Ostróda. Spodziewaliśmy się, że będzie nerwowo, ale z szansą na punkty. Rywale to mocny - i podobnie jak nasz - młody zespół.
Zaczęło się od manewrów taktycznych, kogo i pod jakim numerem ustawić. Szybko się okazało, że sztab ZKS-u lepiej wybrnął z tego zadania. Daniel Bąk wyszedł pod jedynką i w partii otwarcia stoczył wspaniały pojedynek z Bartoszem Szarmachem. - Rywal był tak usztywniony, że zepsuł cztery serwisy - relacjonował opiekun naszych Józef Jagiełowicz. Młodzieżowy mistrz Polski urwał Bąkowi tylko set i zrobiło się bardzo ciekawie.
- Yi Lei dobrze zaczął i zwyciężył w dwóch partiach, a w trzeciej wysoko prowadził. Ale trener Tomasz Krzeszewski bardzo dobrze ustawił Karola Szarmacha - powiedział Jagiełowicz.
- Skutecznie i szeroko odbierał serwis Chińczyka, który miał problem z zakończeniem akcji. Naszemu zawodnikowi zabrakło także trochę koncentracji i dokładności.
Yi Lei przegrał pojedynek i potwornie zdenerwowany poszedł do szatni, a w meczu był remis. Wtedy przy stole stanął Paweł Fertikowski i bez większych problemów rozprawił się z deblowym partnerem w reprezentacji kraju - Patrykiem Chojnowskim.
- Paweł świetnie zagrał, dobrze odbierał i rywal po prostu nie istniał - ocenił opiekun ZKS-u. - Zbliżył się tylko w trzecim secie, ale to Paweł był lepszy.
Chińczyk przyszedł do sali już w trakcie pojedynku Fertikowskiego i nie popełnił poprzednich błędów. Z zimną krwią wypunktował B. Szarmacha i przypieczętował nasz sukces.
- Jechaliśmy tam w fatalnych warunkach. Burza, pioruny waliły, ale wszystko dobrze się skończyło - podsumował Jagiełowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?