Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złapali złodzieja na działkach

Redakcja
Prezesowi ogrodów Stokrotka Henrykowi Derze i jego żnie Alicji należą się medale za odwagę. Nocą sami złapali złodzieja.
Prezesowi ogrodów Stokrotka Henrykowi Derze i jego żnie Alicji należą się medale za odwagę. Nocą sami złapali złodzieja. Dorota Nyk
Prezes ogródków działkowych w Kluczach koło Głogowa Henryk Dera razem z żoną Alicją złapali złodzieja, który od jakiegoś czasu okradał altany. Wybijał kamieniem szyby, wchodził do środka, wszystko plądrował. - Wreszcie go mamy! - cieszą się działkowcy.

- Na naszych ogrodach "Stokrotka" w Kluczach przez kilka lat był spokój, ale kilka miesięcy temu zaczęło się dziać coś strasznego - opowiada Henryk Dera. - Naliczyłem, że złodzieje w sumie okradli już 18 altan. Wchodzili za każdym razem tym samym sposobem. Wybijali kamieniem szybę, wchodzili do środka altanek. Wszystko plądrowali, przeszukiwali. Trochę sobie posiedzieli, coś wypili, zjedli. Widać było, że to jakieś łajzy.

Nie tylko niszczyli altanki, ale także kradli. Wynosili co cenniejsze przedmioty: telewizory, radia, sprzęt turystyczny, co kto w altankach miał. Na dodatek nie można było tych szkodników złapać. - Zaczajaliśmy się kilka razy z grupą kolegów, pilnowaliśmy nocami - i nic to nie dało - opowiada Dera. Aż do tej nocy w weekend tydzień temu. Prezes Dera z żoną, mimo chłodu, spędzali tę noc na działkach.

Wieczorem coś podejrzanego zaczęło się dziać. Dobrze, że Alicja Dera ma dobry słuch - usłyszała jakiś huk. Doszła do wniosku, że to jest taki odgłos, jakby potłuczona szyba. Zbudziła więc męża i kazała mu się szybko ubierać.
- Baliśmy się jak nie wiem, bo to była przecież noc, byliśmy na działkach całkiem sami. Nie wiedzieliśmy, kogo możemy zastać. Jednego czy może kilku złodziei. Ale moja żona puściła się pędem w kierunku odgłosów, a ja biegłem za nią - opowiada głogowianin.

W jednej z altanek paliło się światło. Zajrzeli do niej przez okno i zobaczyli złodzieja plądrującego pomieszczenie. - Co było robić? Krzyknąłem jak najgroźniej, że to policja, że obława jest, że jest nas wielu - opowiada prezes. - Kazałem mu się nie ruszać. Tak się wystraszył, że spokojnie siedział i czekał. A my przecież byliśmy tylko z żoną.

Zaledwie po 10 minutach przyjechali policjanci i aresztowali złodzieja. Okazał się nim 55-letni mieszkaniec Szlichtyngowej. Mężczyzna w te strony przyjeżdżał prawdopodobnie na złodziejskie "gościnne występy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska