Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złapani na litość

TATIANA MIKUŁKO (68) 324 88 19 [email protected]
- Boję się policji, banków, prokuratury. Nie mam z czego spłacić długów pani Marzeny - mówi Barbara Biała.
- Boję się policji, banków, prokuratury. Nie mam z czego spłacić długów pani Marzeny - mówi Barbara Biała. Mariusz Kapała
Marzena B. była agentką dwóch firm kredytowych. Namawiała znajomych, żeby podpisywali pożyczki, a pieniądze oddawali jej. Obiecała, że weźmie na siebie raty. Ale długów nie spłacała.

Klientami mieszkanki Szprotawy były osoby, które nie mogły liczyć na kredyt z banku. Barbara Biała z Małomic z dwójką dzieci żyje z 500 zł zapomogi miesięcznie. Rodzina gnieździ się na pokoju i kuchni, w której jest piec na węgiel, odrapane ściany i zniszczona podłoga. Jej koleżanka Krystyna Styś nie pracuje. Utrzymuje się z zasiłku męża. Trójka dzieci chodzi jeszcze do szkoły. Andrzej Gwiazda, też z Małomic, jest ciężko chory na serce, cukrzycę, wątrobę. Renty ma 700 zł. Z tego kupuje lekarstwa, opał na zimę, robi opłaty.
Mieszkańców miasteczka łączą długi. Biała ma do spłacenia ponad 3 tys. zł, Styś - ponad 4 tys., a Gwiazda - ok. 10 tys. zł. To tylko niektóre osoby z blisko 50 oszukanych przez Marzenę B. Firmy Provident Polska i Profit Plus, w których pracowała nieuczciwa agentka, mają straty sięgające razem ok. 100 tys. zł.

Kamień by ruszyło

Przez rok szprotawianka oszukiwała znajomych, klientów i swych szefów. Wypracowała schemat, w który jak w sieć wpadali kolejni naiwni. Odwiedzała ludzi darzących ją zaufaniem i żaliła się: że ma ciężką sytuację finansową, niedobrego męża, kłopoty z dziećmi, szwankujące zdrowie, zepsuty samochód, nóż na gardle... Namawiała, by brali na siebie pożyczki z firm, w których pracuje, i oddawali jej pieniądze. Zobowiązała się spłacić raty.
- Przyszła do mnie wieczorem. Płakała. Prosiła, bym wzięła dla niej 2,5 tys. zł. Kamień by ruszyło, co dopiero człowieka - opowiada Styś.
- Marzena była moją sąsiadką. Jej matka mieszka obok mnie - mówi Gwiazda. - Ładnie operowała słowami. Mówiła, że mąż wyjechał za granicę i zostawił ją bez środków do życia. Nalegała, bym podpisał dla niej kredyt z Providentu na 2,5 tys. zł.
Niektóre osoby Marzena B. namawiała na pożyczki i dzieliła się z nimi pieniędzmi.
- Chciałam kredyt 300 zł na przybory szkolne dla dzieci. Pani Marzena zaproponowała, bym wzięła 2,5 tys. 300 dla mnie, reszta dla niej. Obiecała, że swoje spłaci - wspomina Biała.
Gdy agentce przez długi czas udawało się utrzymać w tajemnicy lewe umowy, zaczęła fałszować podpisy i brać kredyty na osoby, które nie istnieją.
- O tym, że mam kredyt w Profit Plus, dowiedziałem się od szefowej tej firmy - mówi Gwiazda. - Marzena wzięła na mnie 3 tys. zł. Nie spłacała rat i tak się wydało.

Naciągała dziewięć miesięcy

Pracownicy z Provident Polska zorientowali się, że coś jest nie tak po kontroli wewnętrznej. Zwolnili nieuczciwą agentkę i powiadomili policję. Stało się to... po dziewięciu miesiącach, w trakcie których Marzenie B. udało się naciągnąć 20 osób!
Dlaczego tak późno? Dzwonię na infolinię dla klientów. Telefonistka podaje namiary na zielonogórski oddział. Pani z biura, mimo że wie o sprawie, nie może połączyć mnie z kierownikiem, bo ten ma sprawozdanie finansowe. Za dwa dni słyszę to samo: kolejne sprawozdanie. Dostałam jednak namiary na biuro prasowe Providentu.
- Życzylibyśmy sobie, by ta sytuacja wydała się wcześniej - mówi Anna Wensław. - Jesteśmy jednak ogromną firmą. Mamy wiele tysięcy przedstawicieli, jeszcze więcej klientów. Nie jesteśmy w stanie do każdego z nich pojechać i go skontrolować.

Ujęła mnie dobrocią

Gdy szefowa żagańskiej firmy Profit Plus (Chce być anonimowa, bo pracuje w szkole. Jej jednoosobowa firma nie ma adresu w internecie ani telefonu, dziennie udziela maksymalnie trzech kredytów.) zatrudniała Marzenę B., wiedziała o jej kłopotach w Providencie.
- Ujęła mnie dobrocią, życzliwością, tym, że troszczy się o schorowaną matkę i babkę - przyznaje. - Powiedziała, że odchodzi z Providentu. Nie wspomniała o zwolnieniu. Na moje pytanie o oszustwa odpowiadała, że ludzie nie spłacają kredytów, bo jej już w firmie nie ma.
Marzena B. chciała wejść w spółkę z właścicielką Profit Plus. Pieniądze na wkład miała pożyczyć jej siostra, która mieszka we Włoszech. Stamtąd obie panie się znały.
- Mąż zatrzymał się kiedyś w hotelu prowadzonym przez jej siostrę. Tak się zgadaliśmy - wspomina mieszkanka Żagania. - Zatrudniłam Marzenę. Czekałyśmy na pieniądze z Włoch, by założyć spółkę.
Po kilku miesiącach szefowa Profit Plus zauważyła, że jeden z klientów zalega z ratami. Marzena B. mówiła, że to z powodu jego pracy. Ów klient miał być w domu tylko na weekendy, a w ciągu tygodnia pracować w Niemczech.
- Pojechałam do niego. Wytrzeszczył oczy. Okazało się, że jest rolnikiem i nie brał żadnego kredytu. Jeden, ale dawno temu w Providencie, i już spłacił - mówi kobieta. - Pojechałam z mężem do wszystkich klientów, którzy zalegali nam z ratami. Marzena zwodziła mnie jeszcze dwa tygodnie. Jej klienci zmieniali wersję wydarzeń, bo ona ich o to prosiła. Potem przyznała się do lewych umów. Naliczyłam straty na blisko 45 tys. zł. W połowie sierpnia ją zwolniłam i zgłosiłam sprawę policji i prokuraturze.

Mistrzyni w manipulowaniu

JAK DZIAŁAJĄ?

Firmy Provident Polska i Profit Plus udzielają pożyczek w domu klienta. Przedstawiciel rozmawia z klientem, wypytuje o sytuację finansową (przy większych kwotach żąda zaświadczenia o zarobkach), nie wymaga żyrantów ani zabezpieczeń majątkowych. Czasami pożyczający podpisuje weksel, który służy do przeprowadzenia szybszej i tańszej egzekucji zadłużenia. Podczas drugiej wizyty przedstawiciel przywozi dokumenty do podpisu i gotówkę. Klient podpisuje się pod stwierdzeniem, że bez względu na okoliczności jest w stanie spłacić pożyczkę. Oprocentowanie wynosi 60-70 proc. w Providencie (zależy od okresu spłaty) i 96 proc. rocznie w Profit Plus. Raty płacone są przedstawicielowi firmy w domu klienta.

Szefowa Profit Plus ma za złe policji, że nie zamknęła Marzeny B. za oszustwa w Providencie. - W mojej firmie byłoby wtedy mniej oszukanych - mówi.
Gwiazda żali się, że widuje Marzenę u matki. - Chodzi dumna, śmieje się, a ludzie przez nią bidują! - krzyczy.
Zastępca komendanta komisariatu policji w Szprotawie Zbigniew Kowalczuk tłumaczy, że śledztwo trwało długo bo podejrzana nie przyznawała się do winy. - Musieliśmy jej wszystko udowodnić - mówi Kowalczuk. - Przesłuchać pokrzywdzonych, świadków. Co chwilę pojawiały się nowe wątki. Trzeba było pobrać pisma do badań porównawczych. Dawno nie było u nas sprawy, w której ludzka naiwność zostałaby wykorzystana na taką skalę. Pani Marzena była mistrzynią świata w manipulowaniu.
- Głupio mi, że dałam się tak omamić - przyznaje szefowa Profit Plus. - Od początku czułam, że coś jest nie tak, ale chciałam wierzyć, że wszystko się uda. Miałam do spłacenia kredyt na samochód, nową firmę. Teraz jestem kłębkiem nerwów.

Takich jest więcej

Prokuratura Rejonowa w Żaganiu zakończyła postępowanie przeciwko Marzenie B. o oszustwa i poświadczenie nieprawdy przy zawieraniu pożyczek na szkodę Providentu. Tu poszkodowanych jest 20 osób na kwotę blisko 36 tys. zł. Akt oskarżenia jest już w sądzie.
Wciąż trwa śledztwo w sprawie fałszywych umów kredytowych na szkodę firmy Profit Plus. Poszkodowanych jest na razie 21, może być dwa razy więcej, bo Marzena B. dysponując danymi osobowymi klientów firmy Provident, sama sporządzała umowy i podrabiała podpisy. Jak ogromna jest skala oszustw, niech świadczy fakt, że w trakcie przesłuchań policjanci ze Szprotawy wpadli na trop podobnej sprawy. - Takich, jak pani Marzena, jest więcej. Tylko nie o wszystkich jeszcze wiemy - mówi Kowalczuk.
Firmy Provident i Profit Plus osobom oszukanym przez szprotawiankę zgodziły się rozłożyć spłatę długów na korzystne raty.
- Nie mamy pieniędzy, by ją spłacić - mówią Biała i Styś. - Stać ją było na wycieczki w góry, do Czech, wysłanie córki na studia do Wrocławia, to niech płaci albo prosi siostrę z Włoch o pomoc! - denerwuje się Gwiazda.
Marzena B., której grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat, nie chce rozmawiać z "GL".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska