Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoty Falubaz rodził się na moich oczach

(kb)
Alicja Skowrońska
Alicja Skowrońska Magda Weidner
- Zawsze będę słyszeć słowa Andrzeja Huszczy, zanim wpadł w objęcia Heńka Olszaka: Heniek, co myśmy zrobili?! Zdobyli pierwszy złoty medal Falubazu! Potem były kolejne. Oglądałam to niemal od środka, przez wiele lat - wspomina Alicja Skowrońska.

Alicja Skowrońska to chodząca encyklopedia czarnego sportu. Dzięki swojej wiedzy została zauważona i w pewnym momencie mecze toczyły się dla niej już tylko w żużlowym parkingu. Zaczęła być "swoja". Zawsze z aparatem fotograficznym. To dzięki temu ma takie zdjęcia zielonogórskich żużlowców, o których oni sami woleliby czasem zapomnieć…
Na jej oczach rodziła się legenda Falubazu, który w tym roku zdobył swój siódmy złoty medal drużynowych mistrzostw Polski na żużlu. Namówiliśmy ją, by specjalnie dla Czytelników "Gazety Lubuskiej" powspominała wszystkie zwycięskie finały. I otworzyła swoje przepastne archiwum ze zdjęciami oraz dziesiątkami albumów z wycinkami prasowymi. Jej wspomnienia przeczytacie sobotnio-niedzielnym magazynie "GL". Ale najpierw namówiliśmy panią Alicję, by zdradziła, jakim cudem ona trafiła do świata czarnego sportu.

Jak to się zaczęło

- Żużel... W moim przypadku nie był od początku - mówi pani Alicja. - Bardziej interesowałam się piłką nożną. Chodziłam na mecze. Podpowiadałam kolegom w klasie, którzy obstawiali zakłady piłkarskie. Nie słuchali mnie. A byłam mocna. Wyniki, jakie typowałam były dokładnie takie, jakimi rezultatami kończyły się spotkania. Kiedy już nie kwestionowali mojej wiedzy, zaczął mnie wciągać żużel. Bo było tak, że ja chodziłam na piłkę, a brat Andrzej właśnie na żużel. Namawiał mnie długo. Przynosił programy. Nie wyrzucałam ich, więc przybywało. I w końcu poszłam. Nasi mecz przegrali...
W klasie o żużlu sporo się mówiło. Kilku kolegów było zawziętymi kibicami. Emocjonowaliśmy się meczami. Ale bez bicia rekordów, że trzeba być na wszystkich spotkaniach. Wakacje, a później urlopy były ważne. Chociaż jak gdzieś blisko był żużel, nie omijało się stadionu.
Kibicami jesteśmy do dnia dzisiejszego. Mamy wspomnienia, których nikt nam nie odbierze. Kilka jest w kanonie. Choćby popołudniowe zajęcia w "elektryku". Pracownia z wychowawczynią. Jeden kolega zwalnia się z powodu ślubu siostry. Coś tam zestawiamy, mierzymy i w pewnym momencie dociera do nas głośne myślenie wychowawczyni: - Ślub w czwartek? Po południu? W Zielonej Górze ktoś się pobiera w dzień roboczy? Może wcześniej było jakieś nieszczęście w rodzinie?
Pojedyncze chichoty, coraz trudniejszy do opanowania śmiech i nauczycielka zorientowała się, że coś jest nie tak. Murem stanęliśmy za kolegą: - Dziś finał młodzieżowych mistrzostw Polski i Zbigniew Filipiak na pewno wywalczy złoty medal, a on musi ten sukces oglądać.

Do Leszna jechało się na mecz i obiad

Nasza drużyna występowała w rozgrywkach drugiej ligi. Ostatni mecz w Łodzi, dopiero za trzecim razem spotkanie zostało rozegrane. Zwycięskie! Potem powrót do domu. To były trudne sprawy. Niewiele prywatnych aut. Wspomagali kierowcy ciężarówek, którzy tak wybierali kursy, żeby być na meczu. W Łodzi nic się nie dało zorganizować, czyli autostop. Ostatni odcinek na przyczepie z sianem. Wysiadka przed Zieloną Górą i na mieście pojawiły się chochoły...
Nieco później, czasy kartek. Na wyjazdy brało się jedzenie, które miało starczyć też na drogę powrotną. Daleki wyjazd do Rzeszowa. Jakiś mięsny otwarty, a ktoś miał przy sobie kartkę na mięso! Jak ta kiełbasa rzeszowska w Rzeszowie smakowała!
Najlepiej pod względem zaopatrzenia było na dworcu PKP w Lesznie. Tam się jechało nie tylko na mecz, ale żeby na dworcu zjeść obiad. Byliśmy gośćmi, że hej!
Nie mogę nie wspomnieć o innym koledze z klasy. Aleksander Janas zdawał licencję z Andrzejem Huszczą i Jerzym Marcinkowskim. Kontuzje zakłócały jego sportowy rozwój. W czasach szkoły klasa chodziła ,,na Janasa". Mieliśmy kogoś, kogo znaliśmy bezpośrednio. Później został sędzią żużlowym, prowadził też nasz zespół.

To, co najważniejsze

Na naszych oczach rodziła się drużyna. Były pojedyncze sukcesy. A nadchodził złoty okres Falubazu. Ja miałam już możliwość oglądania tego niemal od środka. Marzyłam, żeby oglądać zawody na trybunce pod wieżyczką. Żeby wejść na nią, idąc przez środek murawy. Aby wszyscy mnie widzieli - skąd będę oglądać zawody. Chciałam z parkingu. Chciałam być blisko w czasie finałów krajowych, później światowych. Wiedzieć, co się dzieje na obradach Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Było mnie to sądzone!
Pomógł mi w tym arbiter sportu żużlowego Marek Czernecki. Przez lata prowadził żużlowy plebiscyt z kolegą Markiem Smyłą. Moje typowania były akurat celne. Mieszkałam wówczas w Świnoujściu i zaciekawiło go, skąd osoba z tego miasta, kobieta, jest biegła w temacie.
Marek Czernecki umożliwił mi spojrzenie na żużel od środka. Zostałam zauważona. Zaczynałam być swoja. No, i zawsze z aparatem. Dla mnie mecz toczył się w parkingu. Lata całe na stadionie byłam pierwsza, a ze stadionu wychodziłam ostatnia…

Torby dla Dudka nie sprawdzali

Pojechałam kiedyś z ekipą na przysięgę wojskową Sławka Dudka, Ryśka Jasinowskiego i Zbyszka Błażejczaka. Ten moment należało uwiecznić, a ponadto miałam wówczas dużą torbę. Nie byłam w stanie jej udźwignąć... Na wartowni usłyszeliśmy, że goście takiego żołnierza jak Sławek Dudek nie będą sprawdzani.
Liga była ważna. Ważne inne turnieje. Ale najbardziej lubiłam obserwować zawody młodzieżowe. Później z tych dzieci powyrastali mistrzowie.
Teraz żużel jest bajecznie kolorowy. I dobrze. Jednak w czasach odległych też był żużel - i to prawdziwy. Jaka to była radość - wracać do domu umorusanym. A jak na dodatek padało, brud był przepiękny.

PIERWSZE ZŁOTO FALUBAZU

32 lata temu KS Falubaz Zielona Góra po raz pierwszy w historii klubu sięgnął po złoty medal drużynowych mistrzostw Polski na żużli. To właśnie wtedy płakał Andrzej Huszcza. Ale płakała też cała złota drużyna i kibice. Był rok 1981. W sobotnio -niedzielnym wydaniu "GL" o tych wydarzeniach przypomni Alicja Skowrońska.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska