Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złożył oświadczenie

ALFRED SIATECKI (68) 324 88 34 [email protected]
- Ten podpis na oświadczeniu jest mój, ale trochę dziwny - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz. - Charakterystyczne dla mojego podpisu jest to, że idzie on do góry, a ten jest do dołu.
- Ten podpis na oświadczeniu jest mój, ale trochę dziwny - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz. - Charakterystyczne dla mojego podpisu jest to, że idzie on do góry, a ten jest do dołu. fot. Paweł Janczaruk
- To, co w tej chwili dzieje się wokół mojej osoby, to przedwczesna prapremiera przedstawienia pt. IV Rzeczpospolita. To jest tragifarsa - powiedział wczoraj w Zielonej Górze kandydat na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz, na spotkaniu z wyborcami.

Cimoszewicz twierdzi, że nie jest pierwszym politykiem, którego ktoś chce zniszczyć przy pomocy fałszowania dokumentów. Była sprawa "Bolka" - Wałęsy, "Olina" - Oleksego, "Kazika" - Buzka. Wczoraj nie powiedział, kto go chce zniszczyć, ale wielokrotnie wskazywał na osoby związane ze służbami specjalnymi.

Złożył oświadczenie

Do warszawskiej prokuratury już wpłynęły dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez Cimoszewicza. Skierowały je tam, jak powiedział wczoraj, "resztki komisji śledczej ds. Orlenu". Uczestników spotkania przekonywał, że oba zostały sfałszowane, a winą obciążał "pułkownika służb specjalnych Konstantego Miodowicza". Chodzi o podpis Cimoszewicza na drugim oświadczeniu majątkowym, na którym nie ma mowy o akcjach Orlenu. Cimoszewicz przekonywał zielonogórzan, że jest tam odcisk pieczątki z jego nazwiskiem, którą Anna Jarucka podstępem zdobyła w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej, gdzie przed laty był społecznym szefem. Cimoszewicz zarzucił Jaruckiej fałszerstwo i składanie nieprawdziwych zeznań.
Dziś Cimoszewicz ma składać wyjaśnienia w warszawskiej prokuraturze. Wczoraj oświadczył, że jeżeli się okaże, iż "w którymkolwiek z tych postępowań prokuratura stwierdzi, że naruszyłem prawo, to wycofam się z kampanii wyborczej". Ale zaraz dodał, że jeżeli prokurator niczego nie potwierdzi, to będzie się domagał przeprosin ze strony tych, którzy go zaatakowali.

Dzieci w Ameryce

Drugą część swego wystąpienia Cimoszewicz poświęcił wizji Polski. Potem były pytania z sali.
- Jeżeli zostanie pan prezydentem to jak się ustrzeże przed doborem takich współpracowników jak Jarucka? - spytał Kazimierz Pańtak.
- Czy jako prezydent pomyśli pan o biednych ludziach? Politycy dostają dużo pieniędzy, a renciści nie mają za co żyć - powiedziała Antonina Sawczuk.
- Dlaczego urządził pan swoje dzieci za granicą? - Na pytanie Eleonory Szymkowiak Cimoszewicz odpowiedział, że nie wysyłał dzieci do Stanów Zjednoczonych. - Moje dzieci czuły się fizycznie zagrożone w Polsce. Córka w ciągu dwóch tygodni otrzymała dwa tysiące pogróżek, że zostanie zabita - wyjaśnił i dodał, że chciałby mieć dzieci przy sobie, ale one "podejmują decyzje samodzielnie".
Było też pytanie o polską politykę wobec Rosji, Ukrainy i Białorusi. Zdaniem Cimoszewicza "w Europie trzeba przyjąć wspólną politykę wschodnią", ale na razie kilka państw przedkłada własne interesy nad unijne.
Zanim kandydat na prezydenta spotkał się z wyborcami w Lubuskim Teatrze, odwiedził zielonogórską firmę ADB. W teatrze powiedział, że jest zdumiony osiągnięciami pracowników tej firmy. - Szkoda, że o jej wynikach ludzie w Polsce niewiele wiedzą - dodał.
Wieczorem Cimoszewicz był na spotkaniu z wyborcami w Gorzowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska