Popowo w gminie Bledzew. To samo, które jest świetlistą wizytówką Lubuskiego, w okresie Świąt Bożego Narodzenia. W samym centrum wsi nowy dom. Tutaj mieszkała jeszcze kilkanaście dni temu pani Anita. Na co dzień pracowała w Urzędzie Skarbowym w pobliskim Międzyrzeczu. Dzięki temu też pomagała ludziom. – Jak przychodzili znajomi czy sąsiedzi, żeby pomóc im wypełnić jakieś dokumenty, papiery to nigdy nie odmówiła – mówi mąż zmarłej Arkadiusz. – Taka była, dla innych zrobiłaby wszystko, a o sobie zapomniała.
wideo: Pies w świebodzińskiej policji (2017 r.)
W życiu była bramkarzem, ale i napastnikiem
Marzeniem Anity było, aby zostać przewodnikiem terenowego psa ratowniczego. Przygotowywała się do tej roli od dwóch lat. Ćwiczyła ze swym ukochanym owczarkiem Tequilą codziennie, a raz na tydzień wyjeżdżała do ośrodka szkoleniowego w Mosinie pod Poznaniem. Specjalnością tej pary miało być poszukiwanie osób zaginionych. Najlepiej charakter tej niezłomnej kobiety oddaje jej zachowanie właśnie podczas tych zajęć. W szerokim wachlarzu ćwiczeń jest też pozorowanie. Po prostu jeden z uczestników pozoruje osobę zaginioną. Czasami taka osoba musi prawie nieruchomo leżeć całymi godzinami w trudnym terenie, więc nikt za bardzo nie chce nim być. – To jest tak, jak z chłopakami grającymi w piłkę, wszyscy wolą być napastnikami, a nikt nie chce stać na bramce – wspomina Sławomir Konieczka, Wielkopolanin, ratownik, także przewodnik psa ratowniczego. – No i ona na ochotnika zostawała takim bramkarzem.
Przeczytaj także:
Najlepsze policyjne psy jadą na mistrzostwa Polski [ZDJĘCIA, WIDEO]
Ratownik, ale też wolontariusz walczący
Ale napastnikiem też być potrafiła. Jako wolontariusz w poznańskiej fundacji ,,Akceptacja’’ nie tylko niosła pomoc osobom z problemami, wykluczonym, ale też walczyła z przejawami dyskryminacji Romów w stolicy Wielkopolski. – Takim dobrym duchem była, nikt z nas nie zapomni, jak się Anita śmiała, ona wprost zarażała swym śmiechem – mówi łamiącym się głosem ratownik, twardziel z zasady, Sławomir Konieczka.
Przeczytaj także:W Zielonej Górze rozpoczął pracę nowy funkcjonariusz. Ma cztery łapy i będzie patrolował miasto [ZDJĘCIA]
Organizm walczył jedenaście dni
Umarła Anita Rawińska, tak jak żyła. Na COVID 19 zapadła cała jej rodzina. Jej jednak stan pogarszał się szczególnie. Powinna była trafić do szpitala szybciej, ale upierała się, aby być przy rodzinie, wspomagać ją. – Zawsze była optymistką, więc i tym razem zakładała, że nie będzie gorzej – mówi Konieczka. – Po tym jak znalazła się w końcu w szpitalu, jej stan był taki, że inni umierają w ciągu dwóch, trzech dni. Jej organizm walczył dni jedenaście.
We wtorek (16 marca) o 13.30 na cmentarzu w Popowie Anitę Rawińską pożegna rodzina, znajomi, przyjaciele. Także delegacja ratowników – przewodników psów z zachodniej Polski. W ratowniczych – strażackich mundurach. Przy domu w centrum Popowa pozostanie pewnie jej czworonożna partnerka – Tequila. A mieli razem tyle ludzkich żyć uratować…
Wideo: Pies uratował chłopca w górach 2017 r. (FR M6)
Rozsypano gnojówkę przed Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?