W pierwszym meczu Bzura przegrała do zera, więc jej zawodnicy wyszli na boisko odpowiednio zmotywowani. Było to już widać od początku. Punktowali raz jedni, raz drudzy. Na szczęście gospodarze pokazali, że mają bardziej żelazne nerwy. Było już 22:24 i dwa bloki naszych doprowadziły do dogrywki, którą wygrali.
W drugiej odsłonie drużyna z Ozorkówa znacznie wzmocniła serw, a żaganianie mieli poważne problemy z odbiorem. W ostatnich meczach dokładnie takie same problemy mieli w setach numer trzy. Tym razem wiedzieli, że nie mogą go oddać. Na początku oczko szła za oczko. Dopiero, kiedy minęła połowa, Sobieski odskoczył. Świetnie atakował wówczas, siedzący zazwyczaj na ławce, Łukasz Tobys. To był jego mecz. Wychodziło mu wszystko. Zarówno i blok i zagrywka.
Czwarte rozdanie okazało się tym ostatnim. Gospodarze dominowali od początku. Prowadzili nawet jedenastoma oczkami. Niesamowicie skuteczną zagrywkę miał przyjmujący drużyny Konrad Grześkowiak, który uderzał na zmianę: raz potwornie silnie, a następnie lekko i technicznie. Spowodowało to, że goście zagubili się w odbiorze piłki. Ostatecznie wojskowi triumfowali i tracą już tylko trzy punkty do AZS-u UAM Poznań.
- Spodziewaliśmy się, że Bzura tanio skóry nie sprzeda. Udowodnili to już w meczu z Kaliszem. Ich drużyna to mieszanka młodości i doświadczenia. W drugim secie zaczęliśmy kombinować i odpłynął on nam. Na szczęście w trzecim i ostatnim pokazaliśmy, że jesteśmy lepsi - komentuje dyrektor Sobieskiego Kazimierz Poprawski.
SOBIESKI ŻAGAŃ - BZURA OZORKÓW 3:1 (27:25, 22:25, 25:18, 25:16)
SOBIESKI: Grześkowiak, Lis, Tobys, Śląski, Azarko, Woźniak, Baugarten (libero) Sajdak, Rutkowski, Świerczewski, Matuszewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?