B. Rosołowska to jedna z byłych pracownic kostrzyńskiego szpitala. Mówi, że nie wyobraża sobie, jak będzie wyglądać współpraca G. Tomczaka (przez dwie kadencje był wicestarostą gorzowskim - przyp. red.) z byłymi pracownikami lecznicy, którzy do dziś z powodu utraty pracy zmuszeni są pukać do drzwi pośredniaka.
Do byłego wicestarosty mają ogromny żal, bo uważają, że nie zrobił nic, żeby pomóc im odzyskać zaległe pensje. - Nie rozumiem jak tak kontrowersyjny człowiek mógł wygrać ten konkurs - pytała B. Rosołowska. Dodała, że o to stanowisko ubiegały się też m.in. stażystki z PUP, które już jakieś doświadczenia mają, ale przegrały. Jej zdaniem z układami.
- Ustawili mu ten stołek - prawie płakała mama jednej z kandydatek. - Człowiek dzieci kształci i co to daje?! Córka po przesłuchaniu przez komisję wyszła bardzo zadowolona. Szlag mnie trafił, jak dowiedziałam się, że to były wicestarosta ma dostać tę pracę - mówiła kobieta. - Dlaczego? - pytała.
- Zaprezentował się najlepiej - odpowiedziała nam na to pytanie dyrektor gorzowskiego Powiatowego Urzędu Pracy Izabela Jankowska dodając, że decyzja w tej sprawie zapadła w poniedziałek. Z naszych informacji wynika, że G. Tomczak przystąpił do konkursu gdy był na zwolnieniu lekarskim. - To nie ma żadnego znaczenia - stwierdził, gdy zapytaliśmy go o to wczoraj. - To moja prywatna sprawa - dodał. Co na to ZUS?
Więcej przeczytasz w środę, 18 lutego w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej". Do sprawy powrócimy także w najbliższym magazynie "GL"
Zobacz też: Filia wydziału komunikacji w Kostrzynie będzie działała sprawniej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?