Zielonogórzanin Sebastian S. w środę, 7 grudnia, napadł na swojego pracodawcę z atrapą broni. To zdyskwalifikowany za doping pływak Kornera Zielona Góra, dwukrotny medalista mistrzostw Europy i nadzieja olimpijska.
Pływak Sebastian S. wszedł do pokoju swojego szefa w firmie, w której pracował. Z atrapą broni sterroryzował mężczyznę i zabrał mu 2 tys. zł. Chwilę później został zatrzymany przez policję. Miał przy sobie zrabowaną gotówkę i atrapę.
Sebastian S. został przewieziony na komendę. Potem trafił na przesłuchanie do prokuratury. – Mężczyźnie został postawiony zarzut dokonania rozboju na innej osobie i kradzieży w związku z tym 2 tys. zł – informuje prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.
Prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o areszt. – Sąd przychylił się do tego wniosku i aresztował mężczyznę – informuje prokurator Fąfera. Sebastian S. za kratami spędzi najbliższe trzy miesiące.
Sebastian S. wcześniej dwa razy wywalczył brąz w mistrzostwach Europy. Miał być nadzieją na olimpiadę w Rio. Nie udało się. W grudniu ub.r. w organizmie pływaka wykryto niedozwolone substancje. Informacja zszokowała pływacki świat. To był ciężki doping wynaleziony w latach 60. W NRD. Sebastian S. zaraz potem zniknął. W końcu przyznał się do winy. Teraz stanie przed sądem odpowiadając dodatkowo za rabunek.
W styczniu tego roku po aferze dopingowej "Gazeta Lubuska" pisała: Grudzień 2015 był jego. Euforia nie trwała jednak długo. Na początku tamtego miesiąca pływak Kornera Zielona Góra zdobył dwa brązowe medale mistrzostw Europy (na 50 i 100 m stylem dowolnym). Później dołożył jeszcze kilka złotych krążków na mistrzostwach Polski. W trakcie tych zawodów, 19 grudnia, w Lublinie, został poddany kontroli. W poniedziałek około południa przyszły wyniki. Pozytywne. Okazuje się, że to nie pierwszy raz w wykonaniu Sebastiana S. Dyrektor Kornera Zielona Góra przypomniał, że zawodnik wpadł już przed trzema laty, kiedy był jeszcze juniorem. Jednak wówczas został potraktowany dość łagodnie, dostał tylko pół roku zawieszenia.
- To była głupota. Na zawodach reklamowano odżywki, a właściciel stoiska zapewniał, że nie zawierają niczego niedozwolonego. Po jakimś czasie okazało się, że jednak tam były, ale pod inną nazwą - wspominał Marian Rzeźniewski.
Czytaj równiez: Brutalny napad w Zielonej Górze. Bandyci wdarli się do mieszkania, związali ofiarę i okradli
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?