Ogrodnictwo przy ul. Chopina ma bogatą historię. Istniało już przed II Wojną Światową, kiedy były to jeszcze tereny niemieckie. Po wojnie interes przejęli Polacy. Był to pierwszy punkt w Zielonej Górze, który prowadził sprzedaż drzewek owocowych, a później także ozdobnych. Od blisko 50 lat biznes ten prowadzi Zbigniew Stasiełowicz, który w 1972 roku odkupił ogrodnictwo od poprzednich właścicieli. Dziś starzy klienci, którzy zaopatrywali się tutaj przez lata, nie mogą zrozumieć dlaczego ten punkt znika. Zwłaszcza, że ma on swoją renomę i jest bardzo dobrze zlokalizowany. Udało nam się porozmawiać z właścicielem o powodach takiej decyzji.
- Chciałbym bardzo to komuś przekazać, ale nie mam komu. Syn pracował tu jakiś czas, ale wyjechał do Australii i nie był zainteresowany przejęciem interesu. A ja mam już swoje lata. Dodatkowo jeszcze nieszczęście mnie spotkało, spadłem z czereśni i połamałem się. Dlatego postanowiłem podjąć decyzję o zakończeniu działalności. Obecnie wyprzedaję wszystkie rośliny jakie mam – mówi Z. Stasiełowicz.
Jak zaznacza pan Zbigniew, gdyby się znalazł jakiś następca, to ogrodnictwo z chęcią by wydzierżawił, gdyż najzwyczajniej szkoda mu tego. - Tyle lat pracy, doświadczenia i serca w to włożyłem… – tłumaczy.
Jak dodaje, prowadząc takie ogrodnictwo można zrobić jeszcze dużo więcej niż on. - Ja miałem głównie krzewy ozdobne, drzewa owocowe, trochę nasion… Ale jakby zrobić z tego kompleksowe centrum ogrodnicze, to mógłby być z tego jeszcze lepszy biznes. Zwłaszcza, że w pobliżu nie ma już takiego punktu, jak ten – podkreśla Z. Stasiełowicz.
A jeśli nie znajdzie się nikt chętny, aby ten biznes pociągnąć dalej? - To zrobię tu parking, aby teren nie stał pusty – kończy pan Zbigniew.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?