Łaźnia miejska to zabytek. Została zbudowana w latach 1928 - 1929 dzięki pieniądzom fabrykanta Maxa Bahra. Elewację wykonano z wyjątkowo pięknych szkliwionych płytek ceramicznych.
Żadnych hamulców
Niedawno ktoś upaćkał płytki plakatami reklamującymi imprezę w jednym z klubów. Powieszono je jeden obok drugiego, w sumie około 20 sztuk. Potem... doszła kolejna dwudziestka. Wszystkie zostały przyklejone na ścianie pomiędzy wejściem do łaźni a sklepem z komputerami, który jest bliżej ul. Dąbrowskiego.
Przechodnie byli zbulwersowani. - Niech zaklejają sobie blaszane płoty okalające place budów. Ale żeby zabytki oklejać? Jak tak można? Przecież te kafle są pewnie starsze nić ojciec tego, który to ponaklejał - mówiła nam Jadwiga Falicka, która przechodziła obok plakatów.
Pan Andrzej (nazwisko do wiadomości redakcji) też narzekał: - Młodzi nie mają szacunku do niczego, żadnych hamulców... Tyle jest słupów reklamowych czy gablot, a ten musiał zniszczyć akurat łaźnię!
Mandat i sprzątanko
Zgłosiliśmy sprawę straży miejskiej. Ta już prowadziła postępowanie w tej sprawie. - Musimy namierzyć tego, kto ubrudził ścianę - mówił nam komendant Czesław Matuszak.
Niedługo potem ulotki zniknęły. Ale nie same. - Poprzez reklamujący się klub namierzyliśmy człowieka, który reklamy ponaklejał. To młody gorzowianin. Przyznał się, dostał 200 zł mandatu i nakaz posprzątania - powiedział nam dziś Cz. Matuszak.
Informacja o mandacie - a przede wszystkim o oczyszczonych kaflach - ucieszyła gorzowskiego regionalistę i miłośnika Gorzowa Robert Piotrowskiego.
Jego zdaniem wielu wandali nawet nie wie, co niszczy. - To przede wszystkim brak wiedzy ale i brak szacunku dla cudzej własności. Inna rzecz, że trochę takiej sytuacji jest winne samo miasto. Skoro toleruje jakieś bazgroły na łaźni, to daje sygnał innym: to teren bez nadzoru, nie zależy nam na tym - mówi Piotrowski. Przypomina, że nie tak wiele lat temu jakiś wandal nalepił ulotki na... katedrze!
Prawdziwe perełki
Jak cenne i unikatowe są kafle, które upaćkano ulotkami? Gdy przed laty przedsiębiorcy dostali zgodę na urządzenie sklepów w budynku łaźni, musieli skuć kilkanaście z nich. Potem... nie mieli gdzie kupić nowych, które byłyby choć trochę podobne do tych oryginalnych. Trzeba było zamawiać je w zakładzie specjalizującym się w odtwarzaniu dawnej glazury i terakoty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?