Astra Nowa Sól – Avia Świdnik 0:3
- Sety: 23:25, 24:26, 21:25.
- Astra: Jurkojć, Pranko, Pizuński, Kowalczyk, Drzazga, Brzeziński, Foltynowicz (libero) oraz Kłęk, Wołowicz.
To miało być święto siatkówki w Nowej Soli. Astra zagrała po raz pierwszy na nowym obiekcie przy ul. Zjednoczenia. Fani nie zawiedli. Ponad 800 kibiców liczyło na przełamanie walczącej o pozostanie na pierwszoligowym froncie Astry. Zamiast radości przyszła jednak gorycz porażki.
Scenariusz dwóch pierwszych setów jest podobny. Astra nieźle zaczynała, prowadziła, ale w miarę upływu czasu do głosu zaczęli dochodzić goście. W końcówkach pierwszej i drugiej partii nowosolanom znów brakowało zimnej krwi, siatkarskiego cwaniactwa i wyrachowania. W pierwszym secie gospodarze prowadzili (6:4, 8:6). Od stanu 9:9 Avia wyszła na minimalne prowadzenie. Gospodarze wciąż byli w grze, po ataku Marcin Brzezińskiego „Koliberki” prowadziły 20:18. Ostatnie słowo należało jednak do świdniczan, którzy wygrali pierwszego seta 25:23.
Zaskakujący przebieg miała druga partia. W niej nowosolanie grali momentami bardzo dobrze. Gdy na zagrywce pojawił się Łukasz Jurkojć, gospodarze prowadzili 13:9. Chwilę później było już 17:12 dla Astry. Niestety, ku rozpaczy fanów Astry miejscowi nie dowieźli prowadzenia do końca. Dzięki świetnej grze Mateusza Łysikowskiego i Mateusza Rećki przyjezdni mozolnie odrabiali starty. Gdy doprowadzili do wyrównania (20:20), obie drużyny grały „punkt za punkt”. Z tej wymiany ciosów lepiej wyszła Avia, wygrywając 26:24, a partię zakończył dwoma asami serwisowymi Mateusz Siwicki.
- Jesteśmy zmęczeni tym, że gramy dobrze, ale tylko do pewnego momentu. Co się dzieje później? Szukamy wciąż odpowiedzi, ale nie za wiele czasu nam pozostało. Musimy się wziąć w garść - mówił jeden z siatkarzy Astry Paweł Skibicki.
W trzecim secie świdniczanie szybko osiągnęli kilkupunktowe prowadzenie (13:9, 16:10). Astra wprawdzie próbowała do samego końca walczyć o korzystny wynik, ale doświadczeni świdniczanie nie pozwolili na zbyt wiele. Ostatecznie Avia wygrała 25:21 trzecią partię i cały mecz 3:0.
- Humory są grobowe, kolejny weekend będę chodził jak struty. Musimy zresetować głowy i wrócić z nowym nastawieniem. Nie można siadać i się podłamywać – dodawał najbardziej doświadczony w Astrze Łukasz Jurkojć. Trudno jednak nie być załamanym. Astra im bliżej końcówki sezonu tym gra słabiej, a najgroźniejsi rywale w walce o zachowanie pierwszoligowego bytu: Krispol Września i Legia Warszawa, nie zamierzają odpuszczać.
– Dlaczego przegrywamy? Mam swoją teorię, że jednak brak rozgrywającego Mateusza Rucińskiego, który doznał kontuzji, to jest wielki brak i wielka strata dla nas. Mateusz miał „to coś”, potrafił wykreować zawodnika i zaufać mu w końcówce. Po prostu wiedział, którego lidera uruchomić. Szkoda, że go nie ma, bo dawał nam stabilizację. Próbujemy się odnaleźć, robimy co możemy, ale nie widać wyniku – mówił kapitan Astry Marcin Brzeziński.
WIDEO: Skrót Gali Sportu Lubuskiego 2023
Polub nas na fb
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?