Znowu koszty

Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje wyburzenie blaszaków i budowę jednego dwukondygnacyjnego budynku lub kilku mniejszych.

- Sam pomysł rozbudowy mi się podoba. Lokal byłby bardziej estetyczny i funkcjonalny. I wejście byłoby od strony ulicy - wylicza zalety właścicielka zakładu fryzjerskiego Oksana Konieczka. Na budowę wzięłaby kredyt. Zniechęca ją jednak scalenie gruntu i podzielenie go na 10 wąskich działek. - Zakład miałby wtedy wymiary pięć na 20 metrów - tłumaczy. Do tego dochodzą koszty wynajęcia rzeczoznawcy, geodety, notariusza i wpis do księgi wieczystej.
- Niby plan jest dobry. Ale na czas budowy działalność trzeba będzie zawiesić. Jak my się wtedy utrzymamy? - mówi właściciel baru i ogródka piwnego Ryszard Stando. Bar ma zostać rozbudowany, a ogródek przeniesiony na działkę obok. - A skąd ja wiem, czy spółdzielnia nam go sprzeda? - pyta jego żona Tatiana.
Aby nie zawieszać działalności, handlowcy woleliby postawić mury po obrysie istniejących pawilonów, a dopiero potem wyburzyć budki. Chcą też wiedzieć, kto zapłaci za przesunięcie mediów i za projekt nowego budynku. - Boimy się też, że ktoś z zewnątrz przejmie pieczę nad inwestycją. A my zostaniemy na lodzie - dodaje R. Stando.

- To tylko nasza wizja przekształcenia terenu. Nikogo do niczego nie zmuszamy - tłumaczy architekt miejski Iwona Kubacka-Kazieczko. Czy można budować po obrysie? - To zależy tylko od inwestorów. My nie narzucamy konkretnych rozwiązań - podkreśla architekt. Koszty budowy to sprawa inwestorów. - Możemy pomóc na przykład w rozmowach ze spółdzielnią - mówi I. Kubacka-Kazieczko. Scalanie działek będzie tylko w razie budowy. A jeśli właściciele pawilonów nie zechcą zmian? - To nic nie zrobimy. Gorzej będzie, jeśli część będzie chciała zmian, a reszta nie - zauważa architekt.