Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znowu podbiliśmy Wiedeń!

Oprac. (dab)
Uczestnicy Rowerowego Poselstwa na schodach przed Albertinum w Wiedniu
Uczestnicy Rowerowego Poselstwa na schodach przed Albertinum w Wiedniu organizatorzy
Rowerowe Poselstwo dotarło do stolicy Austrii. Jego uczestnicy przekonują, że efekty ich rajdu powinny być widoczne długo po powrocie grupy do kraju.

Przed tygodniem kilkunastoosobowa grupa Lubuszan wyruszyła ze Skwierzyny do Wiednia z kolejnym, czwartym Rowerowym Poselstwem. Do granicy austriackiej dojechali pociągiem, potem przesiedli się na rowery i jadąc do stolicy Austrii promowali nasz region i kraj. Ostatnim etapem podróży był Wiedeń. Co tam robili i jak oceniają poselstwo? Poniżej relacja koordynatora projektu Tomasza Betki.

Wiedeń - słynący między innymi z doskonałej kawy, walca i dobrej muzyki - to finał tegorocznej edycji projektu, który już chyba na stałe zapisał się w promocyjnym kalendarzu Ziemi Lubuskiej. I, jak na finał przystało - w dawnej stolicy cesarstwa musiało być intensywnie i emocjonująco. Właśnie dlatego, nawet ponad 300 przejechanych kilometrów nie przeszkodziło najbardziej wytrwałym uczestnikom Poselstwa w zdobyciu historycznej dla nas góry Kahlenberg, na której król Jan III Sobieski przyjmował honory po pokonaniu Turków pod Wiedniem w 1683 r. Jak na rowerzystów przystało, blisko 500-metrowy szczyt osiągnięto na jednośladach. Innych zapaleńców "dwóch kółek" na Kahlenbergu nie odnotowano, a zdziwione, zdradzające respekt spojrzenia turystów - mówiły samie za siebie. Chwilę później, poświęcona Sobieskiemu pamiątkowa tablica, została przyozdobiona barwami Skwierzyny.

Grupa zobaczyła Wiedeń z różnej strony - od Katedry św. Szczepana, przez Pałac Hoffburg, aż po park Prater i Stadion im. Ernsta Happela. Wrażenie robiło niemal wszystko, a zadziwiać mógł zwłaszcza austriacki, "luźny" styl życia. Austria to już nie Niemcy, gdzie zawsze obowiązuje słynne "Ordnung muss sein" ["porządek musi być"]. Tutaj - na wszystko jest czas, wszystko można zrobić jutro, a ludzie starają się spoglądać zawsze w "jasną stronę". Nie przypadkiem mówiło się wszak, że w Imperium Habsburgów "słońce nigdy nie zachodzi"…

Tradycyjnie już, w stolicy odwiedzanego kraju nie zabrakło wielu oficjalnych - i mniej oficjalnych - spotkań. Lubuską delegację przyjął u siebie sam ambasador RP w Wiedniu - Jerzy Margański, a rowerem jeździł z Poselstwem między innymi dyrektor Polskiego Ośrodka Turystycznego w Wiedniu - Włodzimierz Szeląg.

Ambasador wielokrotnie podkreślał, że z takim pomysłem na promocję rodzimego regionu, jeszcze się w swojej dyplomatycznej karierze nie spotkał. - Serdecznie państwu gratuluję. I kibicuję! Kontynuujcie ten fajny pomysł, a może spotkamy się jeszcze kiedyś w jakimś innym, równie ciekawym miejscu - podsumował spotkanie dyplomata. Wcześniej natomiast, osobiście oprowadził członków "Poselstwa" po wnętrzach wiedeńskiej placówki. To chyba najładniejsza z ambasad, odwiedzanych dotychczas przez Lubuszan. Nie zabrakło też rozmów w kuluarach na nieco wyższym szczeblu, z obecnymi na wyjeździe: senator Heleną Hatką oraz burmistrzem Skwierzyny Tomaszem Watrosem.

Ze wspomnianym wcześniej Włodzimierzem Szelągiem, grupa spotkała się po raz pierwszy właśnie pod polską ambasadą. Wiedeński POT ma bowiem swoją siedzibę dosłownie kilkadziesiąt metrów obok. Sam dyrektor Szeląg, odegrał w tegorocznym Rowerowym Poselstwie bardzo ważną rolę - to właśnie on był koordynatorem i inicjatorem wielu spotkań Lubuszan na terenie Austrii.

- Kiedy tylko dowiedziałem się, że przyjeżdżacie, od razu chciałem wsiąść na rower i jechać z wami aż z Pasawy. Niestety, ważna impreza, którą organizowaliśmy z okazji Euro 2012, uniemożliwiła moje pełne uczestnictwo. Jestem jednak pod wrażeniem tego, co państwo robicie - nie ukrywał swojego entuzjazmu Szeląg.

Przewodnikiem Lubuszan po wiedeńskiej starówce był Andrzej Lech prezes Związku Sportowców Polskich w Austrii, a także były, zawodowy piłkarz ręczny - uczestnik Olimpiady w Monachium z 1972 r. Przez wiele lat był również prezesem austriackiego Forum Polonijnego, więc - siłą rzeczy - w rozmowach z grupą nie mogło zabraknąć tematów politycznych i społecznych. Także on podkreślał, że wizytę Rowerowego Poselstwa w Wiedniu zapamięta bardzo długo, bo o czymś podobnym jeszcze nigdy nie słyszał. W zbliżonym tonie wypowiadali się również uczestnicy wieczornego spotkania w okolicy Pałacu Schonbrunn - między innymi przedstawiciele rady rodziców Szkoły Polskiej w Wiedniu. Pytaniom i odpowiedziom nie było końca.

Rowerowy tydzień minął Lubuszanom chyba jeszcze szybciej niż zazwyczaj. Nieco dłuższe odcinki na trasie, zdecydowanie dłużej trwające spotkania, więcej rozmów i poruszania się po mieście. Widać wyraźnie, że projekt się rozwija, a niektóre efekty pobytu "Poselstwa" w Austrii powinny być widoczne jeszcze przynajmniej w najbliższych miesiącach. Wygląda na to, że Ziemia Lubuska zyskała kolejnych "ambasadorów" w ważnym kraju, położonym przecież od naszego regionu o kilka godzin jazdy autostradą.

Teraz pora na to, aby tę niekonwencjonalną, sportowo-turystyczną formę promocji lubuskiego, uzupełnić wreszcie oficjalnymi działaniami władz - także tych wojewódzkich. Ich przedstawiciele powinni mieć prościej niż jeszcze tydzień temu. Warto to wykorzystać.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska