[galeria_glowna]
Tak, tak, dobrze przeczytaliście - pracownia Wacława Wantucha, sąsiaduje z niewielką rustykalną kuchnią w jego starym podkrakowskim domu. Stół, na którym spożywa z rodziną i swoimi gośćmi posiłki, trzeba składać na czas fotograficznych sesji z modelkami. Gdy w maju z kilkoma innymi uczestnikami warsztatów aktu spędziłem w jego domu trzy dni, tak właśnie było. - Kończcie śniadanie, bo zaraz przyjedzie modelka - poganiał nas ze śmiechem Wacek.
Nie ma wielkiego studia fotograficznego, jak można by przypuszczać, oglądając jego prace (www.waclawwantuch.com). Każdy, kto się trochę zna na foceniu, nabiera w takich warunkach pokory. - Dobre zdjęcie można wykonać bez używania wypasionych rozwiązań, przy pomocy prostych środków - powtarza Wacław i jest tego najlepszym przykładem.
Wydał dwa piękne albumy: Akt i Akt 2. W przedmowach zachwycali się nimi wybitni pisarze. ,,Już niekoniecznie wiemy, patrząc na dobrze znajome piersi, pośladki, uda i biodra cudownie przemienione przez Wacława Wantucha w trudne do rozszyfrowania poetyckie pejzaże, zimne kubizujące rzeźby czy martwe natury - oglądamy czy podglądamy? Budzą się w nas uczucia wyższe czy najniższe? Podziwiamy czy pożądamy?'' - pisał Janusz Głowacki.
Jerzego Pilcha zafascynowało co innego: ,,Nie wiem, czy w sztukach plastycznych jest kryterium pleców, czy w ogóle istnieje jakiś - dajmy na to - czeladniczy egzamin, na którym uczeń ma zrobić plecy - i jak je zrobi, to znaczy, że coś umie. Ale przyjrzyjcie się - nie omijając, ma się rozumieć, innych ujęć - jak Wantuch fotografuje plecy, a pojmiecie jak wiele on umie i wiele widzi. Jak oświetlona jego obiektywem płaszczyzna pleców niebywale bywa zmysłowa i zarazem nierealna, realistyczna i abstrakcyjna, symboliczna i werystyczna. Jeśli istnieje fotografia esencji nagości, fotografia nagości samej w sobie, to jest to fotografia damskich pleców przez tego autora uczyniona''.
Podczas jednej sesji cyfrowym olympusem robi setki zdjęć, czasem trwa to kilkanaście godzin. Obrabia je w Photoshopie, ale tylko kosmetycznie, nie jak kolorowe pisma, że kobieta zmienia się nie do poznania. Używa jednego źródła światła. Lampy Hensela (ale na domowy użytek można sobie kupić coś znacznie tańszego). Jak kiedyś jeden fotograf przyjechał do niego z 11 lampami i asystentami, to się zdziwił... - W przyrodzie istnieje przecież tylko jedno źródło światła, więc i mi wystarczy jedna lampa - tłumaczy z rozbrajającą prostotą Wantuch.
Sfotografował już kilkaset kobiet. Najbardziej lubi tancerki. - Dziewczyna jest wtedy bardziej wygimnastykowana, ma większą świadomość ciała i dzięki temu większą kreatywność. Tancerki potrafią układać ciała, a amatorkom trochę to nie wychodzi - opowiada. Nie ustawia nigdy modelek, żeby nawet nieświadomie nie kraść póz, które gdzieś kiedyś zobaczył w jakimś albumie. Choć sam ma świetne wyczucie formy jako rzeźbiarz po krakowskiej ASP.
Znając jego piękne prace, kobiety zgłaszają się już do niego same. Na ogół nie płaci im za pozowanie (nie fotografuje też za pieniądze, na zamówienie, prace sprzedaje jakby ,,przy okazji'', np. do kalendarzy). Nagrodą są zdjęcia, które daje im na własność. Jest bardzo skromny i ciepły, modelki nabierają przy nim śmiałości. I nie żałują, że się na to odważyły. Piękno zatrzymane w obiektywie jest wieczne.
Wernisaż prac Wacława Wantucha, Galeria BWA, ul. Pomorska, piątek 18.00.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?