Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze bali się zdjęć w gazetach

(th)
Nasi żołnierze woleli nie występować na zdjęciach w gazetach
Nasi żołnierze woleli nie występować na zdjęciach w gazetach PKW Afganistan
Blady strach padał na naszych żołnierzy, którzy służyli w Afganistanie. Ale nie dlatego, że ktoś do nich strzelał. Mieli pietra, gdy wiedzieli, że w gazetach będzie ich zdjęcie z patrolu. Bo obiecali żonie, że nawet do bramy nie podejdą.

Żołnierze ósmej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego Afganistan wrócili już do kraju. Większość służących na tej zmianie to wojskowi z jednostek w Świętoszowie i Żaganiu. Niektórzy wrócili szybciej. Już na początku roku było w kraju około 20 takich, którzy wylecieli do domu na własną prośbę. Nie wytrzymali stresu, napięcia, ciągłych wybuchów min.

Pęknięte bębenki to nie rany

Kolejna spora grupa wracających przed czasem to ranni, którzy musieli się leczyć w Polsce. Tu dokładnej liczby nie możemy podać. Wojsko często nie ujawnia ogólnej liczby rannych. Niektórych nazywają jedynie poszkodowanymi. Jakieś otarcia, czy nawet pęknięte w uszach bębenki to według dowódców nie były rany wojenne. Poza tym informacje o rannych do mediów szły przez Warszawę. To tam specjaliści ustalali co wolno pisać, a o czym nie informować. - Amerykanie mają inną politykę. Dają mediom wszystkie informacje. Na żywca, jak było - opowiada nam były żołnierz, który kiedyś pracował w służbach prasowych.

I jeszcze o powrotach. Byli tacy, którzy wrócili do kraju karnie. Jak choćby piątka, w tym jedna kobieta, podejrzana o pobicie żołnierza. Dodatkowo zarzuca im się udział w zakrapianej alkoholem imprezie. Trójka tych żołnierzy jest z 10. Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. Są w Polsce od lutego. Wciąż na urlopach, choć już ukarani przez jednostkę. - Żołnierze ponieśli konsekwencje zgodnie z ustawą o dyscyplinie wojskowej. Nie wolno nam jednak ujawniać szczegółów - tłumaczy porucznik Joanna Nowakowska, oficer prasowy 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.

Śledztwo w sprawie bójki prowadzi prokuratura wojskowa. - Do tej pory nie dostaliśmy jednak dokumentów od prokuratora w Afganistanie - ucina pułkownik Longin Kulik, szef prokuratury garnizonowej z Wrocławia.

Aparatura coraz lepsza

Podobno za alkohol wróciło więcej osób. Ale tego nikt nam nie potwierdzi. Picie w bazie to temat tabu. Choć wiemy, że do zakrapianych imprez dochodziło. - Najprostsza metoda "produkcji" to tzw. dwie miski - mówi anonimowo nasz rozmówca. - Ale ona jest już przestarzała. Aparatura jest udoskonalana, a technologia przekazywana ze zmiany na zmianę - dodaje.

Jak słyszeliśmy są nawet metody wyciągania alkoholu z bezalkoholowego piwa. - Na wszystko trzeba tylko czasu - opowiada jeden z naszych informatorów.

Inna ciekawa sprawa to reakcja na zdjęcia w polskich mediach. Na niektórych wojaków po publikacji fotek, np. w "TŻŻ" padał blady strach. - Byli tacy, którzy przed wyjazdem z Polski, a potem w rozmowach telefonicznych zapewniali żony, czy dziewczyny, że nie jeżdżą na patrole. I nawet do bramy nie podchodzą. A gdy ukochana oglądała fotkę w gazecie, awantura była murowana - opowiada nasz kolejny rozmówca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska