Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierzy Wyklętych propaganda pokazywała jako zwykłych bandytów

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Marek Budniak jest również pełnomocnikiem wojewody lubuskiego ds. kombatantów i osób represjonowanych
Marek Budniak jest również pełnomocnikiem wojewody lubuskiego ds. kombatantów i osób represjonowanych Mariusz Kapała
Niedziela to Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. O tym, czy działali oni również na Środkowym Nadodrzu, rozmawiamy z historykiem Markiem Budniakiem

Niedawno obok muru zielonogórskiego aresztu pojawiła się tablica pamięci Pro memoria więźniom komunistycznym i represji komunistycznych. Przy okazji przybliżył pan kilka życiorysów ludzi, więzionych, straconych w tym gmachu. Czy byli Żołnierzami Wyklętymi?

Żołnierze Wyklęci, to żołnierze niepodległościowego podziemia, którym nie dane było odpocząć, po zakończeniu jednej z największych i najkrwawszych wojen. Nie złożyli broni, ponieważ po tzw. wyzwoleniu przez Armię Czerwoną i Armię Berlinga w Polsce zaczął się szerzyć terror, ludzi brutalnie zamykano do więzień, wywożono na Sybir, mordowano. Ówczesne władze komunistyczne wyklinały ich, zohydzały społeczeństwu, zakazały pamiętać o nich. Ale walka z systemem w ramach tzw. drugiej konspiracji nie sprowadzała się tylko do pozostania z bronią w ręku w lesie. Szczególnie na naszych terenach, gdzie w czasie II wojny światowej nie działało polskie podziemie, działalność antykomunistyczna nabrała specyficznego charakteru, ponieważ obok niedużych ugrupowań wojskowych, które z Polski centralnej czy też Kresów Wschodnich II RP przybywały na zachód Polski, pojawiały się próby formowania nowych grup nie zawsze o charakterze militarnym, a często o propagandowo--szkoleniowym, prowadzącym sabotaż, akcje ulotkowe. Byli to najczęściej uczniowie, harcerze w wieku do 16 do 20 lat. Komuniści mieli także problem z tzw. szeptankami - ludzie w zakładach pracy przekazywali sobie po cichu najróżniejsze informacje, które były niekorzystne dla władz, ZSRR itd. Na naszych terenach mieliśmy także do czynienia z dużą liczbą działań szpiegowskich zorganizowanych przez armię USA. Ówczesne prawo tak skonstruowano, że tego typu działalność uznawano za zbrodnię przeciwko Polsce Ludowej, której celem było obalenie siłowe ustroju demokracji ludowej. Nieważne czy byłeś żołnierzem, harcerzem, uczniem, robotnikiem, chłopem - zostawałeś „wyklętym bandytą”, którego należało jak najszybciej i skutecznie wyeliminować ze społeczeństwa - całkowicie wymazać z pamięci w przenośni i dosłownie. Dlatego w tym sensie osadzeni czy też straceni w Więzieniu Śledczym w Zielonej Górze w latach pięćdziesiątych XX wieku, byli w symbolicznym znaczeniu, Żołnierzami Wyklętymi.

Jedni chcieli zdobyć broń, aby wstąpić w szeregi antykomunistycznej partyzantki, inni wystąpili przeciwko narzuconym przez komunistów zasadom... Gdzie przebiega granica?

Jeśli jakiś człowiek nie zgadza się z „władzą”, może podjąć działalność opozycyjną, robi to zgodnie z własnymi przekonaniami. W systemach demokratycznych działają partie opozycyjne, co kilka lat organizowane są wybory, można wygrać wybory i przejąć władzę. Tamtych ludzi pozbawiono takiej możliwości - w demokracji ludowej rządzić mogli jedynie komuniści z PPR/PZPR. Przeciwnik polityczny był wrogiem, którego należało wyeliminować. Nie było miejsca dla opozycji. Musimy pamiętać, że ówczesna władza obchodziła się z nimi bardzo brutalnie, morderstwa skrytobójcze czy też zgodnie z prawem, dożywotnie więzienia, obozy pracy itd. Pyta pan o granice, myślę, że w tamtych czasach wytyczali ją zawsze „ludzie władzy”. To oni pierwsi zaczęli mordować, torturować. Postawa „wyklętych” była logiczną odpowiedzią, najczęściej formą obrony… szukaniem rozwiązań w sytuacjach ekstremalnych. Granica przebiegała tam, gdzie ją sobie wyznaczyła dana osoba. Musimy pamiętać, że dla „wyklętych” wojna się nie skończyła 8 maja 1945 roku.

Przez dekady akty oporu, nazywane terrorystycznymi zamachami, funkcjonowały na zasadzie plotki - jak domniemany zamach na sekretarza partii w Czerwieńsku, czy na funkcjonariusza UB na Chynowie... jaka była skala tego oporu?

Jedną z form walki były zamachy na funkcjonariuszy UB, aktywistów PPR, żołnierzy sowieckich. Na ludziach tych wykonywano prawdziwe wyroki śmierci - np. harcerze z Konspiracyjnego ZHP w Nowej Soli zamordowali funkcjonariusza PUBP w Kożuchowie Czesława Czapczyka, który rozpracowywał ich organizację; zapłacili za to wysoką cenę - Wojskowy Sąd Rejonowy we Wrocławiu skazał trzech harcerzy na kary śmierci, jeden z nich miał 17 lat! Nawiasem mówiąc oficer śledczy, który torturował oskarżonego, miał również 17 lat. Wydaje się, że wyrok był sprawiedliwy, ale to tylko pozór. Ani śledztwo, tym bardziej proces nie miały nic wspólnego z rzetelnością - chodziło o jak najsurowsze ukaranie, pokazanie bezwzględności władzy. Dowodem w sprawie było przyznanie się do winy, a śledczy uzyskiwali to, stosując tortury. Skala oporu była zmienna, w początku lat 50. powstawało coraz więcej organizacji młodzieżowych, z tym że działały one kilka miesięcy - najwyżej rok. Organy bezpieczeństwa publicznego posiadały w tym czasie rozbudowaną sieć agentów, także członkowie PPR/PZPR pełnili rolę „aniołów stróżów”. Właściwie nie było instytucji, zakładu pracy, szkoły, gdzie UB nie miało „swoich ludzi”. Inwigilowano wszystkich członków AK i innych formacji zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego, którzy się ujawnili i mieszkali na terenie województwa zielonogórskiego. Nie jesteśmy w stanie dokładnie określić, ilu mieszkańców woj. zielonogórskiego angażowało się w antykomunistyczny ruch oporu. Możemy szukać odpowiedzi, analizując dane statystyczne wyroków wojskowych sądów rejonowych z Poznania, Wrocławia, Zielonej Góry na ludności cywilnej. W sumie te trzy sądy w okresie od 1946 do 1955 r. wydały ponad 600 wyroków skazujących za podjęcie przygotowań do obalenia siłą ustroju państwa polskiego, w tym 55 osób skazano na śmierć.

W jaki sposób władze próbowały „przykryć” akty oporu? Czy przedstawiano ich jako bandytów i rabusiów, czy też jako niedobitki Werwolfu?

Komuniści wielką wagę przywiązywali do propagandy - z jeden strony chwalili się swoimi sukcesami, z drugiej niszczyli swoich przeciwników politycznych. Używali do tego celu języka ideologicznego, w którym chodziło o to, ażeby wroga pokazać jak w najgorszym świetle, że można go pozbawić godności, wyrzucić poza nawias społeczeństwa, pozbawić praw obywatelskich na zawsze. Stworzyć obraz pogardy do drugiego człowieka, który nie zasługuje na szacunek, ponieważ podniósł rękę na władzę ludową.

Ile w tamtych czasach było skojarzeń z „Wilczymi echami”, czy bywa, że jest płynna granica między antykomunistam, a bandyto--szabrownikami? Pytam stąd, że przed laty moją rozmowę z synem Żubryda opublikowała nasza gazeta w Rzeszowie. Podniosła się tam fala krytyki, że nie znamy realiów, że z bandyty robimy bohatera?

Działalność drugiej konspiracji, niektórzy historycy nazywają wojną domową, kolejnym powstaniem, które było skierowane przeciwko obcej władzy, dlatego nie dziwię się, że niektórzy z naszych rodaków nie traktują ich jak bohaterów, ale są oni zabójcami ich bliskich, złodziejami itd. Oczywiście to jest tragedia i nieszczęście obu stron. Jednak na podstawie akt wiem, że wiele tych oskarżeń nie jest prawdziwych. Jako historyk, muszę patrzeć na te sprawy szerzej, należy uwzględniać wspomnienia i nie można nikomu odbierać prawa do nich. One zawsze są subiektywne, ale czy w ogóle istnieje obiektywny obraz przeszłości? Historia dzieje się w tej chwili - dziś, a jutro to już zawsze jest tylko czyjaś narracja o tym, co było. Wiem, że przez pół wieku całkowicie kłamano na temat Żołnierzy Wyklętych, bez względu na to, jakimi byli ludźmi.

Czy zaangażowani w to byli przesiedleńcy, czy raczej ludzie próbujący znaleźć nową przyszłość, nową tożsamość, ukrywając się przed represjami w innych regionach naszego kraju?

Niedawno uczestniczyłem w Pszczewie w odsłonięciu tablicy pamięci mjr. Rudolfa Majewskiego, Żołnierza Wyklętego zamordowanego w więzieniu we Wronkach. Przybył do Pszczewa, aby ukryć się przed komunistami, chciał rozpocząć nowe życie, ale, niestety, nie udało mu się. Został aresztowany i skazany na siedem lat więzienia. Znane są przykłady, że cały lub część oddziału przegrupowywała się na nasze tereny i wchodziło w jeszcze głębszą konspirację, jak np. Obwód AK Biała Podlaska, który w 1945 roku przerzucał swoich żołnierzy na teren powiatu międzyrzeckiego i przyjął nazwę Polski Związek Wojskowy Obwód Maria. Innym przepięknym przykładem jest postać Edwarda Kuli, który przyjechał do Zielonej Góry, aby budować tu polskość. W latach wojny związany był z Narodowymi Siłami Zbrojnymi na terenie pow. Pińczów. Przez pięć lat w Zielonej Górze uczył historii. W 1950 r. został aresztowany i skazany na cztery lata więzienia za to, że przygotowywał młodzież do obalenia ustroju Polski Ludowej.

Prowadzi pan od lat badania nad losami ludzi walczących z komunizmem na przełomie lat 40. i 50. Kto, pana zdaniem, powinien w naszym regionie być twarzą tej walki?

Twarzy takich powinno być kilka, a każda z nich to symbol pewnych grup, okresu walki oraz jej sposobu. Lata 45-50, to - organizacje młodzieżowe, 17-letni Alojzy Pisakowski, Konspiracyjny Związek Harcerstwa Polskiego w Nowej Soli, skazany na karę śmierci; organizacje wojskowe: Kazimierz Rutkowski, dowódca PZW „Maria”, skazany na karę śmierci; lata 50-55 organizacje młodzieżowe, Jan Plebanek, uczeń Szkoły Przemysłowej w Zielonej Górze, dowódca młodzieżowej organizacji „Lwie gniazdo”, skazany na 10 lat więzienia; Bronek Kozak, uczeń Liceum Ogólnokształcącego w Szprotawie, członek Tajnej Organizacji Podziemnej, skazany na karę śmierci; organizacje wojskowe - Jan Kudła „Ryś”, dowódca Konspiracyjnego Wojska Polskiego, skazany na 12 lat więzienia; zwykli ludzie - Józef Kraczuk, rolnik spod Kożuchowa, skazany na 7 lat więzienia za to, że publicznie krzyknął „Precz z komuną”. Takie to były czasy.

Przeczytaj też: Dlaczego Bronek Kozak musiał umrzeć? "Terroryści" w Szprotawie

Zobacz, jak Żołnierzy Wyklętych uhonorowano w Zielonej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska