Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Został zastraszony przez niemieckich celników

Redakcja
Słubiczanin poskarżył się nam, że Niemcy zatrzymali go na drodze i grożąc aresztem zmusili do zapłacenia kary za... siostrę, która zalegała z grzywną.

TAM CI POMOGĄ

TAM CI POMOGĄ

Jeśli ktoś czuje się pokrzywdzony przez niemiecką policję lub celników, może zwrócić się o pomoc do wydziału prawnego ambasady polskiej w Berlinie, tel. 0049 30 223 13 201. Można też napisać e-mail na adres : www.berlin.polemb.net i opisać całe zdarzenie. Trzeba dołączyć zeskanowane dokumenty potwierdzające zajście.

- Jechałem kilka dni temu z kolegą do Berlina - opowiadał nam mężczyzna (zastrzegł sobie anonimowość). Na autostradzie za Frankfurtem zatrzymali ich niemieccy celnicy. - Wzięli nasze dokumenty do sprawdzenia i wtedy się zaczęło - mówił.

Ma dowody
Niemcy powiedzieli słubiczaninowi, że od pięciu lat jego siostra zalega z grzywną 300 euro za przemyt papierosów. - Było mi głupio, ale ona jest pełnoletnia i nie odpowiadam za nią - mówił mężczyzna. Mimo to od celników dowiedział się że ma trzy wyjścia: albo przywiezie im siostrę, albo zadzwoni po rodziców i oni uregulują należność, albo sam zapłaci chociaż 100 euro. - Przestraszyłem się, bo wyjęli kajdanki i zaczęli mnie straszyć, że jak tego nie zrobię, zabiorą mnie na dwa dni do aresztu i będą wyjaśniać sprawę - wspominał.

Ponieważ nie miał przy sobie takiej kwoty, pomógł mu kolega. Za grzywnę zapłacił kartą kredytową. - To są dowody - mówił słubiczanin, pokazując nam potwierdzenie bankowej operacji i dowód wpłaty pieniędzy wystawiony przez Niemców... na jego siostrę! Wzburzony opowiadał też, że celnicy zniszczyli mu dowód osobisty zabrany do kontroli, ironicznie się przy tym uśmiechając. - Muszę go teraz wymienić - pokazywał nam połamany dokument.

Pójdzie do prokuratury

Rzecznik prasowy frankfurckiego oddziału Głównego Urzędu Celnego Steffen Schreck powiedział nam wczoraj, że każdy może na swój sposób interpretować zachowania celników i "nie musi to być obiektywne". Słubiczanin liczy, że bardziej dociekliwa będzie niemiecka prokuratura. - Zamierzam zgłosić ten przypadek - zapowiedział. - Ja nic złego nie zrobiłem. Jeśli prawo złamała moja siostra to ona powinna za to odpowiadać, a nie ja - dodał.

Zdziwienia nie krył wczoraj kierownik wydziału konsularnego ambasady polskiej w Berlinie Bogusław Dubiński. - Jeśli ten pan zgłosi się do nas z dokumentami, na pewno będziemy ją wyjaśniać - powiedział nam. Dodał, że obywatele polscy zawsze mogą zgłaszać się do konsulatu, który każdą tego typu skargę sprawdza.

Informacja ta ucieszyła naszego Czytelnika. - Na pewno to zrobię, bo niemieccy celnicy i policjanci zbyt często pozwalają sobie na niestosowne zachowania wobec Polaków. Mało kto dochodzi jednak swoich praw - mówił słubiczanin. W ambasadzie dowiedzieliśmy się, że
skarg wpływa sporo, ale nie zawsze udaje się stwierdzić faktyczny przebieg spornej sytuacji.

(beb)

KOMENTARZ

Coś o tym wiem
Znam dobrze niemiecką policję i celników, bo mieszkam na pograniczu od kilkunastu lat. Nie kojarzą mi się dobrze: za ostry ton, dziwne uśmiechy, arogancja. Kiedyś musiałam pojechać w nocy do Niemiec po koleżankę, której zepsuł się na drodze samochód. Zatrzymałam się przy wjeździe na autostradę, żeby do niej zadzwonić. Zanim zdążyłam spytać, gdzie jest, usłyszałam mocne uderzenie w tył samochodu. To była policja. Na prośbę o pomoc i moje wyjaśnienia młoda funkcjonariusza zareagowała śmiechem. Powiedziała, że albo natychmiast płacę 50 euro mandatu, albo za chwilę kwota ta może zostać podwojona. Wiem, że mandat mi się należał, ale takie traktowanie na pewno nie.

Beata Bielecka
0 95 758 07 61
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska