Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostaliśmy zlekceważeni

ARTUR BRYKNER 722 57 72 [email protected]
Nie ma dojazdu ani nawet dojścia do wielu firm zlokalizowanych przy remontowanej ul. Podmiejskiej. Inwestor nie zrobił tymczasowych dojazdów. Firmy straciły klientów.

- U mnie obroty spadły o 80 proc. Od rozpoczęcia remontu ul. Podmiejskiej praktycznie nie mamy klientów. Zaraz wysyłam pracowników na przymusowy urlop i liczę straty - mówi Wanda Tokarska z zakładu szklarskiego przy ul. Podmiejskiej. Dodaje: - Trudności z dojazdem były już w kwietniu, teraz nie ma go wcale. Kto tu przyniesie coś do oszklenia?

Zostaliśmy zlekceważeni

Obok zakładu szklarskiego jest firma wulkanizacyjna. Właściciel zamknął warsztat na całe lato, bo nikt tutaj nie dotrze, żeby kupić nowe lub naprawiać stare opony. - Wynajmuję pomieszczenia od Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Sam je wyremontowałem, a płacę 500 zł czynszu miesięcznie. Napisałem do ZGM o umorzenie czynszu lub zmniejszenie go na czas remontu ulicy, bo wiedziałem, że będzie mniejszy ruch. Odpowiedzieli mi, że mam płacić, a brak dojazdu to nie ich sprawa - skarży się Mirosław Chojnacki, właściciel zakładu Tapicerstwo Samochodowo - Meblowe. - Już w maju było fatalnie. Na czerwiec poszliśmy na przymusowe urlopy. Liczyłem, że do tego czasu drogowcy zrobią przynajmniej ograniczony dojazd, ale jest jeszcze gorzej. Strach pomyśleć, że się coś zapali. Strażacy nawet nie dojadą.
Tapicer wziął parę zleceń od znajomych na wykonanie podsufitek do samochodów, ale już prace wykonał. - Jak mają dojechać do mnie klienci z meblami do tapicerowania? Sam bym podjechał do po te meble, ale potem nie dojadę do warsztatu - mówi Chojnacki. Zatrudnia cztery osoby. - Z czego mam ludziom zapłacić? - pyta.
W sklepie z farbami (obok mały parking bez możliwości dojazdu) sytuacja jest podobna - Ruch właściwie żaden. Jak trafi się klient, to kupi jakiś pędzel albo puszeczkę farby. Nikt dziesięciolitrowego kubła z farbą nie będzie dźwigał na piechotę. Zamykamy teraz już o 16.00, bo i tak klientów nie ma - mówi kierownik sklepu Ekochem z ul. Podmiejskiej.
Zdaniem właścicieli zakładów przy ul. Podmiejskiej miasto zlekceważyło małe firmy. Liczyło się tylko z dużymi jak Volkswagen, Stilon czy PKS.

Czujcie się pozwani

Wanda Tokarska z zakładu szklarskiego zleciła kancelarii prawnej złożenie pozwu przeciwko miastu o odszkodowanie. - Liczę straty. Budowlańcy powinni zapewnić dojazd do firmy. Rozumiem zablokowanie wjazdu na dzień lub dwa, ale nie na całe miesiące! - mówi.
Zdaniem naczelnika wydziału inwestycji Urzędu Miasta Władysława Żelazowskiego, na Podmiejskiej, w miejscu gdzie modernizowane jest torowisko, nie można było zrobić tymczasowej drogi do zakładów po drugiej stronie ulicy.
- Firma, która buduje Podmiejską, ma pracę i zarobi pieniądze. Ja przez zamknięcie ulicy pracy nie mam i nic nie zarobię. Przeciwnie, jeszcze muszę płacić podatki i czynsz do miejskiej kasy. Skoro dalej muszę płacić podatki, też będą żądał od władz miasta odszkodowania - zapowiada Mirosław Chojnacki z zakładu tapicerskiego.

Nie umarzają

Trzy lata temu podobna sytuacja była na Myśliborskiej. Trzech właścicieli firm domagało się od władz miasta rekompensat za spadek obrotów, jaki spowodował remont ulicy i budowa ronda na skrzyżowania ze Słowiańską. Miasto odmówiło. Prezydent każdy taki wniosek rozpatruje indywidualnie. Ryszard Zuj, naczelnik wydziału podatków i opłat, twierdzi, że jest mało prawdopodobne, aby urząd umorzył podatek. Przedsiębiorca musiałby udowodnić, że jego problemy wynikające z zamknięcia ulicy zagroziły działalności firmy. - Zrobimy to - zapowiadają szefowie firm z Podmiejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska