Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostań wirtualnym właścicielem pięknego konia

(mon)
W Wojnowie przebywa aktualnie piętnaście wierzchowców. Większość z nich wciąż jeszcze wylizuje swoje rany, ale Doris i Kubę można już adoptować!
W Wojnowie przebywa aktualnie piętnaście wierzchowców. Większość z nich wciąż jeszcze wylizuje swoje rany, ale Doris i Kubę można już adoptować!
Doris i Kuba z utęsknieniem czekają na nowych opiekunów. Już dziś możesz przygarnąć te konie. To nic nie kosztuje. Fundacja Centaurus zaprasza też do tzw. adopcji wirtualnej.

Doris była spełnieniem marzeń pewnej dziewczynki. Gdy klacz przyjechała do pięknej stajni, miała sześć miesięcy i… wielką kokardę na szyi. Dość szybko jednak prezent znudził się nowej właścicielce. Z czasem jej zainteresowanie źrebakiem zmalało, a przyjemność przemieniła się w przykry obowiązek. Do Doris przestał zaglądać też i weterynarz. Do tego wszystkiego w zabawie z drugim koniem klacz straciła fragment ucha. Tym samym wydała na siebie wyrok: właściciele sprzedali ją na rzeź.

- Na szczęście zdarzają się jeszcze handlarze o dobrym sercu - zauważa Weronika Nieborak, przewodnicząca rady fundacji Centaurus. - To właśnie taki człowiek zawiadomił nas, że ma młodego i w pełni zdrowego konia. Wykupiliśmy go. Doris to piękna dwuletnia kasztanka. Jest bardzo żywiołowa i jeszcze nieujeżdżona. Ale do tego potrzeba czasu i doświadczonego jeźdźcy. Jedynym jej mankamentem jest brak kawałka ucha, ale to tylko dodaje jej uroku - przekonuje W. Nieborak i pokazuje wesoło brykającego po wybiegu rumaka.

W stajni w Wojnowie (pod Kargową) na adopcję czeka także koń Kubuś. - Gdy do nas trafił, miał poraniony grzbiet i nogę - opowiada pani Weronika. - Uratowali go chłopcy z Ochotniczego Hufca Pracy z Wrześni. Przez jakiś czas był w adopcji u cioci jednego z nich. Potem do nas wrócił. Dziś Kubuś ma sześć lat i jest zupełnie zdrowy. Nic mu nie dolega. Ten gniady konik jest też już wstępnie ujeżdżony.

Czego potrzebuje? Oczywiście… troskliwego opiekuna, który na zawsze odmieniłby jego smutny los. Nie pogardzi też wygodnym boksem (najlepiej o wymiarach: 3x3 m), codzienną porcją owsa, wody, siana i słomy. - Każdy, kto chciałby realnie zaadoptować konia, musi spełnić określone warunki - zaznacza W. Nieborak. - My możemy dowieźć zwierzę do nowego opiekuna, ale to on pokrywa koszty transportu. Sama adopcja jest bezpłatna. Do przyjęcia konia trzeba jednak się przygotować. Jego boks musi być na tyle duży, żeby mógł się w nim spokojnie położyć i wytarzać. Musi mieć zapewnione pożywienie i stałą opiekę weterynaryjną.

Jeśli ktoś chciałby mieć swojego konia, ale nie jest w stanie spełnić tych wymogów, może zaadoptować konia wirtualnie. - Są u nas zwierzęta, które jeszcze nie mogą trafić do nowych domów, choćby ze względu na zły stan zdrowia, przyjmowane leki czy narowistość - tłumaczy W. Nieborak. - Miesięczny koszt leczenia chorego wierzchowca (np. na astmę, przewlekłą chorobę płuc) wynosi 500 zł. Do tego trzeba doliczyć jeszcze wyżywienie i utrzymanie. W przypadku zdrowego konia, ta kwota waha się od 300 (dla kucyka) do nawet 1 tys. złotych.
Wirtualni opiekunowie, w zamian za wsparcie rzeczowe lub finansowe, otrzymują od fundacji aktualne zdjęcia wybranego konia, umowę i certyfikat opiekuna. Mogą też odwiedzać swego wybrańca.

Fundacja Centaurus to organizacja pożytku publicznego, która działa od 2006 roku. W tym czasie zdążyła ocalić życie blisko 200 koniom i tam gdzie była taka potrzeba, zapewnić im leczenie i rehabilitację. Część zwierząt znalazła już nowe szczęśliwe domy. Teraz czas na Doris i Kubusia!
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej na temat adopcji koni ze stajni w Wojnowie zadzwoń pod nr tel. 518 569 487 albo wejdź na stronę www.centaurus.org.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska