Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zrezygnował z reprezentacji. Teraz zdradza plan na przyszłość

Jaromir Kruk
Tomasz Gębala
Tomasz Gębala Andrzej Banaś / Polska Press
Tomasz Gębala odszedł z kadry, ale popularyzuje piłkę ręczną. Po rozgrywanych w Polsce i Szwecji mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych Tomasz Gębala zrezygnował z gry w reprezentacji i skupił się na występach w Industrii Kielce. Wpływ na tą decyzję miały problemy zdrowotne. Teraz Gębala chce się poświęcić promowaniu swojej dyscypliny i mocno zaangażował się w organizację Małej Ligi Piłki Ręcznej dla dzieci.

Co cię skłoniło do zaangażowania się w Małą Ligę Piłki Ręcznej?

Tomasz Gębala: To był długi proces, jak to się kształtowało w mojej głowie. Na początku chciałem wspierać małe kluby, bo sam z takiego się wywodzę. Funkcjonowaliśmy przy szkole, jakoś wiązaliśmy koniec z końcem. Jeden komplet strojów na kilka lat, piłki przekazywaliśmy sobie przez dłuższy czas. Chciałem wykorzystać swoją pozycję, jaką posiadam i wspierać kluby, także przez kontakty z dystrybutorami sprzętu sportowego. To taka walka z nierównością informacji. Potem im głębiej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej uznawałem, że przystępność piłki ręcznej jest bardzo mała. Spójrzmy na piłkę nożną – każdy kopał na trawie, ustawiało się bramkę z plecaków, grało się między drzewami. Ciężko, żeby jakiś chłopiec czy dziewczynka wzięli sobie piłkę do ręki, by rzucać nią na przerwie.

Masz jakiś pomysł by to poprawić?

Fajnie pracują nad tym Duńczycy, urozmaicają treningi, skłaniają amatorów do grania. Troszkę odpuścili z pewnymi wymogami, że potrzebujemy kleju do piłki, pełnego boiska, pełnych składów. Można się przecież spotykać w mniejszym gronie, by sobie pograć w ręczną przy liberalnych zasadach, z nastawieniem na zabawę. Ja chcę umożliwić trenowanie w szkołach, bo to podstawa. Ze szkoły idziemy do klubów. Dziś sport szkolny w naszym kraju kuleje. Moja żona wyszła ze szkoły w pełni ustrukturyzowanej pod kątem sportowym i naukowym. Ta szkoła wygrywała regularnie zawody ogólnopolskie siatkówki, a każdego sportu tam uczył inny trener. Moja żona dostała ogólnosportowe wykształcenie, a choć nie jest teraz w sporcie, to pomaga jej to w życiu codziennym.

Nie brakuje animatorów sportu mających pozytywny wpływ na młodzież?

Kiedyś sport był jednym z najszybszych sposobów na dostarczenie endorfin. Znakiem czasu są smartfony, komputery, ja też się
wychowałem ze smartfonem w dłoni. Granie na telefonie jest łatwiejsze niż pójście na boisko, zdobycie bramki, wygranie meczu, gdzie się można zmęczyć. Trzeba pokazać dzieciakom, że to może być fajne, że warto o to walczyć. Dla mnie to endorfina większej jakości niż smartfon. To miłość do sportu, coś co trzeba zaszczepić. Nikt nie pokocha sportu, gdy nie będzie miał piłki w dłoni lub przy stopie, czy ją odbijał w siatkówce.

Zachęcanie, przekonywanie dzieci do sportu to przyjemność dla ciebie?

Lubię rozmawiać i w Polsce przeprowadzam mnóstwo rozmów na ten temat. Nie chodzi jednak tylko o to, należy stwarzać środowisko, w którym ułatwiamy egzystencję pasjonatom. Oni muszą czuć, że nie są sami. Do Małej Ligi Piłki Ręcznej zgłosiło się 47 zespołów szkolnych z województwa świętokrzyskiego. Planuję rozwój na całą Polskę, najpierw eliminacje wojewódzkie, potem ogólnopolski turniej finałowy, najlepiej w Kielcach, kolebce piłki ręcznej. To ma być fajna przygoda, a dla niektórych może przepustka do karier. Jesteśmy na etapie wzmacniania struktur. Liczba zgłoszeń pokazała mi, że warto, że są ludzie, którzy chcą pracować. Szykujemy dużo atrakcji, ułatwień, by też pomagać nauczycielom wf-u. Przekazujemy piłki, stroje, mamy wielu sponsorów, którzy mnie nie znali, ale są z nami.

Masz dar przekonywania?

Nie wiem. Pasjonaci chcą, by sport w naszym kraju się rozwijał. Jestem zdania, że każda akcja popularyzacji musi być przygotowana wcześniej, sukces sportowy jest mnożnikiem, trzeba ściągnąć dzieciaki do dyscypliny. Gdy w 2007 roku zdobywaliśmy wicemistrzostwo świata, wiele osób chciało się wzorować na polskich medalistach. Nie byliśmy chyba jednak na taki sukces pod tym względem odpowiednio gotowi. Na południu Polski jedna akademia była przygotowana wcześniej, miała mnóstwo dzieciaków, jej szef mówił mi – zróbcie tylko wynik. Niestety, nie zrobiliśmy, ale przekonałem się, że trzeba najpierw zbudować strukturę. Nie możemy się opierać na sukcesie, bo co z tego kiedy się pojawi, a ktoś wpisze "piłka ręczna w miejscowości x, y, z' i tego nie odnajdzie. Handball musi się stać łatwo dostępny, bo bez tego dzieci nie pójdą na zajęcia.

Reprezentacja ostatnio takim projektom nie pomaga.

Nie. Jestem współodpowiedzialny, bo grałem. Wyniki sportowe to pokłosie pracy systemu. Talenty zawsze się pojawiają, ale ile ich będzie z czegoś wynika. Z ekonomii – produkcja jest wynikiem efektywności, jakości i ilości pracy. Jeżeli ze stu wyciągniemy jednego zawodnika, to warto zdobyć z tysiąca choćby pięciu. Skala jakość szkolenia, tożsamość, a za tym stoi ciężka praca.

Gdyby Polska ugrała więcej w mistrzostwach świata zostałbyś w kadrze?

To była szalenie trudna decyzja, nie podejmuje się takich łatwo i z dnia na dzień. Ja wychodziłem z jednej kontuzji przeciążeniowej i wchodziłem w drugą, coś wyleczyłem i zaczynało mnie boleć coś innego. Ciężko mi było trenować na maksa, bo narzekałem na zdrowie. Byłem gotowy do gry, dawałem jakość do obrony, ale to nie było sto procent. Czasem potrzebuję przerwy. Gdy na kadrę przyjeżdża chłopak, który pracuje ciężej ode mnie to uważam, że też powinien dostać szansę.

Z kim konsultowałeś decyzję o rozstaniu z reprezentacją?

Z kilkoma bliskimi osobami – żoną, bratem Maćkiem. Brat lepiej się trzyma ode mnie i zostaje w kadrze. Gdybym był w stanie dać radę fizycznie w klubie i reprezentacji na sto procent zostałbym.

A gdy powiedzmy za dwa lata selekcjoner zaproponuje awaryjne powołanie, to odmówisz?

Ktoś pracuje na kadrze i nagle się dowie, że Gębala wskoczy na jego miejsce. To nie byłoby w porządku. Szanuję innych i podejmowane przez siebie decyzje. Ogólnie przygoda z kadrą była super, znajdowałem się w fajnej ekipie, zawsze przyjeżdżałem z przyjemnością. Widziałem jak to rosło, szkoda, że zaliczyłem tylko trzy wielkie turnieje, ale… zdrowie. Ubolewam, że nie osiągnęliśmy więcej w Polsce, zawaliliśmy mecz ze Słowenią. Atmosfera w Katowicach – bajka, śpiewanie z publiką Mazurka Dąbrowskiego, doping, aż żal serce ściska. Była szansa na wykorzystanie organizacji wielkiej imprezy do promocji piłki ręcznej w gronie dzieci i młodzieży.

Podczas mistrzostw często pytano o problemy twojego klubu z Kielc?

Przestałem na to zwracać uwagę, zawsze odpowiadałem tak samo. Jestem optymistą, bo klub potrafił wychodzić z ciężkich sytuacji, a całe środowisko - kibice, sponsorzy, ta cała atmosfera nie pozwolą mu zginąć. Wiele osób chciało i chce pomóc, to było szaleństwo, mimo trudnych czasów. W Kielcach ludzie identyfikują się z klubem, który ma dobry odbiór na świecie. To miasto jest świetne, pełne pozytywnych ludzi, piłka ręczna jest kochana prawdziwie. Nawet Mała Liga Piłki Ręcznej to pokazuje.

Co Industria może osiągnąć w tym sezonie w Lidze Mistrzów?

Po to jesteśmy, ten projekt nas ściągnął. Im dłużej przebywam w Kielcach, tym bardziej czuję, że to mój drugi dom. Wrócę do Trójmiasta, ale do Kielc będę przyjeżdżał często.

Kręci się łezka, gdy oglądasz kadrę już bez ciebie?

Tak i przypomina się te 11 i pół roku z drużynami narodowymi. Noszenie orzełka na piersi to coś wyjątkowego.

Co się stało z koszulką z twojego ostatniego meczu dla Polski?

Nie byłem przekonany, że to będzie mój ostatni mecz. Nie wiem, ciężko mi się nawet o tym mówi.

Rozmawiał Jaromir Kruk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zrezygnował z reprezentacji. Teraz zdradza plan na przyszłość - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska