Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żubrówka, uszatka, puszczyk czy pójdźka żyją w naszym regionie. Nie wierzysz? Zobacz! Mamy ich zdjęcia!

Zbigniew Borek
W naszym cyklu Lubuskie. Tu się żyje! Zbigniew Miszon pokazujeswoje fotografie autorstwa - nie tylko  żubrówek, ale też uszatek, puszczyków czy sowy pójdźki
W naszym cyklu Lubuskie. Tu się żyje! Zbigniew Miszon pokazujeswoje fotografie autorstwa - nie tylko żubrówek, ale też uszatek, puszczyków czy sowy pójdźki Zbigniew Maszon
- Może wyjaśnię czemu „żubrówka”... To proste: bo mieszka we wsi Żubrów koło Sulęcina... - mówi Zbigniew Miszon, którego zdjęcia pokazujemy dziś w naszym redakcyjnym cyklu „Lubuskie. Tu się żyje!”.

Zajmuje się on monitoringiem i czynną ochroną sów. - Moim..., nie, naszym terenem działania jako Stowarzyszenie Ochrony Sów jest teren całego kraju. Ja jednak przede wszystkim skupiam się na terenie Lubuskiego,a w szczególności Powiatu sulęcińskiego, Uroczyska Lubniewsko, Łagowsko - Sulęcińskiego Parku Krajobrazowego i Doliny Warty - tłumaczy Zbigniew Miszon.

Zainteresowanym sowami poleca też zerknięcie na jego profil na Facebooku i na stronę sowy.sos.pl. W naszym cyklu Zbigniew Miszon pokazuje (obok) swoje fotografie autorstwa - nie tylko żubrówek, ale też uszatek, puszczyków czy sowy pójdźki.

- Puszczyk jest najliczniejszym gatunkiem sowy w Polsce, ale Lubuskie, a szczególnie Dolina Warty może się pochwalić sporą populacją rzadkiej sowy pójdźki - podkreśla. W sobotę 2 marca o 14.00 w Sulęcińskim Ośrodku Kultury odbędzie się spotkanie „Sowy - magiczne ptaki” organizowane przez SOS SOWY. Gościem będzie Marek Pióro, twórca jednego z najciekawszyszych blogów ptasiarskich „Plamka Mazurka” i autor „Kalendarza Ptaków”.

Będzie prelekcja i poczęstunek, wyjazd w teren na nasłuch sów oraz ognisko z pieczeniem kiełbasek (organizatorzy proszą o zabranie latarki, termosu z herbatą i ciepłych ubrań. oraz o zgłoszenia: 95 783 09 11, [email protected]).

W ramach redakcyjnego cyklu Lubuskie. Tu się żyje! już w piątek 8 marca w drukowanej GL Alicja Laszuk, geograf z Gorzowa, zabierze nas na wycieczkę wzdłuż rzeczek: Kłodawki i Srebrnej.

Zobacz również: Jak zmieścić żyrafę w samochodzie?

Źródło:Dzień Dobry TVN

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:

Dziki terroryzują mieszkańców Jędrzychowa. Od kilku tygodni locha z małymi mieszka w opuszczonym ogrodzie przy ul. Budowlanej i atakuje ludzi. Mieszkańcy czują się zagrożeni. Boją się wyjść z domu. - Nie wiemy, kiedy zaatakuje dzika locha, boimy się o swoje życie - mówią. - Ostatnio przechodziłem na skróty i nagle wyskoczyła zza krzaków, chciała mnie zaatakować, ale zrezygnowała, chroniła młode, podniosła siatkę w ogrodzeniu, przepuściła młode, a później uciekła - opowiada pan Ryszard Błażejewski. Locha czuje się tak pewnie, że ryje ogródki, podchodzi pod domostwa w biały dzień, niszczy ogrodzenia, atakuje ludzi. - Ostatnio zaatakowała sąsiada, który chciał jej zrobić kilka fotek, tak uciekał, że mało nóg nie połamał - relacjonuje pan Ryszard, który pokazuje nam legowisko lochy. - Żona w niedzielę szła do kościoła, nagle na drogę wyszła maciora i nie chciała jej przepuścić. Czuje się jak u siebie - dodaje. - Sąsiadkę, dzik ganiał po całym ogrodzie. Ma ogromnego wilczura, ale biedne zwierzę boi się wyjść na podwórko, taki jest wystraszony - opowiada Błażejewski. To nie jest pierwszy raz, gdy dziki terroryzują mieszkańców Jędrzychowa.  - Wcześniej latały tutaj całe watahy. Trzy domy dalej sąsiedzi stali na balkonie, a maciora z młodymi tulipany im zjadała, a oni bali się wyjść z domu, bo ich atakowała. Takie cyrki tu były - mówi pan Ryszard. - Dziki są dla nas poważnym zagrożeniem, zgłaszaliśmy do urzędu, ale nikt nam nie potrafił pomóc, tłumaczą, że nic nie mogą zrobić, bo locha ma małe. A co z nami? - pyta pani Bożena Błażejewska. - Znam problem - mówi Beata Kmiecik, inspektor w Biurze Gospodarki Komunalnej w urzędzie. - Jesteśmy w trakcie podpisywania nowej umowy na odławianie dzikiej zwierzyny. To niestety trochę musi potrwać, ale takie są procedury. Na pewno tematem lochy się zajmiemy. - Niech postawią chociaż jakieś tablice informacyjne, tutaj mieszka mnóstwo rodzin z dziećmi. Dojdzie do jakieś tragedii - apeluje i ostrzega pani Bożena. Dziki to poważny problem w Zielonej Górze. Zwierzęta na dobre zagościły w mieście. Kilka miesięcy temu zadzwonił do nas Czytelnik, który zauważył dziki przy ul. Monte Cassino.  Zwierzaki szukały jedzenia w śmietnikach. Mieszkańcy mówią nawet o inwazji. Nie ma, dni ani nocy bez dzików na osiedlach. - Strach wyjść z psem, bo można nadziać się na dziki - pisała do nas pani Krystyna z os. Słonecznego.Dziki świetnie czują się w osiedlowych krzakach. Część z nich jest tak zarośnięta, że zapewniają dzikom doskonałą ochronę. Ludzie dodają, że zaczynają bać się dzików. - Nie czekajmy do czasu, aż dzik kogoś zaatakuje i porani. Z tym trzeba coś zrobić szybciej - mówi Tadeusz z ul. Łużyckiej.Ludzie, widząc dziki, na miejsce wzywają policję. - Tylko co mamy z nimi robić? Staramy się je przeganiać, ale one się nie boją - mówią nam policjanci. Dodają, że interwencji z dzikami jest dużo, a oni są bezsilni. Mundurowi podkreślają, że do tych zwierząt powinno się wzywać leśników lub straż leśną. - Przecież do kradzieży w sklepie nie wzywa się leśnika - podkreślają policjanci.POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:Dzik zadomowił się na zielonogórskim cmentarzuNa osiedlu w Raculce agresywna locha broni małych dzików

Zielona Góra. Dzika locha terroryzuje mieszkańców Jędrzychow...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska