Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zupa z proszku nie może udawać żuru jak u mamy

Tatiana Mikułko 95 722 57 72 [email protected]
Łukasz Konik urodził się w Gorzowie i tutaj skończył technikum gastronomiczne. Ma 25 lat i jest najmłodszym szefem kuchni przyjętym w 2009 roku do elitarnej Fundacji Klubu Szefów Kuchni.
Łukasz Konik urodził się w Gorzowie i tutaj skończył technikum gastronomiczne. Ma 25 lat i jest najmłodszym szefem kuchni przyjętym w 2009 roku do elitarnej Fundacji Klubu Szefów Kuchni. Wojciech Surdziel
- Bo ten robi się na naturalnym zakwasie - przekonuje Łukasz Konik, znany szef kuchni. I namawia, byśmy w te święta jedli tylko to, co najlepsze.

- Na wielkanocnym stole stoją żurek i barszcz biały, z paczki. Skusi się pan?
- Absolutnie nie.

- Dlaczego? Ponoć smakują jak u mamy.
- Reklamy usiłują nam wmówić, że coś, co jest sztuczne, ma tradycyjny smak. A przecież proszek nie może udawać żuru jak u mamy, bo ten robi się na zakwasie.

- No właśnie. Zakwas. To jest to, co odstrasza od własnoręcznego ugotowania żuru. Zbyt pracochłonne.
- To prawda. Sam zakwas robi się co najmniej dwa dni wcześniej na ciemnym, razowym pieczywie. Później zupa musi się gotować przez co najmniej dwie godziny. Ale to już jest łatwe. Zasada przy żurku lub barszczu białym jest taka, że najpierw robimy wywar warzywny, wrzucamy do niego mięso, które musi się obgotować, a potem doprawiamy solą, pieprzem, majerankiem świeżym lub suszonym, dodajemy chrzan lub wiejską śmietanę. I gotowe.

- Czym się różni żur od barszczu białego? Niektórzy mówią, że to ta sama zupa.
- Muszę sprostować. Do żuru dodajemy boczek, kiełbasę, wywar robimy na wędzonym ogonie wieprzowym lub wołowym, albo na wędzonych żeberkach. Generalnie im więcej wkładu, tym lepiej. No i oczywiście wrzucamy jajka. Do barszczu białego dodaję trochę cukru, bo lubię, gdy ma lekko słodkawy smak, dużo tartego, świeżego chrzanu, a zabielam wiejską śmietaną.

- Na Wielkanoc zje pan żur czy barszcz?
- Wolę żur, bo jestem mięsożerny. W moim domu mama gotowała w żurze białą kiełbasę, oczywiście wcześniej sparzoną, by nie popękała. Kiełbasa oddaje zupie to, co ma w sobie najlepsze i wpływa na smak. Nic tylko zajadać!

- Czego jeszcze nie może zabraknąć na wielkanocnym stole?
- Oczywiście, jajek.

- Nuda. Na miękko, bądź na twardo.
- To w tym roku proszę zrobić inaczej. Gotujemy jajko na twardo, przepoławiamy na pół. Ostrożnie wyciągamy żółtko i łączymy z drobno pokrojonym łososiem wędzonym. Doprawiamy solą, pieprzem, świeżymi ziołami, natką pietruszki i dodajemy do białek w miejsce żółtka. Jest naprawdę pyszne.

- Wędliny?
- Nie wyobrażam sobie świąt bez wędzonych kiełbas i szynek. I tutaj taka moja rada - dobra wędlina musi kosztować ponad 40 zł za kilogram. To, co kupujemy za 10, 20 zł nawet w 96 proc. może się składać z wody, reszta to namiastki mięsa i spulchniacze. Kupując białą kiełbasę, przeczytajmy skład na opakowaniu, bo może się okazać, że biała to parówkowa. Jeśli lubimy pasztet, zróbmy go sami. Wystarczy np. zmielić gęsie wątróbki, dodać surowe jaja, rozpuszczone masło, doprawić i piec w keksówce. Najpierw w 150 stopniach, a potem zwiększyć temperaturę do 200 stopni.

Więcej o wielkanocnym jedzeniu przeczytasz w świątecznym magazynowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" (23-25 kwietnia)

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska