Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel, rower i papuga to filary życia Marka Cieślaka. Trener promował swą biografię

Redakcja
Marek Cieślak podpisał kilka swych książek, które rozchodzą się bardzo dobrze i wydawnictwo już zamówiło dodruki.
Marek Cieślak podpisał kilka swych książek, które rozchodzą się bardzo dobrze i wydawnictwo już zamówiło dodruki. Marcin Łada
Trener Marek Cieślak spotkał się w piątek 22 kwietnia z kibicami w zielonogórskim pubie „Barcelona” i opowiadał o karierze, życiu i pasjach. Wszystko w ramach promocji biografii „Pół wieku na czarno”.

Wieczór, który poprowadził dziennikarz „Radia Zachód” Maciej Noskowicz, był udany, bo bohater bardzo kolorowy. Marek Cieślak opowiedział kilka anegdot, które można przeczytać w jego biografii. Choćby tę o Józefie Jarmule. As Włókniarza Częstochowa i klubowy kolega Cieślaka miał osobliwy zwyczaj. Ponieważ przeczuwał przed meczem jakiś „karambolik”, owijał się ciasno bandażami od góry do dołu, niczym mumia. Robił to zwykle w szatni gości czym grubo przed meczem wprowadzał u nich atmosferę grozy. Raz, już owinięty, podszedł do jednego z zawodników z Polonii Bydgoszcz i zapytał: - Jak się nazywasz? - Bolesław Proch - odparł rywal. - To zetrę cię dziś na proch! - zapowiedział Jarmuła i było po Bolku...

Trener opowiadał o swoich przygodach w Anglii, uprawie goździków, pomidorów, ogórków i w ogóle o harówie, która wypełniła jego 66-letnie życie.

Był też duży rozdział o kolarstwie, które jest miłością Cieślaka oraz całkiem poważnie o Robercie Dadosie. Opowieść sprowokował jeden z kibiców, który zapytał szkoleniowca o młodych samobójców. Cieślak ze szczegółami opisał dwie nieudane próby samobójcze „Dadiego”, kiedy ten podcinał sobie żyły i wieszał się, by następnie krzyczeć na ratujących go lekarzy. Trzeci raz odebrał sobie życie na dobre. Szkoleniowiec mówił o narkotykach w życiu żużlowca i otoczeniu, które bawiło się z nim w czasach chwały i porzuciło, gdy był w dołku. - On opowiadał mi, że już było fajnie, że już przechodził na drugą stronę. Takiego człowieka nie uratuje nawet najlepszy psycholog - skwitował Cieślak.

Niech żałują ci, którzy nie wykorzystali okazji i nie przyszli na spotkanie. Trener kadry otworzył się w piątkowy wieczór naprawdę szeroko. - Najważniejsze w moim życiu to: żużel, rower i papuga - skwitował w swym stylu i nie mieliśmy wątpliwości, że to szczery i w gruncie rzeczy miły facet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska