Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: to nie jest sport dla słabych ludzi

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Bartosz Zmarzlik ma świetne wyniki testów wydolnościowych. W jego przypadku mają one także odzwierciedlenie w postawie na torze. Ale dziś na sukces zawodnika składa się także m.in. praca z psychologiem i dobrze zorganizowany team.
Bartosz Zmarzlik ma świetne wyniki testów wydolnościowych. W jego przypadku mają one także odzwierciedlenie w postawie na torze. Ale dziś na sukces zawodnika składa się także m.in. praca z psychologiem i dobrze zorganizowany team. Bogusław Sacharczuk
Motocykl żużlowy waży 80 kilo i nie ma hamulców. Zawodnik pędzi nim po torze z prędkością około 100 km/h. Jedzie w lewo, choć kierownicę ma skręconą w prawo. Na łuku cała "bomba", a w głowie szaleją hormony stresu.

Zasada jest taka: nawet jeśli jesteś perfekcyjnie przygotowany fizycznie, na torze mogą być lepsi, bo żużla trzeba trochę "przegryźć", by wygrywać. Ale z drugiej strony mistrz świata, który nie ma pary w rękach, może przegrać ze średniakiem.

Krzepa w przedramionach i prawej nodze

Piotr Paluch, dla przyjaciół "Bolo", na torze przejeździł ponad 20 lat, prawie wszystkie w Stali Gorzów. Zawsze był znany z tego, że nie oszczędzał się na siłowni i w sali gimnastycznej. - Gdybym nie był tak wysportowany, z pewnością miałbym więcej kontuzji - przyznaje dziś trener żółto-niebieskich. To prawda, którą często powtarza też Jerzy Buczak, fizjoterapeuta Stali. - Dzięki zwinności, gibkości i rozbudowanym mięśniom, które chronią kości, nie każdy groźny upadek musi się skończyć pęknięciem barku lub obojczyka - tłumaczy Paluch. Żużlowiec musi mieć przede wszystkim krzepę w przedramionach i prawej nodze. Nie, nie w lewej, która w trakcie jazdy ma styczność z torem, ale tak naprawdę służy jedynie do łapania równowagi i balansowania. To prawa noga dociska hak przy motocyklu i wykonuje "czarną robotę".

- Ważne są też oczywiście mięśnie brzucha, które w każdym sporcie odgrywają istotną rolę - dodaje Paluch.
Ale dobra sylwetka nie służy tylko do ochrony przed kontuzją. Jazda na żużlu to nie przejażdżka na siodełku, tylko walka na całego. - Żeby prowadzić motocykl, zawodnik przez cały czas musi utrzymywać duże napięcie mięśni. Do tego pracuje pod wpływem ryzyka, jest zdenerwowany, podekscytowany, serce pracuje bardzo szybko, a na skuteczną jazdę bardzo mocno wpływają wydzielane lawinowo w tym czasie hormony stresu - wyjaśnia dr Mariusz Naczk, adiunkt w Zakładzie Nauk Fizjologicznych w Zamiejscowym Wydziale Kultury Fizycznej w Gorzowie. - To dlatego po 60-sekundowym wyścigu żużlowiec ma prawo czuć się zmęczony. A po całych zawodach zmęczenie, zwłaszcza układu nerwowego, jest naprawdę duże.

Dr Naczk zwraca również uwagę, że stres dopada zawodnika nie tylko bezpośrednio przed wyścigiem, ale też pomiędzy nimi. - Gorączkowe korekty ustawień w motocyklu, presja czasu wyjazdu na tor, presja oczekiwań kibiców, trenera, kolegów. W takich warunkach nie zawsze łatwo o racjonalne decyzje, które muszą być błyskawicznie podejmowane przez żużlowca na torze. My także będąc pod wpływem stresu robimy rzeczy, z których później często nie jesteśmy dumni - mówi fizjolog.

Idą w trupa

W sezonie 2011 Stal zdobyła brązowy medal drużynowych mistrzostw Polski. Mógł być nawet finał, gdyby nie słaba postawa Hansa Andersena. Nie było wtedy tajemnicą, że Duńczyk źle przepracował okres przygotowawczy. Teraz taka sytuacja się nie powtórzy. Kiedy Paluch został pierwszym trenerem, zaproponował współpracę gorzowskiej uczelni sportowej. - Pracują tam fachowcy. A ja postanowiłem przetestować zawodników od strony motorycznej, siłowej i szybkościowej. Nie jest to takie proste, bo dla żużlowców nie ma doskonałego testu. W tym sporcie człowiek jest może w połowie odpowiedzialny za wynik. Reszta to sprzęt, dobre dopasowanie do toru i przygotowanie mentalne. Wielu zawodników jest na równym poziomie, o zwycięstwie decydują szczegóły - mówi szkoleniowiec Stali.

Test, który ma sprawdzić u żużlowca wydolność beztlenową - a więc możliwości organizmu do wykonywania wysiłku maksymalnego w krótkim czasie, bo przecież jeden bieg trwa zaledwie minutę - stworzyli fizjolodzy z ZWKF-u. Zawodnik wskakuje na rower stacjonarny i daje z siebie wszystko przez 30 sekund. - Po 10 sekundach to już jest walka o przetrwanie. Zakwaszenie mięśni jest tak duże, że żużlowiec ma ochotę przerwać i zejść. Zmęczenie narasta, ale oni ciągle starają się wykonywać wysiłek maksymalny, w żargonie sportowym mówi się, że "idą w trupa". Na podstawie przeprowadzonego testu jesteśmy także w stanie stwierdzić, kto wykazuje duże właściwości wolicjonalne, czyli kto daje z siebie wszystko, a kto nie - opisuje dr Naczk.

Sprawdzian mocy mięśni oraz pracy, jaką mogą wykonać, odbywa się dwa razy. Na początku przedsezonowego okresu przygotowawczego i pod koniec. Wtedy czarno na białym wychodzi, czy ktoś dobrze wykorzystał ten czas. Ale dokładnych pomiarów nie byłoby, gdyby nie doskonale wyposażone laboratorium uczelni. Od dwóch lat w testach bierze udział większość zawodników. Obcokrajowcy też, choć większość z nich pracuje indywidualnie z trenerami. Takim perfekcjonistą jest Niels Kristian Iversen, co zresztą widać na torze. - Mieliśmy sesje na siłowni i był wyróżniającym się zawodnikiem. Także po jego sylwetce i wadze widać, że solidnie pracuje zimą - dodaje Paluch. - Waga jest niezwykle istotna w żużlu. Zresztą jak w Formule 1. Im mniej paliwa w bolidzie, tym szybciej on jedzie. Mniejsza waga na motocyklu, to lepsze ustawienia i większa prędkość. Choć oczywiście nie można przesadzać, by nie osłabić organizmu.

Mocy musi wystarczyć do października

Trener nie chce zdradzić dokładnych wyników testów, ale przyznaje, że u wszystkich widać zwyżkę dyspozycji, a bardzo dobre rezultaty osiągają młodzieżowcy: Bartosz Zmarzlik i Adrian Cyfer. - Jeśli chodzi o Bartka, to jego przygotowanie fizyczne ma przełożenie na tor. Adrian musi jeszcze nabrać doświadczenia, by dobrze jeździć - podkreśla Paluch. W trakcie sezonu żużlowcy nie potrzebują już tylu zajęć na siłowni. Szkoleniowiec Stali pilnuje jednak, by jego zawodnicy w połowie rozgrywek spędzili trochę czasu także poza torem i parkingiem. - Niewielkie ćwiczenia w terenie lub sali gimnastycznej połączone ze stretchingiem w tej części roku pozwalają na naładowanie akumulatorów. Tak, by mocy starczyło do października - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska