Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: "Bal bez balu"

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz Archiwum GL
I po wszystkim. Jeszcze tydzień ligowych zmagań, a tymczasem jeszcze latem najważniejsze rozstrzygnięcia za nami. Unia z zaliczką z Częstochowy już może przygotowywać wielką fetę na „Smoku”. Wrocławianie z Częstochowy są na poważnym minusie i opowieści, że ludziom Piotra Barona pasuje w Lesznie można między bajki włożyć.

Zadziwiająco łatwo w boju o brązowe medale „położył” się Toruń. Liderzy na mecz „nie dojechali” i „Jaskółki” kolejny sezon zakończą z medalem mistrzostw Polski. Ogólnie to jakoś tak ta liga się poukładała, że dla wrocławian, tarnowian, i torunian też, awans do półfinału był sukcesem. Wszystko co później to już była górka. Bez ciśnienia i chyba większych ambicji. Faworyt – bez niespodzianek i w całości - wziął swoje i liga się skończyła. System play off nie wygenerował wielkich emocji.

Swoje wziął też Bartosz Zmarzlik. Do Pardubic pojechał jako lider i nie zawiódł – to ważna cecha – może ciśnienie nie było duże, ale rola faworyta zawsze jest niewdzięczna. To kolejny ważny egzamin, który celująco zdał dziś już mistrz świata juniorów. Nie wiem czy jest taka książka, ale na naszych oczach jesteśmy świadkami podręcznikowego rozwoju kariery człowieka ze Stali. Kolejne strony zapowiadają się niezwykle emocjonująco, a rozdziałów jeszcze sporo, przecież Zmarzlik ma dopiero dwadzieścia lat.

Gdy zerknąć na jeszcze jedno sezonowe rozstrzygnięcie to podręcznikowy rozwój kariery wcale nie musi być taki jaki sobie wyobrazimy, jaki przewidują najmądrzejsze, nawet te przyprószone siwizną żużlowe głowy. Mistrzem Europy został Emil Sajfutdinow. Jeszcze kilka lat temu to jemu wieszczono karierę jak z bajki. Mistrz świata juniorów – i to dwukrotnie – pierwsze złoto w wieku niespełna osiemnastu lat. Potem było jeszcze lepiej. Wygrane Grand Prix w debiucie, ba jeszcze zanim Rosjanin ukończył dwadzieścia lat zdobył brązowy medal mistrzostw świata seniorów. Później już tak różowo nie było. Koniec końców Emil kolekcjonuje tytuły mistrza Europy. Wygrał przed rokiem, wygrał i w tym roku.

Z ekonomicznego punktu widzenia jest dobrze. Starty w SEC są znacznie bardziej opłacalne dla gwiazd, niźli tułanie się za grosze w cyklu Grand Prix. Pieniądze, a i owszem są ważne, ale bez tytułu mistrza świata Sajfutdinow pozostanie ciągle żużlowcem, który nie wykorzystał rzadko spotykanego talentu i niesamowitych możliwości. Emil w Grand Prix to byłoby to.

Mistrzostwo świata też wydaje się być rozstrzygnięte. Tylko jakiś kataklizm może odebrać złoto Taiowi Woffindenowi. Brytyjczyk już na Motoarenie powinien świętować powrót na tron. Ostatni turniej na Antypodach będzie dla Tajskiego już tylko wycieczką. Emocje do końca towarzyszyć będą walce o czołową ósemkę. W tej rozgrywce, póki co, nad kreską jest Maciej Janowski. Dla mistrza Polski każdy punkt będzie na wagę Grand Prix 2016. To co będzie sukcesem i ucieszy „Magica” zasmuci innych. W elicie będzie trzech biało-czerwonych, więc marzenia o stałej dzikiej karcie dla czwartego z Polaków, pozostaną tylko marzeniami.

Przeczytaj też:Darcy Ward ćwiczy trzy razy dziennie. "Jest postęp" [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska