Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Ciemna chmura

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz Archiwum ,,GL"
Sport to biznes. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że sport to wyższa forma biznesu. Forma obarczona niezbadaną dozą nieprzewidywalności.

Przypadki rekinów biznesu - ludzi potrafiących z sukcesami zarządzać ogromnymi korporacjami - którzy pośliznęli się na sporcie nie są rzadkością. Można mieć plan zbudowany na solidnych podstawach, ale wystarczy - jak to w żużlu - jeden lub dwa wypadki i wszystko trzeba weryfikować, układać od nowa.

W Zielonej Górze podstawami solidnej budowli zachwiała kontuzja Jarosława Hampela. Kolejne wypadki-przypadki zmusiły planistów do wprowadzenia planu ratunkowego. Darcy Ward już w pierwszym meczu objawił się jako solidne spoiwo. Australijczyk to nie Hampel i Falubaz stracił punkt w Rzeszowie. Środowy remis - może i dla niektórych rozczarowanie - był niczym przy kolejnych zielonogórskich wypadkach-przypadkach. Chmura ściągnięta przez Saszkę Łoktajewa - miejsce i czas nie mają tu żadnego znaczenia - sprawiła, że toruński bonus wywalczony w tak niesamowitych okolicznościach poszedł z… dymem. To najpoważniejsza strata. Zawieszenie zawodnika, uszczuplenie kadry to tylko kolejny element, który każe weryfikować plan. Jeśli ktoś myślał, że w czwartek nastąpił koniec złych wieści ten, niestety, grubo się pomylił. Sport lubi niespodzianki i porażkę z Tarnowem można było w mocno pesymistycznym scenariuszu przewidzieć, ale już kuriozalnego upadku i kontuzji Piotra Protasiewicza - nie.

Zakładając, że czarne chmury już ominą Zieloną Górę niezbędna jest kolejna weryfikacja planów. Cel musi pozostać ten sam czyli półfinał, ale uwzględnić trzeba to, że w zaległym meczu w Tarnowie nie będzie kapitana drużyny, nie będzie jeszcze Patryka Dudka, o Saszce nawet nie wspominam. W najbliższych dniach już oficjalnie dorobek zielonogórzan zostanie uszczuplony o punkt. Speedway Ekstraliga sięgnie nie tylko po punkty, ale także do klubowej kasy. Głupota kilku młodzieńców biegających po torze w żółto-zielonych barwach będzie drogo kosztować. Ważne, by w tak niesprzyjających okolicznościach przyrody się nie poddać. Przecież w Tarnowie wcale nie trzeba przegrać z kretesem, przecież w Gorzowie będą derby - a te jak wiadomo rządzą się swoimi prawami - nadzieja jest. W Lesznie też można wygrać, a przecież karą za zaniedbania organizacyjne wcale nie musi być zamknięcie stadionu. A jeśli nawet i tak się zdarzy, to przy pustych trybunach Grudziądz można pokonać. Na nadziei planu opierać nie można, choć nadzieję mieć trzeba.

Sto kilometrów na północ też pewnie nadzieję mają. Nie mają natomiast plagi kontuzji, nie mają miłośnika jointów, nie mają kibiców biegających po torze, czyli klub ideał. Nic z tych rzeczy. W Gorzowie przede wszystkim nie mają punktów. Te zapisane na koncie w tej chwili nie gwarantują nawet utrzymania, a przecież plan był inny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska