Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Debel weekendu

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Tajne przez poufne. Tak rozstrzygnięto sprawę "meczu" w Lesznie. Do Bydgoszczy zaproszono głównych aktorów kompromitacji i jeszcze kilku świadków. Zapoznano się z materiałami dowodowymi i wydano komunikat. "Mecz" uznano za mecz. Wynik też uznano, a obie strony solidarnie dostały po punkcie minusowym i mocno po kieszeni.

Ligowy karomierz zbliżył się do stawek maksymalnych. Te są zupełnie nieadekwatne do finansowej rzeczywistości polskiego żużla. Tak dla przykładu to suma zasądzonych kar znacznie przekracza kwotę, jaką kluby z Rzeszowa i Leszna otrzymają z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. Skandal musi kosztować. Kary i tak nie są ostateczne, bowiem raczej mało prawdopodobne, by zostały utrzymane. Tak Unia jak i Marma czekają na uzasadnienie wyroku i będą - to pewne - odwoływać się do instancji wyższych. Zrobi się ciszej, sprawa przyschnie i wzorem poprzednich "ligowych wydarzeń" nikt z tej kompromitacji nie wyciągnie wniosków. To największa kara dla naszego żużla.

Z oddali i w szampańskich nastrojach na sprawę patrzą gorzowianie i zielonogórzanie. Ci pierwsi z godną podziwu konsekwencją biorą, co wziąć można. Zdobyli twierdzę Wrocław i są wiceliderem! Falubaz Zielona Góra z kolei pokazał siłę pod Jasną Górą. Kapitalny mecz z dramaturgią - ach ta matematyka - ostatecznie zakończony zwycięstwem. Cierpliwość kibiców została nagrodzona. Nie może być lepiej. Derby wypadają w wymarzonym momencie. Lubuski debel w czubie tabeli, oba zespoły na fali i jeszcze ten niesamowity Niels Kristian Iversen. W tej chwili Duńczyk startuje w zupełnie innej lidze. Wygrywa wszystko, ze wszystkimi i wszędzie. To trwa już drugi sezon. Wystarczyło tylko by PUK opuścił Zieloną Górę. Fajny smaczek. Normalniejące derby - będą kibice gości! - i Grand Prix w Gorzowie to wydarzenia, do których warto odliczać dni i godziny.

Z wielką pompą reaktywowano międzynarodową rywalizację par. Organizatorzy imprezy postawili na dobrą reklamę i to właściwy kierunek. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. W sobotni wieczór Polskę obiegła informacja, że oto mamy mistrzów świata w jeździe parami. Gdzieniegdzie informację lekko zniekształcono i można było przeczytać, że to tylko mistrzostwo Europy. Określenie "nieoficjalne" zniknęło, więc jest sukces. Swego czasu podobny był udziałem Andrzeja Huszczy i Jarosława Szymkowiaka. Blisko ćwierć wieku temu podobną zabawę zorganizował w Zielonej Górze Zbigniew Morawski. Wygrali Duńczycy, a zielonogórzanie zostali nieoficjalnymi wicemistrzami świata. To było wydarzenie z kosmicznym budżetem i pełnymi trybunami. To się oglądało i warto reaktywować pary.

Jednak nie duet Tomasz Gollob - Adrian Miedziński zasłużył na tytuł pary weekendu. Ciekawszy debel mogliby stworzyć Rafał Szombierski i Paweł Przedpełski. Rybka, która stała się lwem nie pierwszy raz pokazuje nieprzeciętne umiejętności. Junior z Torunia był pierwszoplanową postacią meczu w Lesznie. Lider remis zawdzięcza juniorowi. I to jest piękna historia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska