Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Sędzia z autobusu

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Od pierwszego meczu finału Speedway Ekstraligi minęło kilkadziesiąt godzin, a ja ciągle zastanawiam się, co miał zrobić Krzysztof Jabłoński, by nie zostać wykluczonym z trzynastego wyścigu. Jestem niemal pewien, że jedyna sensowna odpowiedź brzmi: Nie jeździć na żużlu!

Innej odpowiedzi być nie może. Zawodnik Falubazu po pierwsze - jechał. Po drugie - jechał szybko. Po trzecie - jechał nie zmieniając toru jazdy. Po czwarte - jechał jak po sznurku. Można tak bez końca ze szczególnym uwzględnieniem tego, że jadąc wyprzedzał Adriana Miedzińskiego. Ten oparł się o Jabłońskiego i upadł. Sytuacja jasna… ale nie na prostej przeciwległej toruńskiej Motoareny. Tam już nie pierwszy raz - Rafał Dobrucki coś o tym wie - "widać" coś innego. Kilka lat temu w efekcie takiego "widzenia" arbiter został zawieszony na rok. Teraz zupełnie inny arbiter też miał "widzenie" i wypaczył wynik spotkania. Mocne słowa, ale prawdziwe. W finale mamy jeszcze rewanż i pewnie to uchroni Leszka Demskiego, by nie podzielił losu Andrzeja Terleckiego.

Finał, emocje, a głównymi bohaterami są sędziowie. Na decydujące mecze jeżdżą autobusem. Zgodnie z regulaminem, tak spotkaniom o brąz, jak i tym o złoto przygląda się jury. Efekt jest taki, że kilku panów - ciekawe ile to kosztuje - nie znających regulaminu przyjeżdża na wycieczkę.. Nieuprawniony start Artura Czaji w półfinale i późniejsza weryfikacja wyniku meczu w Częstochowie to kompromitacja całego środowiska sędziów. Szczęście w sędziowskim nieszczęściu, że Rune Holta miał defekt na ostatnich metrach. Gdyby dojechał do mety, a w poniedziałek żużlowy świat dowiedziałby się o weryfikacji wyniku to dopiero mielibyśmy aferę. Z tym sędziowaniem, to nasz żużel zabrnął w ślepy zaułek. Kiedyś sędzia z autorytetem i władzą absolutną odpowiadał za wszystko. To on weryfikował tor, to on ewentualnie ogłaszał walkowera - nasz żużel zna takie przypadki. Dziś za tor odpowiada komisarz, do tego jest jeszcze jury, a rolą sędziego jest tylko naciśnięcie klawisza z napisem start. Jak pokazują ostatnie miesiące - telewizyjne powtórki są tutaj nieocenione - to sztuka, która większości polskich arbitrów jest obca. Proponuję wziąć przykład z boksu. Tam cios zaliczany jest tylko wtedy, gdy trzech sędziów jednocześnie naciśnie guzik. Widzę to już oczami wyobraźni. Każdy z członków jury ma swój pulpit i naciskają. Może wreszcie się uda.

Wracam do sportu. Dni Zielonej Góry czyli medalobranie 2013 trwa w najlepsze. W sobotę Patryk Dudek został mistrzem świata juniorów. Chwilę po zakończeniu zawodów w Terenzano stało się dla mnie jasne, że jedynym kandydatem FIM do dzikiej karty na zawody Grand Prix w Toruniu jest właśnie zielonogórzanin. Z takimi sukcesami to jedyna kandydatura. Nie przypadkiem wywołałem międzynarodową federację motocyklową. Nie podejrzewam bowiem by z propozycją "dzikusa" dla Patryka wystąpili organizatorzy, GKSŻ, albo PZMot. W naszym żużlowym piekiełku takie historie się nie zdarzają. FIM w porozumieniu z BSI postawi na Dudka. I nie tylko o Toruń tu chodzi.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska