Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Złota żużlowa jesień

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Lepiej późno niż wcale. Trafił nam się piękny żużlowy weekend. Jeśli po Grand Prix w Toruniu i finale indywidualnych mistrzostw Polski ktoś jeszcze narzeka to proponuję przerzucić się na bierki. Działo się i o to chodzi. Ten weekend należał do żużla, żużla w najczystszej jego postaci.

Sensacją jest dla mnie Adrian Miedziński. Przed laty okrzyknięto go wielkim talentem. Rzeczywiście tak było. Młodziak w teorii, ale i w praktyce - przez pewien czas był oczkiem w głowie żużlowych władz - miał wszystko co powinno z niego zrobić żużlowca przez duże "Ż". Niestety w decydujących momentach "wyraźnie nie trzymał ciśnienia". Największe imprezy międzynarodowe albo krajowe, indywidualne albo drużynowe to była klapa. Taki Adrian "Zawód" Miedziński. W tym sezonie w "Miedziaku" zaszła zmiana. Torunianin poważnie zaczął straszyć rywali. Kilku poprzewracał, ale koniec końców zaczął trzymać ciśnienie. W sobotę na Motoarenie - tam też w decydujących momentach niemal zawsze zawodził - pojechał zawody życia. Wprawdzie jedna jaskółka wiosny nie czyni - jesienią to anomalia - ale mam nadzieję, że chwilę przed trzydziestymi urodzinami talent sprzed lat wrócił na właściwe tory. Wiosna może należeć do Miedziaka.

Jadą, jadą, nic się nie dzieje. Nuda proszę Państwa, jak żużel w Tarnowie. Miłą odmianą i zaprzeczeniem mojej wieloletniej obserwacji był niedzielny finał IMP. W innych okolicznościach przyrody - temperatura, wilgotność - trochę zmieniono formułę i w efekcie mieliśmy genialne zawody. Poza Tarnowem mamy jeszcze kilka torów, których długość - w środku króluje futbol - oscyluje w granicach czterystu metrów. Okazuje się, że długo nie musi oznaczać nudno. Na podium z zasady planowo. Mistrz Janusz Kołodziej, potem Krzysztof Kasprzak i wreszcie kolejny z miejscowych Maciej Janowski. Zabrakło miejsca dla Patryka Dudka. Pewnie gdyby nie regulaminowa nowość zielonogórzanin stanąłby na podium. Gdyby… Gdybanie nie ma sensu. Za rok finał w Zielonej Górze.

Ostatnie tygodnie należały do żużlowców zielonogórskiego klubu. Do sporego medalowego żniwa, srebro w Toruniu dorzucił Jarosław Hampel. Mistrz Tai Woffinden nie dał się dogonić. Brązowy medal - wreszcie - zdobył Niels Kristian Iversen. W formie jaką już kolejny sezon prezentuje "PUK" z medalu powinien cieszyć się już przed rokiem. Formuła Grand Prix nie dała mu takiej możliwości. Duńczyk odczekał rok i jest medalistą mistrzostw świata. Cierpliwość popłaca.
Iversen z brązem, Kasper srebrny w Tarnowie i ciągle w żużlowej elicie. Gorzów mimo, że już dawno po ligowym sezonie, też dobrze kończy. Tych dwóch i Bartek Zmarzlik to podstawa Stali. Tego fundamentu nie można zmarnować.

Czy to już koniec? Nie jeszcze będzie się działo. Żużlowa złota polska jesień w pełni. Trzeba to wykorzystać i wybrać się na stadion. Najbliżej mam do Lublina. Tam tor ma czterysta metrów, a Tarnów dał przykład.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska