Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Żużel możliwości

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Nie ma sensu pisać. Chciałem, by ten felieton był godny finału. Niestety finału nie było, więc powinienem zrezygnować. Tak trochę przewrotnie zaczynam od bezsensownych słów, które usłyszałem w poniedziałkowe południe z ust sterników toruńskiego klubu.

Konferencja prasowa prezesa Unibaksu Mateusza Kurzawskiego i menedżera Sławomira Kryjoma była tylko dopełnieniem i niepotrzebnym ciągiem dalszym farsy, jaką zafundował sportowej Polsce klub z Torunia.

Swoje przeżyłem, dużo widziałem, a słyszeć też sporo słyszałem. Myślałem, że światek żużlowy niczym już mnie nie zaskoczy. Myliłem się. Początkowo docierające z Zielonej Góry wieści traktowałem z przymrużeniem oka. Po chwili dotarło do mnie, że to dzieje się naprawdę. Obraz nie kłamał. Decyzji torunian zrozumieć nie mogłem i nadal nie mogę. To jakieś niewytłumaczalne totalne nieporozumienie. Decyzja, która nie ma nic wspólnego ze sportem, z ideą rywalizacji, a żużlem w szczególności. To niebezpieczny precedens, który po wszeczasy trzeba napiętnować i jak najszybciej bezwzględnie ukarać. Bez tego żużel, i sport jako całość istnieć nie będzie mógł. Tegoroczny finał musi być dla naszego żużla katharsis. Oczyszczenie będzie miało swoją cenę, dla niektórych najwyższą oznaczającą pożegnanie się z dyscypliną. Tak być musi. Nawet jeśli pozostanie niewielu warto podjąć wyzwanie. To jest jedyne wyjście. Polski żużel ma armię świetnych zawodników, ma też tysiące wiernych kibiców - gotowych do największych poświęceń. To kapitał niespotykany w żadnej innej dyscyplinie sportu nad Wisłą. Ten kapitał trzeba szanować i to on musi być zaczynem lepszego jutra.

Jakie będzie to najbliższe jutro, tego nikt nie wie. Być może będziemy świadkami kolejnego "strzału", o którym tym razem usłyszy cały świat. Słysząc głosy z Torunia mogę sobie wyobrazić odwołanie turnieju Grand Prix. To całkiem możliwe, że chwilę przed pierwszym wyścigiem komuś się coś nie spodoba i wyprosi gości. Przecież bez Tomasza Golloba taka rywalizacja nie będzie godna finału rywalizacji o mistrzostwo świata. Niemożliwe? Możliwe, możliwe. Wszystko jest możliwe. Ja w to wierzę.

W tym całym żużlowym szaleństwie najbardziej żal mi zielonogórzan. Kibiców, ludzi pracujących dla klubu, zawodników i tych wielu bezimiennych mieszkańców, którzy być może nie chodzą na stadion przy W69, ale których rozpiera duma gdy widzą jak o sukcesie sportowców z ich miasta mówi cała Polska. To jakiś paradoks, że każde żużlowe złoto w tym wieku znajduje się w cieniu nieprzewidywalnych zdarzeń. Tak było w roku 2009, tak było dwa lata temu, tak jest i teraz. Może już za rok będzie normalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska