Konferencja prasowa prezesa Unibaksu Mateusza Kurzawskiego i menedżera Sławomira Kryjoma była tylko dopełnieniem i niepotrzebnym ciągiem dalszym farsy, jaką zafundował sportowej Polsce klub z Torunia.
Swoje przeżyłem, dużo widziałem, a słyszeć też sporo słyszałem. Myślałem, że światek żużlowy niczym już mnie nie zaskoczy. Myliłem się. Początkowo docierające z Zielonej Góry wieści traktowałem z przymrużeniem oka. Po chwili dotarło do mnie, że to dzieje się naprawdę. Obraz nie kłamał. Decyzji torunian zrozumieć nie mogłem i nadal nie mogę. To jakieś niewytłumaczalne totalne nieporozumienie. Decyzja, która nie ma nic wspólnego ze sportem, z ideą rywalizacji, a żużlem w szczególności. To niebezpieczny precedens, który po wszeczasy trzeba napiętnować i jak najszybciej bezwzględnie ukarać. Bez tego żużel, i sport jako całość istnieć nie będzie mógł. Tegoroczny finał musi być dla naszego żużla katharsis. Oczyszczenie będzie miało swoją cenę, dla niektórych najwyższą oznaczającą pożegnanie się z dyscypliną. Tak być musi. Nawet jeśli pozostanie niewielu warto podjąć wyzwanie. To jest jedyne wyjście. Polski żużel ma armię świetnych zawodników, ma też tysiące wiernych kibiców - gotowych do największych poświęceń. To kapitał niespotykany w żadnej innej dyscyplinie sportu nad Wisłą. Ten kapitał trzeba szanować i to on musi być zaczynem lepszego jutra.
Jakie będzie to najbliższe jutro, tego nikt nie wie. Być może będziemy świadkami kolejnego "strzału", o którym tym razem usłyszy cały świat. Słysząc głosy z Torunia mogę sobie wyobrazić odwołanie turnieju Grand Prix. To całkiem możliwe, że chwilę przed pierwszym wyścigiem komuś się coś nie spodoba i wyprosi gości. Przecież bez Tomasza Golloba taka rywalizacja nie będzie godna finału rywalizacji o mistrzostwo świata. Niemożliwe? Możliwe, możliwe. Wszystko jest możliwe. Ja w to wierzę.
W tym całym żużlowym szaleństwie najbardziej żal mi zielonogórzan. Kibiców, ludzi pracujących dla klubu, zawodników i tych wielu bezimiennych mieszkańców, którzy być może nie chodzą na stadion przy W69, ale których rozpiera duma gdy widzą jak o sukcesie sportowców z ich miasta mówi cała Polska. To jakiś paradoks, że każde żużlowe złoto w tym wieku znajduje się w cieniu nieprzewidywalnych zdarzeń. Tak było w roku 2009, tak było dwa lata temu, tak jest i teraz. Może już za rok będzie normalnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?