Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwierzęta z Wagmostawu uratowane

Rafał Krzymiński 68 324 88 44 [email protected]
Małgorzata Olech-Szulczyk z synem Denisem mieszkają w pobliżu Wagmostawu i mówią, że miasto powinno pomyśleć o żyjących tu płazach
Małgorzata Olech-Szulczyk z synem Denisem mieszkają w pobliżu Wagmostawu i mówią, że miasto powinno pomyśleć o żyjących tu płazach Mariusz Kapała
Płazy i małże z Wagmostawu będą przeniesione w inne miejsce. W środę zgodziła się na to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Doktor Bartłomiej Najbar: - Dobrze, że naprawiamy błędy urzędników.

Przeczytaj też: Kto przygarnie te śliczne psiaki?

Miłośnicy przyrody drugi tydzień ratują żyjące na Wagmostawie ryby i płazy. Podnieśli krzyk, bo ich zdaniem przy renowacji tego terenu miasto nie uwzględniło ochrony przyrody.
Igor Ziętal ze Straży Ochrony Zwierząt nie pozostawia na mieście suchej nitki. - Wszyscy dobrze wiedzieli, że tu są ryby - opowiada strażnik. - Urzędnicy zlekceważyli problem. Panie z biura ochrony środowiska wizytowały Wagmostaw i stwierdziły, że w takim syfie na pewno nie ma ryb. Okazało się, że pływają tu sumy i karpie. Świadczy to o ignorancji urzędników.

Wykonawca, czyli Poszukiwania Naftowe Diament, powoli spuszczał wodę ze zbiornika, aby go oczyścić.
Stefan Mierzwa był świadkiem, jak twierdzi, drakońskich scen. - Ludzie łapali te ryby, czym się da - relacjonuje mężczyzna. - Zarzucali hali do prawie wyschniętego stawu. To skandal!
Akcję wyławiania ryb zorganizowano we wtorek. W sieci rybaków z Polskiego Związku Wędkarskiego złapało się zaledwie ok. 20 kg drobnych ryb. W środę przeprowadzono drugą turę połowów. Ryby trafiły do stawu w parku Poetów.
- Złamano procedury dotyczące ochrony środowiska - powiedział nam nieoficjalnie jeden z wędkarzy. - Akcję przeprowadzona za późno. Wody zostało niewiele. Podczas świąt co większe okazy wyciągnęli okoliczni mieszkańcy.

Joanna Liddane jest zbulwersowana całą sytuacją. - Cieszę się, że ktoś poszedł w końcu po rozum do głowy - komentuje ekolożka. - Dzięki szybkiej interwencji dyrektora Urbańskiego miasto ma szansę uratować twarz i naprawić część błędów. Mam nadzieję, że ktoś wyciągnie wnioski na przyszłość. W tym miejscu odkryto w środę dwa gatunki chronione: małża szczeżuję wielką i rybę różankę. Jakim cudem urzędnicy o tym nie wiedzieli? Przecież Wagmostaw jest na mapie terenów cennych przyrodniczo. Dopuszczono do złamania ustawy o ochronie przyrody, a tłumaczenia, które słyszałam, wprost nie mieszczą się w głowie. Nie ukrywam, że rozważałam zaskarżenie tej inwestycji do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i zgłoszenie szkody w środowisku. Teraz sytuacja jest inna. Znaleziono kompromis. I właśnie o to chodziło, aby nie blokować inwestycji, a uratować podczas niej tyle, ile się da i zwrócić się do specjalistów z dziedziny ochrony płazów.

Jej zdaniem można było całego zamieszania uniknąć, gdyby osoby odpowiedzialne za ochronę środowiska w urzędzie miasta zechciały zauważyć - oprócz śmieci - również życie w stawie.
J. Liddane twierdzi, że daliśmy dzieciom złą lekcję przyrody: - W szkołach tyle się mówi o ochronie przyrody. Tymczasem dzieci były świadkiem tego, jak mieszkańcy wyciągnięte z wody ryby zabijali butelką. Czy to wymaga komentarza?
- A dlaczego nie protestowaliście wcześniej? - dopytujemy.
- Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że taką inwestycję można zacząć bez inwentaryzacji przyrodniczej - pada odpowiedź.
Doradca prezydenta Tomasz Misiak dziwi się zamieszaniu. - Ekolodzy mogli wstrzymać tę inwestycję znacznie wcześniej - tłumaczy. - Tymczasem obudzili się za pięć dwunasta. Robimy wszystko, co możliwe, żeby jak najmniej ingerować w środowisko naturalne. Projekt remontu był pozytywnie zaopiniowany przez naukowców z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
- A dlaczego nie sprawdziliście, czy są tu ryby? - dopytujemy.
- Bo nie było takiej potrzeby - pada odpowiedź. - Nie rozumiem, o co teraz ten cały szum. Wędkarze już wyłowili te ryby.
- A dlaczego biuro ochrony środowiska nie wykryło życia na Wagmostawie?
- Biuro ochrony środowiska wywiązało się z obowiązków - odpowiada T. Misiak. - Zresztą proszę nie żartować. Dobrze wiedzieliśmy, że tam coś żyje. Przecież w każdej wodzie jest życie.

Tyle rzecznik. A do roboty zabrał się Paweł Urbański, dyrektor wydziału inwestycji miejskich i zarządzania drogami: - Załatwiłem odłowy ryb. Po mojej interwencji wykonawca położył ochronny płotek, słupki i folie. Dogadaliśmy się już z doktorem Bartłomiejem Najbarem z wydziału biologii UZ, który wspólnie ze swoimi współpracownikami zabezpieczy wszystkie żyjące tu płazy wraz z gatunkami chronionymi.
Sam zainteresowany potwierdza te informacje. - Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zgodziła się na przeniesienie w inne miejsce chronionych gatunków zwierząt - tłumaczy. - Prace potrwają dwa miesiące. W pierwszej kolejności jeszcze dziś zajmiemy się małżami. Potem płazami. Cieszę się, że zaczynamy naprawiać błędy urzędnicze.
Prace w Dolinie Luizy będą przebiegały normalnie.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska