Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwykła rodzinna kolacja zakończyła się tragicznie

Janczo Todorow
Anita Kucharczyk (z lewej) często czuwa przy łóżku siostry. Z prawej pielęgniarka Kamila Gembar.
Anita Kucharczyk (z lewej) często czuwa przy łóżku siostry. Z prawej pielęgniarka Kamila Gembar. Janczo Todorow
Zakrztusiła się przy jedzeniu. Skończyło nieodwracalnymi zmianami w mózgu. Siostra chce umieścić Edytę w zakładzie opiekuńczo - leczniczym w Lubsku. Ale nie może bo siostra nie zarabiała.

- W połowie lutego usiedliśmy z Edytą do stołu żeby zjeść kolację - opowiada ze łzami w oczach Anita Kucharczyk z Lubska. - W pewnym momencie siostra zakrztusiła się jedzeniem, zaczęła się dusić i upadła na podłogę. Udało mi się wyciągnąć kawałek mięsa, którym się zadławiła, wezwałam pogotowie. Zabrali ją do szpitala wojskowego w Żarach. Teraz walczymy o to, żeby ją dać do zakładu opiekuńczo - leczniczego w Lubsku. Bo ja nie mam warunków w domu, żeby się siostrą opiekować, mam na dodatek dwójkę małych dzieci - dodaje. A dziecko siostry po tym co się stało zabrali do rodziny zastępczej - dodaje.

- Pacjentka została początkowo umieszczona na oddziale intensywnej terapii, a następnie na neurologii - mówi dr n. med. Waldemar Sobański, ordynator oddziału neurologicznego 105. szpitala wojskowego. - U pacjentki wystąpiło nieodwracalne uszkodzenie mózgu. Kobieta wymaga całodobowej opieki, karmienia, podawania leków. W warunkach domowych tego się nie da zapewnić. My zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy i dalszy pobyt tej pacjentki na naszym oddziale nie jest konieczny. Problem jednak z jej wypisaniem, bo nie możemy załatwić umieszczenie jej w zakładzie leczniczo - opiekuńczym. Wskazania zdrowotne są, ale pacjentka nie ma żadnych dochodów. A bez nich nie chcą jej przyjąć do zakładu - zaznacza ordynator.

A. Kucharczyk potwierdza, że siostra jest bezrobotna, nie ma żadnego zasiłku. - Podjęliśmy starania, żeby załatwić jej stały zasiłek, właśnie mam już papiery, które rozpatrzy zespół do spraw orzekania niepełnosprawności w Żaganiu. Nie wiem jak długo potrwa ta procedura, sądzę, że szybko załatwimy jej zasiłek - dodaje.

- Sprawa jest bardzo skomplikowana, bo pod wnioskiem o orzeczenie niepełnosprawności musi się podpisać pacjentka - mówi Joanna Skrętowska, przewodnicząca Zespołu do spraw Orzekania Niepełnosprawności w Żaganiu. - W obecnej sytuacji jest to niemożliwe, bo pacjentka jest nieprzytomna. W grę wchodzą dwa wyjścia: ubezwłasnowolnienie, które potrwa, co najmniej rok, albo ustanowienia kuratora sądowego, który podpisałby za nią. Ustanowienie kuratora także potrwa i nie będzie takie szybkie.

Ale znaków zapytania, kiedy pacjentka będzie mogła trafić do zakładu opiekuńczo - leczniczego jest wiele. Bo nawet, jeżeli zostaną pokonane wszystkie bariery formalno - prawne i zasiłek zostanie przyznany, to i tak trzeba pokonać kolejne przeszkody. - Warunki niezbędne, żeby pacjent został przyjęty do zakładu opiekuńczo - leczniczego w Lubsku są dwa - mówi Wiesław Olszański, prezes Szpitala na Wyspie, komu podlega lubska placówka. - Wskazania zdrowotne oraz stały dochód. Ale pacjentka, o której mowa, nie trafi tak szybko do zakładu bo jest długa kolejka oczekujących na przyjęcie. Choć nasz zakład jest największy w południowej części województwa, ciągle brakuje wolnych miejsc. Trzeba szukać możliwości umieszczenia w innych zakładach - w Szprotawie, Świebodzinie, Sulechowie albo w Krośnie Odrzańskim.

- Jestem przerażona tym wszystkim - mówi Anita Kucharczyk. - Chcemy siostrze pomóc, a tu takie przeszkody. Mam nadzieję jednak, że ktoś nam pomoże przebrnąć i załatwić jak najszybciej opieki dla niej.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska