Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie, czas i nerwy

JANCZO TODOROW [email protected]
- Do tej pory nie ma w tym miejscu świateł sygnalizacyjnych, nie ma też odpowiedzi drogowców w tej sprawie - mówi sołtys Marszowa Władysław Rzepka
- Do tej pory nie ma w tym miejscu świateł sygnalizacyjnych, nie ma też odpowiedzi drogowców w tej sprawie - mówi sołtys Marszowa Władysław Rzepka JANCZO TODOROW
Szosa, która łączy oba miasta biegnie przez sam środek Marszowa. Mieszkańcy wsi mają dość nieustającego potoku samochodów, a kierowcy domagają się modernizacji drogi, której stan jest fatalny.

Pół wieku temu droga nie stwarzała żadnych problemów, bo na tamte czasy była zupełnie wystarczająca i w dobrym stanie. Teraz jednak, kiedy przejeżdża tędy codziennie kilka tysięcy samochodów i są to głównie wielkie ciężarówki, droga stała się zmorą zmotoryzowanych i okolicznych mieszkańców.

Życie, czas i nerwy

Wąska jezdnia, dużo zakrętów i zła nawierzchnia to główne powody złorzeczeń kierowców pod adresem drogowców. W okolicach Marszowa zdarzyło się już sporo poważnych wypadków. Wystarczy, że drogą jedzie autobus albo wolniejsza ciężarówka. Kierowcy osobowych aut spieszą się, nie chcą się wlec w sznurku, tracą cierpliwość i wyprzedzają nawet w niedozwolonych miejscach. Wtedy często dochodzi do tragedii. Każdy poważniejszy wypadek utrudnia życie także wielu innym, przypadkowym podróżnym. Z powodu braku objazdów, ruch zostaje wstrzymany na czas trwania czynności policyjnych. Podróżni tracą czas i nerwy.

Śliski zabytek

- Jedynym zmartwieniem naszej wsi jest ta droga - mówi sołtys Marszowa Władysław Rzepka. - Wielki ruch, hałas i niebezpieczeństwo. Hałas jest tym większy, że odcinek drogi na terenie wsi wyłożony jest brukiem. Najgorzej jest gdy przejeżdżają tędy wielkie, metalowe kontenery, na dodatek puste. Drogowcy twierdzą, że kostka jest zabytkowa i nie chcą ją zamienić na asfalt. Ale mokra kostka jest niebezpieczna, na zakręcie samochody jadące od strony Żagania bardzo często wpadają w poślizg. Domagaliśmy się, aby prędkość ograniczono do 40 km na godzinę, ale drogowcy ograniczyli ją tylko do 50.
Sołtys opowiada, że w studium zagospodarowania przestrzennego gminy, przewidziana jest obwodnica Marszowa, która ma wyprowadzić ze wsi ruch po stronie północnej. Narzeka, że obwodnicy ciągle nie ma i nikt nie wie kiedy będzie, ale na jej trasie nie można sprzedawać działek budowlanych, bo teren musi być wolny. Gmina skierowała do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pismo z prośbą o ustawienie żółtych świateł sygnalizacyjnych tuż przy zakręcie na Olszyniec. Do tej pory jednak świateł nie ma, a mieszkańcy martwią się, bo właśnie w tym miejscu przechodzą dzieci idące do szkoły.

Szlaban z pieniędzmi

Władze samorządowe Żar i Żagania zabiegają w GDDKiA o modernizację wspólnej drogi. Zdają sobie sprawę, że obwodnice tych miast tylko częściowo załagodzą problem komunikacyjny, ale na drodze pomiędzy Żarami i Żaganiem nie zmienią praktycznie nic. Drogowcy rozważają różne warianty - poszerzenie obecnej jezdni i wyprostowanie niektórych łuków albo budowę całkiem nowej drogi. - Ani w tym, ani w przyszłym roku nie przewidujemy modernizacji drogi albo budowy nowej. Rozważamy ustawienia żółtych świateł sygnalizacyjnych we wskazanym miejscu - informuje Wiesław Staruch z zielonogórskiego oddziału GDDKiA.
Jeżeli GDDKiA nie ma pieniędzy na modernizację traktu, to tym bardziej nie mają ich samorządy. Nikt nie wie też, ile lat jeszcze minie zanim znajdą się środki finansowe na ten cel. Tymczasem potok samochodów jest coraz większy. - Jeżeli za kilka lat powstanie autostrada płatna, to jako alternatywna nasza droga zostanie obciążona jeszcze bardziej -martwi się sołtys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska