Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życiowe role kobiety, które musi grać niestety

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Jej wierszyki okazały się bardzo przydatne, kiedy zaszła potrzeba promowania gminy. Pisze na każdą okoliczność, gdyż jest doskonałą obserwatorką otoczenia.

Prawie 20 lat przepracowała Pani w gminnym wydziale ewidencji ludności i dowodów osobistych.

Mieszkam w Lubrzy, znałam ludzi, a to bardzo mi ułatwiało pracę. Często koleżanki pytały o coś, a ja doszłam do takiej perfekcji, że jak otworzyłam kartotekę, to wkładałam rękę i wyjmowałam ten dokument, który chciałam.

Siłą rzeczy, miała Pani dużą wiedzę o mieszkańcach.

Dobrze wspominam tę pracę. Fakt, że znałam mieszkańców wręcz do trzeciego pokolenia.

Rodzice wraz z Panią osiedlili się w Lubrzy w 1969 roku.

Przyjechałam tutaj zaraz po szkole. Wówczas wiele się działo w klubie „Ruch”, to były też moje początki. Do klubu przychodziły wszystkie pokolenia, były organizowane różne kursy, rodzice przychodzili na kawę, graliśmy w warcaby. Wszystko mnie interesowało, chciałam więcej wiedzieć niż inne dzieci. Nauczyłam się na drutach robić, na szydełku, haftować. W szkole też było dużo prac ręcznych. Kto miał jakiś manualny talent to go rozwijał.

Te umiejętności przydają się w codziennym życiu?

Dużo szydełkowałam, jak się wnuki porodziły robiłam dla nich czapeczki, sweterki. Jak podrosły, już nie chciały tego nosić. Dziergałam, bo to uspakaja.

Teraz w Internecie można znaleźć dużo podpowiedzi. Korzysta Pani?

Oczywiście. Ostatnio robiłam z wikliny papierowej aniołki, ptaszki. Zajęłam się także techniką decoupage. Co zrobię to porozdaję. Mam zawsze co dać na prezent.

Wciąż ma Pani zamówienia.

Robię ozdoby na dożynki, palmy wielkanocne w kościele. Przydaję się, czuję się wciąż potrzebna.

Ma Pani jeszcze jedną, nietypową pasję.

Pisanie przyszło w związku z pracą. Raczej opowieści rymowane, zapis autentycznego życia. To nie jest poezja. Wiersze trzeba analizować, moje się czyta bez konieczności analizy.

Pierwsze dwa wierszyki powstały całkiem przypadkowo.

Pojechałam do Zagajów na wywiad społeczny. Akurat przyjechał grajek, zebrał się zespół śpiewaczy „Zagajanki”, który miał wystąpić na dożynkach. Zagadnęłam je, jakie piosenki mają. Pokazały śpiewniki ręcznie pisane. Zaproponowałam, że ja to przepiszę na maszynie, zrobię dużym drukiem, żeby mogły śpiewać bez okularów. Wzięłam te teksty, ale napisałam po swojemu. Tak powstały „Żona dla rolnika” i „Zawitała Unia”. Był rok 2004.

I tak przez lata, sporo się tego uzbierało.

Z tego wszystkiego wydanie mi córka zrobiła takie, jak prace dyplomowe robią , w twardej oprawie. Żartuję, że ja też mam swoją pracę dyplomową.

Zbiór otwiera wiersz „Kochanej Mamie”.
Napisała go moja córka. Dalej już są moje wierszyki, poukładane rozdziałami: o rodzinie, okolicznościowe, o gminie, o porach roku.

Pięknie podsumowała Pani znajomości sąsiedzkie swojej mamy...

... Nadal żyją w dobrej zgodzie/ spotykają się na co dzień. Obie już sędziwe panie/ piją ziółka na śniadanie, zaś tylko na imieniny - kawę tą bez kofeiny.

Dorastanie to też wdzięczny temat...

... Żeby umieć iść przez świat, trzeba zacząć od trzech lat. Ta historyjka powstała, kiedy mój pierwszy wnuczek poszedł do przedszkola.

Jak się Pani zbiera do pisania? Długo powstają te wierszyki?

Jakaś myśl mi chodzi po głowie jeden dzień, drugi, zasypiam i czasem jakiś rym mi wyjdzie. Potem jak siądę, jest natchnienie, jest temat - piszę. Jak już mi coś zatkwiło w pamięci, co bym nie robiła, to to wraca. Czasem jakieś poprawki zrobię po czasie, przecież do druku to nie idzie.

Ma Pani poczucie humoru. Jeden z wierszyków to jak gotowy scenariusz popularnego serialu.

Ja najpierw napisałam wiersz „Tacy goście”, później dopiero „Ranczo” nagrali (śmiech).

Pani zawsze ma gotowy wierszyk na każdy temat.

Kiedyś sekretarz gminy jechała na uroczystość do USC na złote gody naszych mieszkańców. Miała jakiś wierszyk, poprawiłam trochę i podobało się. Koleżanki dziecko kończyło ósmą klasę, napisałam wierszyk dla pani na pamiątkę, opisując krótko wszystkich uczniów. Wymieniłam te dzieci, bo je wszystkie znałam.

„Życiowe role kobiety, które musi grać niestety”. To także Pani rym.

Moja córka odczytała go na konferencji o sprawach kobiet w Zielonej Górze. W swoim zbiorze mam też utwory związane z wydarzeniami patriotycznymi, religijnymi.

Pamiętnik Matki
Niedawno pani Alicja przeżyła bolesne chwile, na zawsze odeszła jej ukochana Mama. Po jej śmierci zajrzała do jednej z szuflad i znalazła coś bardzo cennego. To był pamiętnik, o którego istnieniu zapomniała. Stary zeszycik włożony w uszyty ręcznie pokrowiec zapinany na dwie zatrzaski. Wśród wielu innych dedykacji odkryła oryginalny wpis wuja Zygmunta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska