Przypomnijmy. Nasza Czytelniczka (nazwisko do wiadomości redakcji) mieszka na ostatnim piętrze bloku przy ulicy Żarskiej w Lubsku. Kilka lat temu do budynku doprowadzono gaz ziemny. Od tamtej pory zaczęły się problemy. Spaliny z piecyka gazowego rozchodziły się po mieszkaniu, wszyscy domownicy odczuwali dolegliwości.
- Kilka razy omdlewałam, córka też traciła przytomność - skarży się pani Łucja. - Na dodatek choruję na astmę, to jeszcze bardziej komplikuje dolegliwości. Mąż też narzeka na bóle głowy. Żeby wszystko wróciło do normy musimy kilka razy w ciągu dnia otwierać okna - opowiada kobieta.
Nic nie zrobili
W końcu po licznych interwencjach Czytelniczki, do mieszkania zawitał rzeczoznawca. Na początku grudnia ubiegłego roku stwierdził, że w lokalu występuje odwrotny ciąg na przewodach wentylacyjnych i spalinowych. Zalecił zamontować kratki w drzwiach łazienki.
- Kratka to drobiazg, ale rzeczoznawca kazał jeszcze zamontować w oknach napowietrzniki - denerwuje się pani Łucja. - Dlatego, że ja mam okna plastykowe, które są bardzo szczelne, a to powoduje, że następuje odwrotny ciąg i spaliny trafiają do mieszkania - dodaje.
Żeby nie doszło do tragedii lokatorzy zakręcili gaz w łazience. - Teraz do kąpania musimy grzać wodę w garnkach na kuchence. Ale spaliny z kuchenki też idą do mieszkania zamiast do okapu. Bo przewody wentylacyjne są pozatykane, a komin, które odprowadza spaliny jest zniszczony. Ile razy mówiłam o tym w administracji mieszkaniowej. I nic. Założyłam w oknach napowietrzniki, naraziłam się na koszty, a administracja ze swojej strony nic nie załatwiła - załamuje ręce lokatorka.
Spóźniony protokół
W styczniu Grażyna Sudoł, kierownik Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami Komunalnymi w Lubsku, zapewniła nas, że sprawa jest jej znana i administracja postara się jak najszybciej pomóc lokatorce.
Wczoraj, gdy chcieliśmy wrócić do tematu, nie zastaliśmy pani Sudoł, rozmawialiśmy natomiast z jej zastępcą Zbigniewem Wojciechowskim, który stwierdził: - Rzeczoznawca przeprowadził szczegółową inwentaryzację kanałów wentylacyjnych i spalinowych w całym budynku. Ale od dwóch miesięcy nie możemy się doprosić protokołu z tej kontroli. Wielokrotnie zwracałem się o ten dokument do Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, czyli do zarządcy budynku i zawsze bezskutecznie. A bez tego protokołu nie możemy ruszyć z miejsca - dodał Wojciechowski.
Wczoraj po naszej interwencji Krzysztof Tuga, członek zarządu PGKiM zapewnił nas, że protokół rzeczoznawcy zostanie tego samego dnia przekazany do Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami Komunalnymi. - Problemy z przekazaniem protokołu są od miesiąca, a nie od dwóch - dodał. Nie wyjaśnił jednak, co było powodem pokaźnego opóźnienia.
Mamy nadzieję, że teraz administracja szybko zlikwiduje zagrożenie w mieszkaniu pani Łucji. O rozwoju zdarzeń w tej sprawie będziemy informowali w kolejnych wydaniach "GL".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?