Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyło się we Wcześniaku!

Zdzisław Haczek Leszek Kalinowski [email protected]
Rok chyba 1990. Magiczne dziewiąte piętro Wcześniaka. Artystyczne, czyli gitary, bębenki, śpiew i śmiech!
Rok chyba 1990. Magiczne dziewiąte piętro Wcześniaka. Artystyczne, czyli gitary, bębenki, śpiew i śmiech! fot. Archiwum TW Głuchoniemy
30 lat historii wieżowca? Randki, książki, dzieci, karaluchy, imprezy, wigilie, pożary, pani Gienia, wódka z tapczana, kabaret... Ufff! I Raz Dwa Trzy!

We Wcześniaku pękają ściany. Już w listopadzie ub.r. rektor UZ prof. Czesław Osękowski zamyka kluby studenckie na parterze akademiku. Kiedy pod koniec grudnia dostaje ekspertyzę budowlaną, zamyka cały budynek.

Okazało się, że wybudowany 30 lat temu wieżowiec został źle zaprojektowany i wykonany, w dodatku podczas przeróbek usunięto niektóre ściany nośne. Na razie nie wiadomo, czy akademik zostanie wyburzony, czy będzie remontowany.

Studencka oaza

500 studentów dostało tydzień na opuszczenie Wcześniaka. Przeprowadzają się do innych akademików, na stancje, ale...

Marcie Mruk i Anecie Sopoćko do końca studiów zostało pół roku. Miały nadzieję, że jeszcze skorzystają przez ten czas z życia studenckiego.

- We Wcześniaku była niesamowita atmosfera. Ludzie spotykali się w kuchni, na korytarzach. W segmentach tworzyli prawie rodzinę. Tętniły życiem kluby - wspominają. - Gdy zrobiło się ciepło, wylegali na trawniki, grali na gitarach, śpiewali. Tego nie ma w innych akademikach.
Magda Przewłocka z Kożuchowa we Wcześniaku mieszka dopiero od trzech miesięcy. Ale już łyknęła jego klimatu. Jest załamana, że akademik został zamknięty.
Dla Marii Małeckiej Wcześniak był nie tylko drugim domem, ale i miejscem pracy w samorządzie. Parlament studencki zajmował dwa pokoje. Teraz przeniósł się do budynku głównego uczelni.

W ostatnich latach nie było problemu, by zamieszkać we Wcześniaku. Uczelnia nie dostaje już bezpośredniego dofinansowania akademika, lecz pieniądze dostaje student niezależnie czy mieszka w akademiku czy na stancji (musi spełniać określone warunki). Po tej zmianie, wiele domów studenckich opustoszało. Ale Wcześniak nie narzekał na brak zainteresowania.

Wcześniej, przez prawie 30 lat mieszkanie w wieżowcu oznaczało ostrą walkę o miejsce. Studenci kombinowali meldując się u rodziny, by ,,nałapać" kilometrów, działali w różnych organizacjach, za co dostawali punkty. Nie można też było zamieszkać we Wcześniaku na I czy II roku. Przejście z małego akademika Vicewersal (pokoje czteroosobowe, łazienka i ubikacja na korytarzu) do dużego Wcześniaka (pokoje dwu i trzyosobowe, segmenty z węzłem sanitarnym) - to była nobilitacja.

Karaluchy pod poduchy

Obecna rzecznik prasowa Uniwersytetu Zielonogórskiego Ewa Sapeńko także jest ,,wcześniaczką". Na studia w byłej Wyższej Szkole Pedagogicznej przyjechała z Dolnego Śląska. Tu poznała swojego męża.
- Pamiętam 13 grudnia 1981 roku - wspomina E. Sapeńko. - Mieszkałam wtedy w pokoju 912. Przez radiowęzeł poinformowano nas, że został wprowadzony stan wojenny. Że musimy opuścić akademik. Tymczasem to był nasz dom. Mój, męża i mojej dwumiesięcznej córeczki. Nie było jednak rady...

Pod koniec lat osiemdziesiątych mieszkała we Wcześniaku także Jadwiga Korecka, obecna dyrektorka Przedszkola nr 39 w Zielonej Górze. Na studia przyjechała tu z Dolnego Śląska. Najmilej wspomina wspólne kolacje, urządzane przez mieszkańców całego segmentu. Choć w sklepach za wiele produktów nie było, bo były to lata 80., stół uginał się od potraw.
W historię Wcześniaka wpisały się dzieci, biegające po korytarzach. Niektóre studenckie małżeństwa miały po dwie pociechy, a mimo to radziły sobie doskonale z nauką i domowymi obowiązkami.

Mieszkańcy pamiętają też karaluchy, biegające po korytarzach, w kuchni... Najgorzej było po powrocie z zimowych ferii. W tym czasie studenci zaoczni (wówczas byli nimi pracujący nauczyciele), zostawiali pokoje w opłakanym stanie. Po imprezach, z powypisywanymi lakierem do paznokci na szybach erotykami...

Chwile grozy

29 listopada 1989 r. we Wcześniaku wybuchł pożar. Światło w pokojach zgasło o 17.00. Wezwane pogotowie energetyczne odmówiło przyjazdu, bo - jak mówiła później portierka Gienia - na telefoniczne wezwanie pracownik pogotowia odpowiedział: - Macie tam swojego elektryka! Tylko że on mieszkał kilkanaście kilometrów od Zielonej Góry.

Najpierw zapaliła się rozdzielna na portierni. Po chwili dym zaczął się wydobywać z piwnicy. Studenci brali w ręce pisane właśnie prace magisterskie, aparaty fotograficzne i gonili schodami, czasem dziesięć pięter. Strażacy drzwi do piwnicy rozwalili siekierami.

Dziewiąte piętro kabareciarzy

Kiedy pod koniec lat 80. na ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej zaczęły wylęgać się kabarety, ich członkowie, wsparci muzykami oraz innymi niespokojnymi duszami, osiedlili się na dziewiątym piętrze.

- Adam Nowak podczas wakacji nauczył się grać na gitarze i gdy potem przyjechał do Wcześniaka, to właśnie na IX piętrze po raz pierwszy zaśpiewał swoje piosenki. Tam powstało Raz Dwa Trzy - wspomina dziś Joanna Kołaczkowska z kabaretu Hrabi.
A ile filmów kabareciarze nakręcili we Wcześniaku, zwłaszcza w połowie lat 90., kiedy startowała Wytwórnia A'YOY? - Dokładnie teraz nie policzę, ale sporo - mówi Znany Wojtek Kamiński z kabaretu Jurki.

W akademiku na pewno powstały nagradzany Elvisami na Festiwalu A'YOY - "Bożenka i Karolka" z Agnieszką "Marylką" Litwin z Jurków i Joanną Kołaczkowską, "Ciocia Miriam", gdzie Władysław "Sikor" Sikora dostał Elvisa za zdjęcia...

A "bomby" leciały

Wieżowiec miał swoje chwile tragiczne. Kilkanaście lat temu z okna wypadł student D., muzyk. Zginął. Kilka lat temu z okna na trzecim piętrze wypadł chłopak. Jeździ na wózku.
Podczas zakrapianych imprez przychodziły do głowy "pomysły ekstremalne". Okno składało się z trzech skrzydeł. "Nieustraszony" wychodził okienkiem z prawej, przechodził na zewnątrz po parapecie... i wracał okienkiem z lewej.

Czasem z okien leciały prezerwatywy, napęczniałe od wody zabarwionej tuszem. Eksplodujące na chodniku "bomby", malowały tęczowy szlak.
Czasem wymontowane z tapczanów materace leciały w dół między poręczami na klatce schodowej. Czasem tak pięć pięter...
O wieżowcach zwykle mówi się bezduszne. Wcześniak za to określenie by się obraził.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska