Po spotkaniu Unia Leszno - Motor Lublin przeczytałem tytuł „Beniaminek postawił się mistrzowi Polski”. Jak się postawił? Ano tak, że przegrywał od pierwszego do ostatniego wyścigu, nie było momentu, w którym mógłby postraszyć mistrza, w „przełomowym” XIII biegu z rezerwą taktyczną przywiózł tylko dwa punkty, w prestiżowej XV gonitwie nie sprostał juniorowi (seniorowi zresztą też), koniec końców uległ 39:51... Czekam na pierwszą w tym sezonie porażkę Unii. Wtedy to dopiero będą tytuły w internecie! A po pojedynku w Lesznie zdecydowanie ciekawsze byłoby dziennikarskie śledztwo, na jakim silniku jechał Janusz Kołodziej. Bo mogłoby się okazać, że na przykład na jawie albo nawet na goddenie...
Z meczu Włókniarz Częstochowa - Get Well Toruń zapamiętałem dwa momenty. Moment pierwszy to słowa komentatora: „Holta sztywno, jakby połknął tłumik” (od siebie dodam, że na wirażach mister Rune wyglądał, jakby miał drżączkę poraźną). Moment drugi to skandowanie z trybun: „Pierwsza liga, pierwsza liga, A-pa-tor!”. Wyglądało to tak, jakby niektórzy bardziej cieszyli się z porażki rywali niż ze zwycięstwa swojej drużyny. Czyżby w ten sposób próbowali już rekompensować sobie widmo braku Włókniarza w półfinałach? Powiało słabizną. Tym bardziej, że Get Well teoretycznie jeszcze nie spadł. Bo praktycznie to spadł już dawno.
