Groźna kraksa w Gorzowie. Honda niemal wpadła do rzeki [ZDJĘCIA]
Zdarzenie miało miejsce na skrzyżowaniu ul. Wyszyńskiego i Owocowej w Gorzowie. Honda wypadła z drogi, przejechała prze chodnik, przebiła bariery ochronne, roztrzaskała skrzynkę elektryczną i zatrzymała się na drzewie.
Aktualizacja - godzina 13.00
- 37-letni kierowca hondy CRV zasłabł i wypadł z drogi, po czym samochód uderzył w drzewo. Został przewieziony do szpitala - mówi Mateusz Sławek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.
- Moim zdaniem kierowca miał atak padaczki. Pomagaliśmy mu jako pierwsi. Wyjęliśmy kierowcę z samochodu, ułożyliśmy go w pozycji bezpiecznej, kolega odpiął klemy w rozbitym aucie, a jeszcze inny użył gaśnicy, żeby nie doszło do pożaru - relacjonuje Krzysztof Puszko z organizacji Poszukiwacze Grupa Zachód. Wraz z dwoma innymi kolegami akurat oczyszczali dno Kłodawki, gdy rozpędzone auto wypadło z drogi. - Nikt nie wymusił mu pierwszeństwa, kierowca po prostu miał atak i nacisnął mocno na pedał gazu - mówi K. Puszko.
Jakby tego było mało, oczyszczający Kłodawkę młodzi ludzie znaleźli w niej... granat. Niebezpieczne znalezisko zabezpieczyła policja.
Pierwsze informacje
Do kraksy doszło we wtorek, 7 lutego, ok. godz. 11.30. Powiadomił nas o niej Czytelnik. Widok na miejscu jest dramatyczny. Honda musiała wypaść z drogi z dużą prędkością. Ma rozbity cały przód. W aucie wystrzeliły poduszki powietrzne. Na miejscu jest straż pożarna, policja oraz pogotowie ratunkowe i energetyczne.
W tej chwili (jest około południa) pracownicy energetyki próbują odłączyć zasilanie z rozbitej skrzynki prądowej.
Przeczytaj też:Czy nietoperze zatrzymają inwestycję za 44 mln zł?
Groźna kraksa w Gorzowie. Honda niemal wpadła do rzeki [ZDJĘCIA]
Zdarzenie miało miejsce na skrzyżowaniu ul. Wyszyńskiego i Owocowej w Gorzowie. Honda wypadła z drogi, przejechała prze chodnik, przebiła bariery ochronne, roztrzaskała skrzynkę elektryczną i zatrzymała się na drzewie.
Do kraksy doszło we wtorek, 7 lutego, ok. godz. 11.30. Powiadomił nas o niej Czytelnik. Widok na miejscu jest dramatyczny. Honda musiała wypaść z drogi z dużą prędkością. Ma rozbity cały przód. W aucie wystrzeliły poduszki powietrzne. Na miejscu jest straż pożarna, policja oraz pogotowie ratunkowe i energetyczne.
W tej chwili pracownicy energetyki próbują odłączyć zasilanie z rozbitej skrzynki.
- 37-letni kierowca hondy CRV zasłabł i wypadł z drogi, po czym samochód uderzył w drzewo. Został przewieziony do szpitala - mówi Mateusz Sławek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.
- Moim zdaniem kierowca miał atak padaczki. Pomagaliśmy mu jako pierwsi. Wyjęliśmy kierowcę z samochodu, ułożyliśmy go w pozycji bezpiecznej, kolega odpiął klemy w rozbitym aucie, a jeszcze inny użył gaśnicy, żeby nie doszło do pożaru - relacjonuje Krzysztof Puszko z organizacji Poszukiwacze Grupa Zachód. Wraz z dwoma innymi kolegami akurat oczyszczali dno Kłodawki, gdy rozpędzone auto wypadło z drogi. - Nikt nie wymusił mu pierwszeństwa, kierowca po prostu miał atak i nacisnął mocno na pedał gazu - mówi K. Puszko.
Jakby tego było mało, oczyszczający Kłodawkę młodzi ludzie znaleźli w niej... granat. Niebezpieczne znalezisko zabezpieczyła policja.
Przeczytaj też:Czy nietoperze zatrzymają inwestycję za 44 mln zł?
Groźna kraksa w Gorzowie. Honda niemal wpadła do rzeki [ZDJĘCIA]
Zdarzenie miało miejsce na skrzyżowaniu ul. Wyszyńskiego i Owocowej w Gorzowie. Honda wypadła z drogi, przejechała prze chodnik, przebiła bariery ochronne, roztrzaskała skrzynkę elektryczną i zatrzymała się na drzewie.
Do kraksy doszło we wtorek, 7 lutego, ok. godz. 11.30. Powiadomił nas o niej Czytelnik. Widok na miejscu jest dramatyczny. Honda musiała wypaść z drogi z dużą prędkością. Ma rozbity cały przód. W aucie wystrzeliły poduszki powietrzne. Na miejscu jest straż pożarna, policja oraz pogotowie ratunkowe i energetyczne.
W tej chwili pracownicy energetyki próbują odłączyć zasilanie z rozbitej skrzynki.
- 37-letni kierowca hondy CRV zasłabł i wypadł z drogi, po czym samochód uderzył w drzewo. Został przewieziony do szpitala - mówi Mateusz Sławek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.
- Moim zdaniem kierowca miał atak padaczki. Pomagaliśmy mu jako pierwsi. Wyjęliśmy kierowcę z samochodu, ułożyliśmy go w pozycji bezpiecznej, kolega odpiął klemy w rozbitym aucie, a jeszcze inny użył gaśnicy, żeby nie doszło do pożaru - relacjonuje Krzysztof Puszko z organizacji Poszukiwacze Grupa Zachód. Wraz z dwoma innymi kolegami akurat oczyszczali dno Kłodawki, gdy rozpędzone auto wypadło z drogi. - Nikt nie wymusił mu pierwszeństwa, kierowca po prostu miał atak i nacisnął mocno na pedał gazu - mówi K. Puszko.
Jakby tego było mało, oczyszczający Kłodawkę młodzi ludzie znaleźli w niej... granat. Niebezpieczne znalezisko zabezpieczyła policja.
Przeczytaj też:Czy nietoperze zatrzymają inwestycję za 44 mln zł?
Groźna kraksa w Gorzowie. Honda niemal wpadła do rzeki [ZDJĘCIA]
Zdarzenie miało miejsce na skrzyżowaniu ul. Wyszyńskiego i Owocowej w Gorzowie. Honda wypadła z drogi, przejechała prze chodnik, przebiła bariery ochronne, roztrzaskała skrzynkę elektryczną i zatrzymała się na drzewie.
Do kraksy doszło we wtorek, 7 lutego, ok. godz. 11.30. Powiadomił nas o niej Czytelnik. Widok na miejscu jest dramatyczny. Honda musiała wypaść z drogi z dużą prędkością. Ma rozbity cały przód. W aucie wystrzeliły poduszki powietrzne. Na miejscu jest straż pożarna, policja oraz pogotowie ratunkowe i energetyczne.
W tej chwili pracownicy energetyki próbują odłączyć zasilanie z rozbitej skrzynki.
- 37-letni kierowca hondy CRV zasłabł i wypadł z drogi, po czym samochód uderzył w drzewo. Został przewieziony do szpitala - mówi Mateusz Sławek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.
- Moim zdaniem kierowca miał atak padaczki. Pomagaliśmy mu jako pierwsi. Wyjęliśmy kierowcę z samochodu, ułożyliśmy go w pozycji bezpiecznej, kolega odpiął klemy w rozbitym aucie, a jeszcze inny użył gaśnicy, żeby nie doszło do pożaru - relacjonuje Krzysztof Puszko z organizacji Poszukiwacze Grupa Zachód. Wraz z dwoma innymi kolegami akurat oczyszczali dno Kłodawki, gdy rozpędzone auto wypadło z drogi. - Nikt nie wymusił mu pierwszeństwa, kierowca po prostu miał atak i nacisnął mocno na pedał gazu - mówi K. Puszko.
Jakby tego było mało, oczyszczający Kłodawkę młodzi ludzie znaleźli w niej... granat. Niebezpieczne znalezisko zabezpieczyła policja.
Przeczytaj też:Czy nietoperze zatrzymają inwestycję za 44 mln zł?