5/11
Jeździli po dziurach i prętach, aż doczekali się drogi...
fot. Grzegorz Dembiński

Jeździli po dziurach i prętach, aż doczekali się drogi

27 lat. Tyle czasu mieszkańcy osiedla Lotnictwa Polskiego czekali na wybudowanie bezpiecznej drogi do swoich firm i domów. W 2015 roku z dnia na dzień rozebrano starą drogę dojazdową, która powstała z betonowych płyt podczas budowy osiedla.

- Przez kilka dni od momentu zamknięcia drogi byliśmy zszokowani. To było rodeo, ludzie jeździli na skróty, po chodnikach, trawnikach albo topili się w błocie - opowiadał nam wówczas Waldemar Stalewski, członek zarządu jednej z wspólnot. Jak mówił, ludzie zaczęli korzystać z pieszojezdni od ulicy Dąbrowskiego, gdzie narażali własne życie. - Droga nie została przygotowana do ruchu drogowego - wyjaśniał.

Przez wiele miesięcy spotykaliśmy się z mieszkańcami, uczestniczyliśmy w spotkaniach rady osiedla i na bieżąco informowaliśmy o sytuacji na osiedlu.

Po latach oczekiwania, mieszkańcom w końcu osiedla udało się wywalczyć drogę. Prace budowlane ruszyły w kwietniu 2017 roku. Kilka miesięcy później 200-metrowa droga była już gotowa.

- Wydaje się, że te ponad 200 metrów drogi i chodnika to nic niezwykłego, natomiast mieszkańcy czekali na to bardzo długo. Stara droga po płytach betonowych powstała pewnie przy okazji budowy osiedla, i tak mieszkańcy przez cały ten czas się z nią męczyli. Ciemna, niebezpieczna, gdzie dochodziło do wielu wypadków i uszkodzeń samochodów. Kiedy płyty zostały rozebrane pojawił się jeszcze większy problem na osiedlu - mówił podczas uroczystego otwarcia Maciej Wudarski, zastępca prezydenta Poznania. To jednak nie koniec pozytywnych zmian na osiedlu. Dzięki inwestycji drogowej, tamtejsza rada osiedla zdecydowała o ujęciu w budżecie realizacji oświetlenia drogi. To kolejny element, który ma wpłynąć na podniesienie poziomu bezpieczeństwa mieszkańców. Prawdopodobnie uda się to zrealizować jeszcze w tym roku. (JL)

Przejdź do następnego slajdu ------>

6/11
Wraz z nową nerką Ola otrzymała szanse na normalne życie...
fot. Adrian Wykrota

Wraz z nową nerką Ola otrzymała szanse na normalne życie

O Oli Kaczmarek z Ostroroga wielokrotnie pisaliśmy w „Głosie Wielkopolskim”. Trzylatkę i jej mamę zna cały personel oddziału nefrologii, a także intensywnej terapii poznańskiego szpitala. Dziewczynka z wrodzonym zespołem nerczycowym spędziła tu dwa i pół roku swojego życia. Lekarze mówili wprost, że życie dziecka może uratować jedynie przeszczep nerki. Ola ważyła niewiele ponad osiem kilogramów. Nerki nie mógł jej podarować nikt z rodziny. Potrzebowała narządu od innego dziecka. Ale sytuacje, w których pobiera się organ od zmarłego dziecka to rzadkość. Mama Oli uważa, że to nie przypadek, że po naszych artykułach Ola otrzymała nową nerkę, a wraz z nią szansę na normalne życie. - Mówienie o problemie przeszczepów u dzieci jest potrzebne - mówi Ewa Kaczmarek. - Ktoś, kto staje przed tak dramatyczną decyzją, jak zgoda na pobranie organów od zmarłego dziecka, musi być świadomy, musi posiadać odpowiednia wiedzę.

Po przeszczepie skończyło się dializowanie, które obciążało malutki organizm dziecka. Można było także odstawić większość leków, których przyjmowanie wiązało się ze skutkami ubocznymi. Ola zaczęła się rozwijać w zaskakującym tempie. (MCC)

Przejdź do następnego slajdu ------>

7/11
Wdowa z pięciorgiem dzieci zamieszkała w nowym domu...
fot. Adrian Wykrota

Wdowa z pięciorgiem dzieci zamieszkała w nowym domu

O pani Dorocie, wdowie z pięciorgiem dzieci, która mieszkała w baraku przy ul. Kluczborskiej pisaliśmy w „Głosie Wielkopolskim” na początku grudnia 2016 roku. Kobieta opowiedziała wtedy swoją kilkuletnią historię starania się o mieszkanie komunalne. Na 30 metrach kwadratowych, w baraku bez łazienki i toalety mieszkali początkowo w siedmioro: pani Dorota, pięcioro dzieci i mąż umierający na nowotwór. To właśnie choroba mężczyzny doprowadziła do tak dramatycznej sytuacji. Utrata dochodu, bankructwo firmy sprawiły, że rodzina znalazła się bez dachu nad głową. W desperacji zajęła jeden z baraków przy ul. Kluczborskiej. Pani Dorota cały czas starała się o pomoc od miasta. Bezskutecznie. Kolejne pisma do Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych oraz do pracowników Urzędu Miasta Poznania nie zmieniały warunków życia rodziny. Po śmierci ojca dzieci pani Dorota sama zmagała się z utrzymaniem rodziny i urzędniczą znieczulicą.

Przejdź do następnego slajdu ------>
Dopiero po naszych artykułach sprawa drgnęła. W lutym 2017 roku rodzina przeprowadziła się do mieszkania przy ulicy Bukowej. To prawie 67 mkw. Ładne, jasne, przestronne pokoje, wyremontowana łazienka z nowym piecem, odnowiona kuchnia. - Jest cicho, spokojnie, żyje nam się bardzo dobrze - mówi pani Dorota. - Jestem dozgonnie wdzięczna za pomoc . (MCC)

8/11
Dostali od Inei telewizor. Seniorzy nie płacą też za...
fot. Łukasz Gdak

Dostali od Inei telewizor. Seniorzy nie płacą też za telewizję i telefon

Państwo Buszko - Bogumił lat 88 i Daniela lat 82 dali się skusić ofercie promocyjnej i kupili pakiet „Multimedialny dom”. Po czasie zorientowali się, że płacą za coś czego nie mają i z czego nie mogą korzystać. Na starym telewizorze nie mogli oglądać HBO MAX HD, w ogóle obraz był kiepski. Ponadto nie posiadali też komputera więc internet nie był im potrzebny. Za zerwanie umowy z firmą Inea groziły im kary finansowe. W końcu Buszkowie wywalczyli odstąpienie od opłat za internet. Przy tej okazji jednak dowiedzieli się, że umowa na korzystanie z usług Inei została im przedłużona na kolejne dwa lata. Firma powołała się na rozmowę telefoniczną z małżeństwem. Buszkowie jednak nie chcieli już korzystać z usług Inei i zwrócili się do „Głosu” o pomoc. Ostatecznie nadal pozostali klientami tej spółki. Dlaczego? Po opisaniu sprawy przez „Głos”, szefostwo Inei postanowiło naprawić błędy popełnione przez pracowników firmy. Buszkom zaoferowano usługi bez opłat abonamentowych. Do końca życia nie będą oni płacić za telewizję i telefon. Na tym jednak nie koniec. Firma podarowałam im nowy telewizor, zadbała o jego podłączenie. Buszkowie dostali też od Inei wiele innych prezentów. (BOK)

Przejdź do następnego slajdu ------>

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Dwie oprawy kibiców Pogoni Szczecin na finale Pucharu Polski

Dwie oprawy kibiców Pogoni Szczecin na finale Pucharu Polski

Tak mieszka i żyje snajper Lecha. Jak spędza czas poza boiskiem? Oto prywatne zdjęcia

Tak mieszka i żyje snajper Lecha. Jak spędza czas poza boiskiem? Oto prywatne zdjęcia

Pierwsza oprawa kibiców Wisły Kraków na finale Pucharu Polski

Pierwsza oprawa kibiców Wisły Kraków na finale Pucharu Polski

Zobacz również

Dwie oprawy kibiców Pogoni Szczecin na finale Pucharu Polski

Dwie oprawy kibiców Pogoni Szczecin na finale Pucharu Polski

Kibice Pogoni i Wisły w drodze na finał Pucharu Polski. Dużo zdjęć

Kibice Pogoni i Wisły w drodze na finał Pucharu Polski. Dużo zdjęć