Jack Holder - można zacząć żałować, że w Stali jeździ jako gość, bo przez to jego występ we Wrocławiu stoi znakiem zapytania, a to z tego względu, że w tym samym czasie będzie jechał dla Torunia. O ile starcie ze Spartą w ogóle odbędzie się. W każdym razie bez Australijczyka różnica punktowa na korzyść Falubazu byłaby znacznie większa.
Anders Thomsen - w wywiadzie telewizyjnym przyznał, że do derbów przystąpił z nowym silnikiem. Ten na treningach miał sprawdzić się, więc zdecydował się z niego skorzystać w Zielonej Górze. To okazało się błędem, bo na torze nie poznawaliśmy Duńczyka. Tej pomyłki nie mógł naprawić, bowiem Stanisław Chomski nie dał mu więcej niż dwie szanse.
Rafał Karczmarz - on też nie przypominał żużlowcach z poprzednich zawodów. Być może brak większej zdobyczy punktowej wpłynął na to, że po jednym z biegu uderzył w motocykl zielonogórzanina. Takich zachowań musi się ustrzegać.
Wiktor Jasiński - nie udźwignął ciężaru derbów. Jego jazda była bardzo dyskretna.