Nie trzeba było długo czekać, by kolejni, potrzebujący pomocy lokatorzy byli sprowadzani do zoo. Już w lipcu tego samego roku do poznańskiego ogrodu trafiły zwierzęta odebrane przez fundację Viva z cyrku Vegas. To był m.in niedźwiedź Baloo - okaleczony, bez pazurów z wybitymi kłami, krokodyl i duże żółwie. Baloo znalazł schronienie, jak Cisna w poznańskim azylu, ufundowanym przez fundację Four Paws.
Przejdź do następnego zdjęcia ------>
Jeszcze w tym samym roku Ewa Zgrabczyńska na terenach Nowego i Starego Zoo stworzyła wilczy azyl oraz miejsce dla lisów fermowych.
Przejdź do następnego zdjęcia ------>
Do Poznania trafiły dwa lisy - Ferdynand i Cyryl. Zwierzęta zostały uratowane z fermy futrzarskiej w Chodzieży przez fundację Otwarte Klatki.
Przejdź do następnego zdjęcia ------>
Wilki także pochodziły od prywatnego właściciela, który nie zajmował się nimi w należyty sposób. Już wówczas na działania Ewy Zgrabczyńskiej i budowę kolejnych azylów na terenie zoo krytycznym okiem patrzył powiatowy lekarz weterynarii z Poznania, a także dyrektorzy innych ogrodów zoologicznych. Uważali, że zoo nie może pełnić roli schroniska.
Przejdź do następnego zdjęcia ------>