MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Szczawnie jest młyn sprzed ponad 200 lat

Artur Matyszczyk
- Tu wciąż wiele urządzeń się kręci - pokazuje z dumą Jan Jamrożek.
- Tu wciąż wiele urządzeń się kręci - pokazuje z dumą Jan Jamrożek. fot. Bartłomej Kudowicz
W Szczawnie odkryliśmy młyn, który prawie na pewno jest zabytkiem dużej wartości.

Ma ponad 200 lat a większość urządzeń do dziś zachowało się w nienagannym stanie!

Szczawno to malutka wieś w gminie Dąbie. Aby dotrzeć do Suchego Młyna przejeżdżamy ją całą. Kierujemy się wprost do lasu. Wyboistą gruntówką mijamy budynki miejscowego nadleśnictwa. Szerokim łukiem, niemal zapadając się autem w błocie, docieramy na miejsce.

Słychać szum przepływającego wartko strumyka. Oprócz rzeczki uwagę natychmiast przykuwają cztery budynki z czerwonej, jak krew, cegły. A szczególnie jeden z nich. Z tabliczką przybitą do muru. Adres: Suchy Młyn 1.

Co w nim takiego ciekawego? Do południowej nawy jakby przyklejona jest część starej fosy. Kwadratowa, betonowa obmurówka wciąż wypełniona wodą...

Kręciło się, jak szalone

- To tu kiedyś kręciło się, jak szalone, drewniane koło. Teraz już zgniło. Ale zapraszam do środka młyna - Jan Jamrożek otwiera drewniane wrota.

Jamrożek to rolnik z krwi i kości. 30 lat temu sprowadził się do Szczawna z Zachodniopomorskiego. Zamieszkał z kobietą, dziś już staruszką, właścicielką obiektu. Mimo że mężczyzna ma 74 lata, robota wciąż pali mu się w rękach. I pewnie dlatego wnętrze młyna jest tak świetnie zachowane. Żarna, pasy uruchamiające poszczególne elementy skomplikowanego procesu mielenia czy przekładnia, która z napędu wodnego potem zamieniała go w mechaniczny - wszystko wciąż jest w doskonałym stanie.

- A wiecie, że ten młyn ma ponad 200 lat? 1790 taki rok jeszcze do niedawna widniał na jednym z murów - półszeptem zaciekawia nas Jamrożek, wychylając się jeszcze na zewnątrz i spoglądając na jedną ze ścian. Przypadkiem mężczyzna nadepnął na zardzewiałą, żelazną szynę, na której ostrzy kosę. Szyna wygląda tak, jakby leżała tu od zawsze.
Wracamy do środka.

Nie ma go w rejestrze

TOMASZ ANDRZEJEWSKI (historyk regionalista):

- Również nie znam obiektu w Szczawnie. Jedno jest jednak pewne - z przemysłowej architektury nie zachowało się zbyt wiele obiektów w regionie. Suchym Młynem trzeba się koniecznie zainteresować. Bo to sprawa ewidentnie ciekawa. Młyny wodne w przeciwieństwie do wiatraków bardzo szybko zostały przerobione na obiekty innej funkcji. Lub też w ogóle je likwidowano. Ten, jeśli faktycznie część urządzeń zachowała się w dobrym stanie, może być nie lada gratką.

Chybotliwą drabiną wspinamy się na piętro. Ledwie ledwie przeciskamy się na górę przez wąskie, kwadratowe przejście. Na górze klimatu tajemniczemu miejscu dodaje fakt, że wciąż leżą rozsypane kilogramy zboża.

- Już młyna nie używam. Bo koła nie ma. Ale poza tym, to większość urządzeń nadaje się do użytku - Jamrożek gwałtownym ruchem odmyka drewnianą zasuwkę. Po czym na dowód swoich słów przekręca urządzenie, jako żywo przypominające olbrzymią przerzutkę rowerową. Tylko że z drewna.

Takich wciąż kręcących się i działających elementów młyna jest więcej. Aż dziw bierze, że wszystko w niezmienionym wręcz stanie przechowało się ponad dwa wieki. Ale jeszcze większe zdziwienie wzbudza fakt, że obiektu nie ma w rejestrze zabytków regionu.

- Nasza specjalistka od zabytków przemysłowych aż się zapaliła! Z fotografii wynika, że to na pewno jest zabytek - mówi zastępca lubuskiej konserwator zabytków Kamila Domagalska, po tym jak do tego urzędu wysłaliśmy zdjęcia, które zrobił nasz fotoreporter.

Na pewno sprawa dla fachowców

Okazuje się bowiem, że młyn, do którego trafiliśmy, to może być zabytek naprawdę dużej wartości.

- Na pewno na miejsce wyślemy naszych fachowców - dodaje Domagalska. - Być może okaże się, że obiekt trzeba objąć ochroną. Jedno jest pewne: tego typu budynków, czyli młynów napędzanych kołem wodnym, w regionie nie pozostało wiele. Straciły one swoją funkcję i prawie w stu procentach przestały istnieć.

Co ciekawe, o tajemniczym młynie nie wiedziały też wiele władze gminy. - Wiem o istnieniu takiego obiektu. Ale nigdy tam nie trafiłam. Nie skojarzyłam nawet, że może on być tak stary. Z miejsca poinformuję o sprawie moich pracowników z wydziału organizacyjnego. Jeśli będzie trzeba, wspomożemy konserwatora - zapewnia wójt Dąbia Krystyna Jamrożek.

Zamieszaniem zaskoczony, ale pozytywnie, jest Jamrożek. - Od początku mówiłem, że ten młyn ma dużą wartość - mówi z podniesionym czołem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska