Zaalarmował nas Bogdan Wyrwik, mieszkający na najwyższym piętrze kamienicy przy Muzealnej 26. - W głowie mi się to nie mieści. To karygodne! Drzewo stało tutaj odkąd pamiętam, rosło razem z kamienicą, a teraz bez uzgodnienia z mieszkańcami wspólnoty mieszkaniowej, zostało ścięte - ubolewa. Tego samego zdania są cztery pozostałe rodziny mieszkające pod tym adresem. Wspólnie napisali protest do magistratu, domagając się ukarania winnych.
Zalety i wady
Chodzi o blisko 80-letnią lipę, która rosła w odległości zaledwie pół metra od ściany kamienicy, w podwórzu. Miała swoje zalety. - Budził nas śpiew ptaków, albo szum liści. Na balkonach mieliśmy przyjemny cień - wspomina zdenerwowana Irena Falbagowska. - Teraz mamy pustynię na podwórzu i widok na dachy garaży pokryte papą.
Ale zdaniem urzędników miejskich, taka lokalizacja drzewa miała też wady. - Korzenie drzewa wchodziły w budynek a jego pień pochylał się w stronę podwórza - tłumaczy Ewa Szwochert z wydziału ochrony środowiska magistratu. - Były skargi ze strony mieszkańców innej posesji, że drzewo może runąć podczas nawałnicy.
Ale lokatorzy kamienicy oburzają się: - Najgorsze, że nikt z nami tego nie uzgodnił. Przecież wystarczyłoby przycięcie kilku gałęzi z jednej strony! - uważa Wyrwik. - To było całkiem zdrowe, silne drzewo.
Było zdrowe
Urzędnicy magistratu przyznają, że drzewo było zdrowe. - Ale to nie znaczy, że nie stanowiło zagrożenia - oponuje naczelniczka wydziału ochrony środowiska Beata Pietrzykowska.
- Ocenili to specjaliści. Wniosek o wycięcie złożył Zakład Usług Mieszkaniowych, drzewo rosło na terenie miejskim, a nie wspólnoty mieszkaniowej. Ponadto zwróciliśmy się do konserwatora zabytków, bo to teren ochrony konserwatorskiej. Pani konserwator dokonała oględzin na miejscu i wydała zgodę na wycięcie. Co więcej mogę powiedzieć?!
Lokatorzy kamienicy przypominają sytuację sprzed kilku lat, kiedy konar jednego z drzew w Nowej Soli podczas burzy zwalił się i zabił przechodnia. Potem miasto - na mocy wyroku sądowego - musiało płacić odszkodowanie i rentę wdowie po zabitym, a urzędniczka miejska zajmująca się utrzymaniem zieleni, odpowiadała za nieumyślne spowodowanie śmierci. Choć ostatecznie została uniewinniona, to jednak przez kilka lat borykała się z sądami.
Z byle powodu
- Obawiam się, że z tego powodu urzędnicy wydają teraz decyzje o wycince zdrowych drzew z byle powodu - mówi Wyrwik. - Jak tak dalej pójdzie, to pod topór pójdzie połowa drzew w Nowej Soli, bo przecież co drugie odchyla się w którąś stronę. Nie ma idealnie prostych drzew!
Zdaniem Pietrzykowskiej, innego wyjścia nie było. - Jeśli był wniosek o wycięcie, a my byśmy tego nie zrobili i doszłoby do jakiejś tragedii, to nikt nie poczuwałby się do winy - mówi. - Wina oczywiście spadłaby na nas.
Z kolei Ewa Szwochert dodaje: - Drzewa rosnące tak blisko ścian budynków rzeczywiście nie mają racji bytu, z uwagi na system korzeniowy, który może naruszać fundamenty i ściany. Ale każdy przypadek wycinki jest indywidualnie i drobiazgowo badany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?