W ramach rewitalizacji Kwadrat zmienił się całkowicie. Gdy siedzimy z Wojciechem Kłosowskim na ławce, na wprost bawią się dzieci. Mają „sznurowanego pająka” do wspinaczki, trampoliny i parę innych gadżetów. Maluchy i nastolatki ujeżdżają Kwadrat na rowerkach, rowerach, hulajnogach, deskorolkach. Wreszcie jest na to miejsce...
Wiele ławek jest zajętych. Siedzą na nich emeryci, młodzi z rodzinami, single. Ktoś popija kawę z kubka, ktoś z termosu, a ktoś nalewki (no i – co to za obłędny zwyczaj! - policja wjeżdża na Kwadrat radiowozem, żeby towarzystwo wylegitymować, jakby nie mogła zaparkować pięć metrów obok, przy krawężniku).
– Nie chodzi o to, żeby starą kamienicę czy mieszkania w niej kupił i odnowił obojętnie kto, bo to może zrobić biznesmen i zamienić w pokoje na godziny. Tylko czy to buduje klimat miasta i tworzy dobre sąsiedztwo? – pyta Wojciech Kłosowski. Takie mieszkanie w kamienicy kupił sam, tuż koło Kwadratu. – W oku cyklonu, miejscu kumulowania się problemów społecznych Gorzowa. Stanąłem do przetargu, kupiłem kompletnie zrujnowane mieszkanie, które sam do tej pory remontuję – mówi z uśmiechem. Dlaczego? Po dwóch latach planowania i wdrażania rewitalizacji w Gorzowie postanowił zobaczyć, jak ona działa w praktyce.