Kucharz źle pachnie, właścicielka płacze, a jedzenie jest słodkie. Magda Gessler wraz z ekipą TVN odwiedziła bankrutującą krakowską restaurację "Cuda Wianki". Jak zakończyła się rewolucja?
Bohaterką drugiego odcinka "Kuchennych Rewolucji" była pani Alina.
- Zapragnęłam zmienić swoje życie - przyznała przed kamerą właścicielka restauracji, która miała dość prowadzenia własnej firmy produkującej rękodzieło.
Kiedy znalazła lokal w pobliżu plant z urokliwym ogrodem nie wahała się ani chwili i wbrew protestom najbliższych, a także swojej dorosłej córki Danusi, otworzyła restaurację „Cuda wianki”. Latem ogród przyciąga gości, ale poza sezonem restauracja świeci pustkami, a Alina co miesiąc zamartwia się, czy wystarczy pieniędzy na pensje dla pracowników.
- Uczyłam się na błędach. Za brak doświadczenia się płaci - przyznaje.
Pani Alina znalazła się u kresu wytrzymałości. - Jest bardzo płaczliwa - mówią pracownicy. Na dodatek cały czas krytykuje ją córka. Jedyny ratunek w Magdzie Gessler.
Jakie było pierwsze wrażenie znanej restauratorki?
- Wszystko jest megasłodkie, mdłe. Ta osoba, która tu gotuje jest kompletnie zdziecinniała i idzie w kierunku kaszki manny. Bardzo jestem ciekawa, kto jest pomysłodawcą tego fatalnego wnętrza i jedzenia - mówiła. Oczywiście zajrzała też na zaplecze. - Jest niewielkie i zagracone. Tu jest po prostu syf - oceniła.
Magda Gessler dostrzegła jeszcze jeden problem. To szef kuchni. Na jego wejście zareagowała z dystansem. - Pani czuje coś w powietrzu? To jest dramat. Jak on może robić jedzenie? - zwróciła się do właścicielki. - Dosyć mocno wyczuwana nuta potu - tak przykry zapach dyplomatycznie ocenił młody pracownik kuchni.
Magda Gessler zarządziła zmiany. „Kiełbasa i sznurek” to nowa nazwa restauracji. W menu kiełbasy, bigos. - To nie jest klimat naszej szefowej - mówią pracownicy. - Ciężko będzie się przyzwyczaić - wzdycha właścicielka ze łzami w oczach.
.
Po wyjeździe Magdy Geesler ogłosiła na Facebooku plebiscyt: Kto jest za nową nazwą, a kto przeciw. - To brak zaufania do mojej osoby - podsumowała Magda Gessler. - Przyznała jednak, że kuchnia się broni i dania są naprawdę dobre.
- Właścicielka jest bardzo niestabilna emocjonalnie. Nie wiem, co zastaniecie. Może cuda wianki? - powiedziała na zakończenie programu.
Czytaj też: Magda Gessler w Lubuskiem. Które restauracje odwiedziła restauratorka? [ZDJĘCIA]
Zobacz: Magda Gessler o nowym sezonie "Kuchennych Rewolucji". Czym zaskoczy widzów?
Kucharz źle pachnie, właścicielka płacze, a jedzenie jest słodkie. Magda Gessler wraz z ekipą TVN odwiedziła bankrutującą krakowską restaurację "Cuda Wianki". Jak zakończyła się rewolucja?
Bohaterką drugiego odcinka "Kuchennych Rewolucji" była pani Alina.
- Zapragnęłam zmienić swoje życie - przyznała przed kamerą właścicielka restauracji, która miała dość prowadzenia własnej firmy produkującej rękodzieło.
Kiedy znalazła lokal w pobliżu plant z urokliwym ogrodem nie wahała się ani chwili i wbrew protestom najbliższych, a także swojej dorosłej córki Danusi, otworzyła restaurację „Cuda wianki”. Latem ogród przyciąga gości, ale poza sezonem restauracja świeci pustkami, a Alina co miesiąc zamartwia się, czy wystarczy pieniędzy na pensje dla pracowników.
- Uczyłam się na błędach. Za brak doświadczenia się płaci - przyznaje.
Pani Alina znalazła się u kresu wytrzymałości. - Jest bardzo płaczliwa - mówią pracownicy. Na dodatek cały czas krytykuje ją córka. Jedyny ratunek w Magdzie Gessler.
Jakie było pierwsze wrażenie znanej restauratorki?
- Wszystko jest megasłodkie, mdłe. Ta osoba, która tu gotuje jest kompletnie zdziecinniała i idzie w kierunku kaszki manny. Bardzo jestem ciekawa, kto jest pomysłodawcą tego fatalnego wnętrza i jedzenia - mówiła. Oczywiście zajrzała też na zaplecze. - Jest niewielkie i zagracone. Tu jest po prostu syf - oceniła.
Magda Gessler dostrzegła jeszcze jeden problem. To szef kuchni. Na jego wejście zareagowała z dystansem. - Pani czuje coś w powietrzu? To jest dramat. Jak on może robić jedzenie? - zwróciła się do właścicielki. - Dosyć mocno wyczuwana nuta potu - tak przykry zapach dyplomatycznie ocenił młody pracownik kuchni.
Magda Gessler zarządziła zmiany. „Kiełbasa i sznurek” to nowa nazwa restauracji. W menu kiełbasy, bigos. - To nie jest klimat naszej szefowej - mówią pracownicy. - Ciężko będzie się przyzwyczaić - wzdycha właścicielka ze łzami w oczach.
.
Po wyjeździe Magdy Geesler ogłosiła na Facebooku plebiscyt: Kto jest za nową nazwą, a kto przeciw. - To brak zaufania do mojej osoby - podsumowała Magda Gessler. - Przyznała jednak, że kuchnia się broni i dania są naprawdę dobre.
- Właścicielka jest bardzo niestabilna emocjonalnie. Nie wiem, co zastaniecie. Może cuda wianki? - powiedziała na zakończenie programu.
Czytaj też: Magda Gessler w Lubuskiem. Które restauracje odwiedziła restauratorka? [ZDJĘCIA]
Zobacz: Magda Gessler o nowym sezonie "Kuchennych Rewolucji". Czym zaskoczy widzów?
Kucharz źle pachnie, właścicielka płacze, a jedzenie jest słodkie. Magda Gessler wraz z ekipą TVN odwiedziła bankrutującą krakowską restaurację "Cuda Wianki". Jak zakończyła się rewolucja?
Bohaterką drugiego odcinka "Kuchennych Rewolucji" była pani Alina.
- Zapragnęłam zmienić swoje życie - przyznała przed kamerą właścicielka restauracji, która miała dość prowadzenia własnej firmy produkującej rękodzieło.
Kiedy znalazła lokal w pobliżu plant z urokliwym ogrodem nie wahała się ani chwili i wbrew protestom najbliższych, a także swojej dorosłej córki Danusi, otworzyła restaurację „Cuda wianki”. Latem ogród przyciąga gości, ale poza sezonem restauracja świeci pustkami, a Alina co miesiąc zamartwia się, czy wystarczy pieniędzy na pensje dla pracowników.
- Uczyłam się na błędach. Za brak doświadczenia się płaci - przyznaje.
Pani Alina znalazła się u kresu wytrzymałości. - Jest bardzo płaczliwa - mówią pracownicy. Na dodatek cały czas krytykuje ją córka. Jedyny ratunek w Magdzie Gessler.
Jakie było pierwsze wrażenie znanej restauratorki?
- Wszystko jest megasłodkie, mdłe. Ta osoba, która tu gotuje jest kompletnie zdziecinniała i idzie w kierunku kaszki manny. Bardzo jestem ciekawa, kto jest pomysłodawcą tego fatalnego wnętrza i jedzenia - mówiła. Oczywiście zajrzała też na zaplecze. - Jest niewielkie i zagracone. Tu jest po prostu syf - oceniła.
Magda Gessler dostrzegła jeszcze jeden problem. To szef kuchni. Na jego wejście zareagowała z dystansem. - Pani czuje coś w powietrzu? To jest dramat. Jak on może robić jedzenie? - zwróciła się do właścicielki. - Dosyć mocno wyczuwana nuta potu - tak przykry zapach dyplomatycznie ocenił młody pracownik kuchni.
Magda Gessler zarządziła zmiany. „Kiełbasa i sznurek” to nowa nazwa restauracji. W menu kiełbasy, bigos. - To nie jest klimat naszej szefowej - mówią pracownicy. - Ciężko będzie się przyzwyczaić - wzdycha właścicielka ze łzami w oczach.
.
Po wyjeździe Magdy Geesler ogłosiła na Facebooku plebiscyt: Kto jest za nową nazwą, a kto przeciw. - To brak zaufania do mojej osoby - podsumowała Magda Gessler. - Przyznała jednak, że kuchnia się broni i dania są naprawdę dobre.
- Właścicielka jest bardzo niestabilna emocjonalnie. Nie wiem, co zastaniecie. Może cuda wianki? - powiedziała na zakończenie programu.
Czytaj też: Magda Gessler w Lubuskiem. Które restauracje odwiedziła restauratorka? [ZDJĘCIA]
Zobacz: Magda Gessler o nowym sezonie "Kuchennych Rewolucji". Czym zaskoczy widzów?
Kucharz źle pachnie, właścicielka płacze, a jedzenie jest słodkie. Magda Gessler wraz z ekipą TVN odwiedziła bankrutującą krakowską restaurację "Cuda Wianki". Jak zakończyła się rewolucja?
Bohaterką drugiego odcinka "Kuchennych Rewolucji" była pani Alina.
- Zapragnęłam zmienić swoje życie - przyznała przed kamerą właścicielka restauracji, która miała dość prowadzenia własnej firmy produkującej rękodzieło.
Kiedy znalazła lokal w pobliżu plant z urokliwym ogrodem nie wahała się ani chwili i wbrew protestom najbliższych, a także swojej dorosłej córki Danusi, otworzyła restaurację „Cuda wianki”. Latem ogród przyciąga gości, ale poza sezonem restauracja świeci pustkami, a Alina co miesiąc zamartwia się, czy wystarczy pieniędzy na pensje dla pracowników.
- Uczyłam się na błędach. Za brak doświadczenia się płaci - przyznaje.
Pani Alina znalazła się u kresu wytrzymałości. - Jest bardzo płaczliwa - mówią pracownicy. Na dodatek cały czas krytykuje ją córka. Jedyny ratunek w Magdzie Gessler.
Jakie było pierwsze wrażenie znanej restauratorki?
- Wszystko jest megasłodkie, mdłe. Ta osoba, która tu gotuje jest kompletnie zdziecinniała i idzie w kierunku kaszki manny. Bardzo jestem ciekawa, kto jest pomysłodawcą tego fatalnego wnętrza i jedzenia - mówiła. Oczywiście zajrzała też na zaplecze. - Jest niewielkie i zagracone. Tu jest po prostu syf - oceniła.
Magda Gessler dostrzegła jeszcze jeden problem. To szef kuchni. Na jego wejście zareagowała z dystansem. - Pani czuje coś w powietrzu? To jest dramat. Jak on może robić jedzenie? - zwróciła się do właścicielki. - Dosyć mocno wyczuwana nuta potu - tak przykry zapach dyplomatycznie ocenił młody pracownik kuchni.
Magda Gessler zarządziła zmiany. „Kiełbasa i sznurek” to nowa nazwa restauracji. W menu kiełbasy, bigos. - To nie jest klimat naszej szefowej - mówią pracownicy. - Ciężko będzie się przyzwyczaić - wzdycha właścicielka ze łzami w oczach.
.
Po wyjeździe Magdy Geesler ogłosiła na Facebooku plebiscyt: Kto jest za nową nazwą, a kto przeciw. - To brak zaufania do mojej osoby - podsumowała Magda Gessler. - Przyznała jednak, że kuchnia się broni i dania są naprawdę dobre.
- Właścicielka jest bardzo niestabilna emocjonalnie. Nie wiem, co zastaniecie. Może cuda wianki? - powiedziała na zakończenie programu.
Czytaj też: Magda Gessler w Lubuskiem. Które restauracje odwiedziła restauratorka? [ZDJĘCIA]
Zobacz: Magda Gessler o nowym sezonie "Kuchennych Rewolucji". Czym zaskoczy widzów?