Czy wyborca ma jakiś wybór?
Nie da się pisać o czymś innym, jak tylko o przyszłych wyborach. Dlaczego?
Wychodzę z domu, zachęcają mnie uśmiechnięte twarze z plakatów wyborczych, każda zdaje się mówić: wybierz mnie, a będziesz żył w raju.
Wchodzę do sklepu, w kolejce przedwyborcza dyskusja.
Zasiadam przed telewizorem i znowu propaganda wyborcza i łowienie naiwnych wyborców, którzy nie są jeszcze przekonani. Nawet spotkanie rodzinne i koleżeńskie to kłótnie, który kandydat lepszy?
Czy można więc pisać i mówić na inne tematy? Myślałam, że w agresywnej, przedwyborczej walce, nic mnie już nie zdziwi, tymczasem, gdy przeczytałam o akcji zwolenników Radia Maryja, osłupiałam! Nawet Opatrzność została zaangażowana!
Otóż świadomy wyborca podejmuje jeden dzień postu tygodniowo o wodzie i chlebie, aż do 13 października, modląc się w tym dniu o wybór jedynie słusznej opcji politycznej (wszyscy wiemy jakiej). Przypominają mi się słowa Pawlaka z filmu „Sami Swoi”, który prosił Pana Boga o plagi egipskie na Kargula i zaznaczał: „Tylko się Panie Boże nie pomyl i mnie Pawlaka nie ukarz!”
Świadomy wyborca jest w stanie zrobić wiele, a co z tymi nieświadomymi? Ci są zwyczajnie zdezorientowani! Wszędzie wszystko dają, licytacja trwa. Kto da więcej, kto da więcej? Tylko pytania: czy da, kiedy da, z czego da, komu zabierze, by dać? Na wiele pytań nie ma odpowiedzi. Odpowiedzi przyjdą bowiem po wyborach. I nie będą już takie przychylne wyborcy. Zastanawiam się więc, czy jako świadomy obywatel tego kraju, mam podczas tych wyborów jakiś wybór? Gdy po obu stronach politycznej barykady są ci, którym zwyczajnie nie wierzę, którzy nieraz mnie już zawiedli w obietnicach, kradną powoli moją obywatelską wolność i poczucie, że podstawowe wartości jak prawda, uczciwość i zwykła ludzka przyzwoitość, dawno odeszły już do lamusa. A może uwierzyć na nowo? Tylko komu?
Renata Zawadzka